Księga druga - Poglądy i wierzenia tłumu 49
„W młodym wieku każdy powinien odbyć praktykę w tym zawodzie, któremu zamierza się poświęcić. Na wstępie powinien odbyć krótkie studia ogólne, których celem powinno być rozszerzenie horyzontu myślowego. Praktyczny umysł powinien być rozwijany drogą naturalną, i to w tym stopniu, na jaki pozwalają zdolności; kierunek powinien być taki, jakiego wymagać będzie w przyszłości zawód, do którego każdy powinien się przygotować możliwie jak najwcześniej. Dzięki zastosowaniu tej metody w Anglii i Stanach Zjednoczonych A. P. młody człowiek zdobywa dla siebie to, do czego jest uzdolniony. Począwszy od 25 roku życia, a często wcześniej, o ile posiada ku temu środki, staje się nie tylko wykonawcą narzuconych mu myśli, ale samodzielnym przemysłowcem, nie tylko kółkiem machiny, ale jej silą napędową. We Francji zaś, w której system wychowania coraz bardziej pachnie chińszczyzną, ilość zmarnowanych sił jest zastraszająca.”
*
„Na wszystkich trzech szczeblach naszego systemu szkolnego: w szkole powszechnej, średniej i wyższej, nauczanie abstrakcyjne trwa zbyt długo i zanadto przemęcza umysł uczącego się; a celem jedynym tego uczenia jest świstek papieru zwany dyplomem. Aby osiągnąć ten cel, stosuje się najzgubniejsze metody, sprzeczne z naturą człowieka i wypaczające zmysł społeczny: zbytnie opóźnianie nauczania praktycznego, system internatowy oddzielający młodzież od życia, sztuczne ćwiczenia i przyzwyczajanie do mechanicznego spełniania nałożonych obowiązków, przeciążanie pracą bez względu na potrzeby wieku. Zapomina się o wprawianiu młodzieży w obowiązki wobec życia, zdaje się ją w późniejszych latach na łaskę losu, a kiedy spotka się ona z walką o byt, nie ma ani hartu, ani broni, by wytrwać i zwyciężyć. Nasze szkoły nie dają siły ani zdrowemu rozsądkowi, ani woli, ani nerwom, pozbawiają więc swych wychowanków tego, bez czego w życiu zwyciężyć nie można. Nieprzygotowani wstępują oni w życie, a pierwsze ich kroki przynoszą im ból i rozczarowanie, które obezwładniają nieraz na długi czas, a często odbierają na zawsze zdolność życiową.
Straszna to próba i niebezpieczna, bo bez zabezpieczenia naraża na walkę moralną i nadweręża umysłową równowagę, która raz zwichnięta, nie szybko powraca do normalnego stanu. Przychodzi rozczarowanie, które bruzdy orze zbyt głębokie w duszy, gdyż było zbyt silne i ponad miarę przepojone goryczą.” 1
H. Taine Le regime moderne, t. II, 1894. To niemal ostatnie słowa Taine’a. Są one wynikiem wieloletniego doświadczenia wielkiego myśliciela, ale niestety, nie znalazły posłuchu wśród naszych pedagogów. Wychowanie to niemal jedyny środek pewnego oddziaływania na duszę narodu, a tym smutniejsze jest, że nie ma we Francji człowieka, który by rozumiał, że obecny system wychowania, zamiast wychowywać, demoralizuje i wypacza charaktery.
Warto porównać przytoczone myśli Taine’a z poglądami o wychowaniu amerykańskim, które zestawił Paul Bourget w książce pt. Outremer. Stwierdza on, że nasza szkoła kształci tylko albo bezmyślnego mieszczucha, albo zdecydowanego anarchistę — „dwa zabójcze dla cywilizacji typy, które trwając albo w niewolniczym poniżeniu, albo w niszczycielskim obłędzie nie dają nic twórczego”. Przeprowadza on następnie porównanie między średnią szkołą francuską, kształcącą dekadentów, a szkołą amerykańską, przygotowującą jednostkę do życia. Tu poznajemy ową wielką różnicę, zachodzącą między narodami prawdziwie demokratycznymi a narodami, dla których demokracja jest tylko pustym frazesem i płaszczykiem.