Sądzę, że północnoamerykańskie mustangi powinny być zachowane jako narodowy skarb. Należy uważać, by ich liczebność utrzymywała się na stałym poziomie i by żyły wraz z innymi gatunkami zwierząt na wyżynnych terenach, na których obecnie egzystują. Nie widzę lepszego sposobu dbania o ich interesy niż poprzez istniejące już Bureau of Land Management (BLM). agencję rządową, która chroni amerykańskie stada mustangów.
Nie wszyscy zgadzają się z tym, że polityka państwa w stosunku do dzikich kom jest właściwa. Są tacy. którzy pozabijaliby wszystkie mustangi: inni z kolei pozwoliliby im wędrować swobodnie bez żadnych ograniczeń. Jeśli liczebność mustangów zbytnio się zmniejszy, mogą zupełnie zniknąć; z drugiej jednak strony nie ma więcej ziemi, którą można by przeznaczyć na ich terytorium, i jeśli liczba dzikich koni nadmiernie wzrośnie, zaczną umierać z głodu. Wydaje mi się, że najlepsza lima postępowania leży gdzieś pomiędzy tymi dwoma stanowiskami. BLM prowadzi program adopcyjny, dzięki któremu zwykli obywatele mogą nabyć na własność dzikie konie. Cel programu jest podwójny: ma pomóc w kontroli liczebności mustangów żyjących na wolności i doprowadzić do tego, by część z nich znalazła się w rękach łudzi, którzy będą je dobrze traktować.
W zasadzie popieram program adopcji BLM i mam wiele sympatii do tej agencji rządowej, ale jestem zdania, że powinna ona dołożyć więcej starań, by konie były lepiej ujeżdżone, zanim zostaną zaadoptowane. Ludzie często są słabo przygotowani i me wiedzą, jak postępować z dzikim koniem. Program adopcji wymaga zatem poważnej korekty.
Dzikie konie zaalarmowane — wszystkie w skupieniu wypatrują niebezpieczeństwa, które może im grozić. Strcnv 30 - 31.
29