CO TO JEST NARÓD?
Naród to jedna z najczęściej używanych kategorii w dyskursie politycznym - mówi się o prawie narodów do samostanowienia, o interesie narodowym, o wybijaniu się narodów na niepodległość, o zagrożeniach dla tożsamości narodowej, o współpracy, podziałach i konfliktach narodowych. W debacie politycznej słowo „naród” pojawia się w rozmaitych kontekstach i sytuacjach, ale mimo powszechności występowania i intuicyjnego zrozumienia trudno podać jedną, przyjmowaną przez wszystkich, formalną definicję tego pojęcia, taką, która nie wywoływałaby kontrowersji i emocji. Powodów tego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze, wielość definicji wynika z faktu, że niemal każda jest prostą ekstrapolacją cech narodu, do którego należy sam autor definicji. Definiujący bierze pod uwagę cechy i historię swojego narodu, zapominając, że pewnych właściwości, które przyjmuje za powszechne i oczywiste, inne narody nie mają. „Definicje narodu noszą bardzo wyraźny ślad narodowości autora” - stwierdza Marek Wąldenberg (2000, s. 21). Po drugie, kategoria narodu, jak wiele innych pojęć z nauk społecznych, ma charakter historyczny (o czym będzie jeszcze mowa w dalszej części książki). Trudno jest sformułować definicję narodu całkowicie ahistoryczną, abstrahującą od kontekstu dziejowego albo taką, która uwzględniałaby pełną ewolucję znaczeniową tego słowa w ciągu ostatnich kilkuset lat. Definicje noszą bowiem nie tylko wyraźny ślad przynależności narodowej autora, ale i ślad epoki, w której żył lub żyje, są uwarunkowane kontekstem historycznym. Po trzecie, kategoria narodu należy do kategorii politycznych, a interes polityczny różnych grup definiujących pojęcia polityczne bywa odmienny, co często przekłada się na odmienną zawartość semantyczną definiowanych kategorii. Wprawdzie niektórzy autorzy - zwolennicy podejścia kulturowego do narodu, tacy jak Antonina Kłoskowska i Florian Znaniecki - uważają, że naród ma charakter stricte kulturowy, ale nie rozstrzygając w tym miejscu, czy mają oni rację, czy nie, trzeba stwierdzić, że nawet jeśli przyjmie się kulturową definicję narodu, to rodzi ona poważne konsekwencje polityczne. Wiele razy manipulowano definicją narodu, tak by z rodziny narodów pewne grupy wykluczyć, inne zaś do niej zaliczyć. Kilka razy kategoria narodu wprowadziła spore zamieszanie polityczne.
Na początku XIX wieku niemiecki filozof Georg W.F. Hegel zaproponował podział narodów na historyczne i niehistoryczne. Te pierwsze według niego miały prawo do własnego państwa, miały bowiem tradycje państwowości, kiedyś tworzyły odrębne byty polityczne. Drugie były tego prawa pozbawione, ponieważ w przeszłości nie były zdolne zbudować własnej organizacji państwowej. Podział Hegla został zapamiętany i powtórzony przez innych autorów, między innymi Fryderyka Engelsa i klasyka austriackiej socjaldemokracji Otto Bauera (i im często jest przypisywany). Większość narodów nichistorycz-
Co to )*»( naród?
i kulturotwórczej, plebejski charakter, ale - oczywiście wbrew temu, co pisali Hegel i jego epigoni - posiadały one swoją historię. Podział Hegla był więc uproszczeniem i całkowicie nieuprawnioną transpozycją przeszłości na sytuację współczesną.
W połowie XIX wieku na temat prawa narodów do własnego państwa wypowiedział się Giuseppe Mazzini, jeden z ówczesnych przywódców europejskich ruchów wolnościowych. Opublikował on mapę Europy, na której wyszczególnił jedenaście przyszłych państw narodowych. W sposób arbitralny zadecydował, które narody mają prawo do własnego bytu politycznego, a które takiego prawa nie mają. Przeszło pół wieku później kwestię suwerenności politycznej narodów podjął prezydent Stanów Zjednoczonych Woodrow Wilson. W styczniu 1918 roku w orędziu do obu izb Kongresu przedstawił swoją wizję porządku światowego po I wojnie światowej - słynne 14 punktów. Sformułował w nich m.in. zasadę samostanowienia narodów, powtórzoną później przez Lenina1. Wilson rozszerzył kantowską ideę samostanowienia i wolności jednostki na narody, w czym zresztą nie byt pierwszy, ale nie określił, do których zbiorowości ta idea się odnosi, czyli nie zdefiniował, które wspólnoty są narodami, a które nimi nie są. Tym samym stworzył nowy problem: kto miałby o tym decydować, kto rozstrzygałby, które zbiorowości są narodami i mają prawo do samostanowienia, a które takiego prawa są pozbawione.
Postulat Wilsona otworzył prawdziwą narodowościową puszkę Pandory. Od tego czasu rozmaite narody podbite, postkolonialne, mniejszości narodowe, większe i mniejsze grupy etniczne domagają się poszanowania ich prawa do samostanowienia i walczą - z różnym skutkiem - o własny polityczny dach nad głową. Blisko 30 lat po propozycji Wilsona postulat samostanowienia znalazł się w Karcie Narodów Zjednoczonych (art. 1, pkt 2; art. 55), tym razem uzupełniony zapisem o suwerenności państwa i nienaruszalności jego granic. Była to próba połączenia tego, co z samego założenia było niemożliwe i logicznie wykluczające się: żądania własnego państwa dla każdego narodu i jednocześnie uznania integralności i stałości granic państw już istniejących. Sprzeczność między tymi dwoma zapisami widać wyraźnie dziś na Bałkanach, gdzie kosowscy Albańczycy - Kosowianie2 - tworzą własne państwo, powołując się na zasadę samostanowienia narodów zapisaną w Karcie Narodów Zjednoczonych, i jednocześnie na podstawie tego samego dokumentu Serbowie 1 Lenin ogłosił, że narody mają prawo do samostanowienia w momencie, gdy bolszewicy nie kontro-lowuli terytoriów zamieszkanych przez narody nierosyjskie, mógł zatem wspaniałomyślnie „zezwolić” im na samostanowienie,
1 W literaturze przedmiotu można spotkać leż określenie Kosowarzy (Kosowarowie), nawiązujące «trt n«awv «tt)gowanel przez obywateli Kosowa, _ _