Księga druga - Poglądy i wierzenia tłumu 51
Moc słów ściśle łączy się z wywołanymi przez nie obrazami i nie zależy od ich rzeczywistego znaczenia. Słowa o jak najbardziej nieokreślonym znaczeniu od-działywują z o wiele większą siłą aniżeli te, których znaczenie dokładnie pojmujemy. Tak na przykład słowa: demokracja, socjalizm, równość, wolność itd. oddzia-ływują bardzo silnie, chociaż ich znaczenie jest tak niejasne i nieuchwytne, że na ich określenie potrzeba by spisywać całe tomy. A przecież każdy dziś wie, że słowa te mają moc magiczną, jak gdyby ich użycie rozwiązywało za jednym zamachem wszystkie dręczące zagadki. Słowa te stanowią syntezę wszystkich nieświadomych dążeń i nadzieję ich urzeczywistnienia; przy czym dążenia te są zazwyczaj narzucane tłumowi.
Rozumowanie i najsilniejsza argumentacja tracą moc w walce z pewnymi słowami i hasłami. Wobec tłumu wymawia się te słowa z pewnym namaszczeniem, co tłum w mgnieniu oka podchwytuje i przybiera postawę pełną szacunku. Są i tacy, którzy słowom tym przypisują moc nadprzyrodzoną; wywołują one w duszach obrazy niejasne, niejasność ta potęguje ich tajemniczą moc. To jakby bóstwa ukryte w świątyni, do których zwykły śmiertelnik nie przystępuje bez drżenia.
Obrazy wywołane przez niektóre słowa nie zależą od ich znaczenia; przy zachowaniu tej samej formy zmieniają się z pokolenia na pokolenie i są różne w różnych krajach. Słowo to tylko bodziec wywołujący w duszy pewne wyobrażenia, których treść zależy w pierwszym rzędzie od sposobu i siły wypowiedzenia.
Nie każde słowo i nie każde hasło łączy w sobie tę moc wywoływania obrazów. Niektóre słowa z powodu zbyt częstego używania stają się zanadto powszednie i tracą swą moc. Zamieniają się w puste dźwięki, a jedynym pożytkiem z nich płynącym jest tylko uwalnianie od myślenia tego, kto ich używa. Kilka zdań, haseł i frazesów wbitych w głowę w młodości wystarczy, by przejść przez życie bez najmniejszego zastanawiania się.
Badania nad językiem poszczególnych narodów wykazują, że słowa je tworzące bardzo powoli zmieniają się na przestrzeni wieków, ale za to wyobrażenia, które one wywołują, i nadawane im przez nas znaczenia zmieniają się bardzo często. Na tej podstawie wykazałem w jednej ze swych poprzednich prac, że dokładne zrozumienie języka martwego jest rzeczą niemożliwą. Cóż bowiem robimy, gdy odpowiednim wyrazem francuskim zastępujemy wyraz grecki, łaciński lub sanskrycki, albo gdy staramy się zrozumieć książkę napisaną w ojczystym języku sprzed kilkuset lat? Po prostu zastępujemy treść i wyobrażenia, które istniały w duszy narodu w czasach starożytnych, treścią i wyobrażeniami z życia współczesnego. Przywódcy Wielkiej Rewolucji Francuskiej w ten właśnie sposób naśladowali Greków i Rzymian, wtłaczając w ich wyrażenia takie znaczenia, które nigdy nie istniały w duszach tych narodów. Jakiż w końcu istnieje związek między instytucjami Greków a tymi, które oznaczamy dziś odpowiednimi słowami? Przecież republika była wtedy instytucją czysto arystokratyczną, układem sił małych i większych