*
tworów. Ów realny element staje się widoczny, kiedy bliżej przyjrzeć się przebiegowi rytów. Charakterystyczne, że:
1) rytuały odprawiane są kolektywnie,
2) są faktem niecodziennym,
3) odnoszą się do rzeczy (zwierzęcia, rośliny etc.) czczonej jako totem.
Rytuał wzbogaca świadomość jednostek o treści nie przystające do rutyny
codziennego życia. Nie jest to oczywiście bezpieczne: jak zawsze w sytuacjach niezwykłego nasilenia społecznych interakcji wyzwolony zostaje jakiś rodzaj przemocy wobec ciała i indywidualnej świadomości. Dlatego też intensywne uspołecznienie zawsze trwać może jedynie ograniczony czas1. Można zatem stwierdzić, że religijne rytuały odnoszą się do czegoś, co jednostkę przerasta (transcenduje), co jest większe aniżeli ona sama. Tym „czymś” nie może być w rzeczywistości materialne wyobrażenie totemu, gdyż przedstawia ono często jedynie małe, nieistotne, nie mogące niczym zaimponować zwierzęta. Cóż zatem wykracza poza indywiduum? Co jest jednocześnie źródłem jego mocy i siłą mogącą je zdruzgotać? Jest to, odpowiada Durkheim, grupa, której jednostka jest częścią, poza którą nie istnieje, i której doświadcza jako dobroczynnej, ale i stosującej wobec niej przymus. Wyrażając się dokładniej: oczywiście mowa tu nie o każdej grupie, ale o takiej, której jednostka jest członkiem w sposób konieczny, czyli społeczeństwie, względnie jakiejś przynależnej doń, istotnej jako punkt odniesienia rytuałów, całości społecznej. Durkheim mniemał (niezupełnie słusznie), iż w wypadku rdzennych mieszkańców Australii grupą taką jest klan. Niemniej pomimo tego błędnego poglądu teoria jego wydaje się być słuszna.
Jedno z podstawowych dla teorii Durkheima założeń ujawnia się w przekonaniu, że relację między społeczeństwem a jednostką cechuje niepewność. Jednostka nie może wprawdzie istnieć bez społeczeństwa, ale jednocześnie doświadcza go jako istności stosującej wobec niej przymus, jako przemożnej siły (ta ambiWalencja charakteryzować ma, według Freuda, stosunek dziecka do ojca; na Freuda również oddziałał W. Robertson Smith!). Dochodzi do tego fakt, że zazwyczaj, tj. w „codzienności”, społeczeństwo nie zawsze zaznacza swą obecność. W odniesieniu do rdzennych mieszkańców Australii, o których pisze Durkheim oznacza to, że czynności zbierania pożywienia i polowania,
podejmowane w małych grupach (hordach) powodując przestrzenne rozproszenie jednostek osłabiają więzi społeczne, co w konsekwencji grozi utratą przez społeczeństwo dominacji nad swymi członkami. Dlatego konieczne jest uobecnianie społeczeństwa od czasu do czasu, czemu służy zgromadzanie się całej społeczności z okazji uroczystości i świąt. Na poparcie tego poglądu mógł Durkheim odwołać się do pracy swego siostrzeńca i ucznia Marcela Maussa, poświęconej sezonowym odmianom egzystencji Eskimosów. Mauss pokazał, że życie społeczne i religijne w tych społecznościach ogranicza się tylko do pory zimowej, kiedy to dochodzi do powstawania większych skupisk ludzkich, w których interakcje ulegają intensyfikacji. Latem natomiast (to znaczy podczas polowań) następuje pewne rozproszenie grupy2. Podstawową całością społeczną społeczeństw eskimoskich jest osada (settlement). Jest ona zatem na wybrzeżach mórz polarnych odpowiednikiem klanu, który Durkheim osiem lat później uzna za centralną instytucję społeczności australijskich.
Referowana do tego momentu teoria Durkheima tłumaczy właściwie tylko naturę rytuału będącego formą, w jakiej społeczeństwo przedstawia się jednostkom. Brakuje jednak wyjaśnienia samych wierzeń religijnych. Wiek XIX — a dzieła Durkheima należą w pewnym stopniu jeszcze do tej epoki — był zainteresowany przede wszystkim koncepcjami powstania religii. Ciekawe, że Durkheim proponuje tutaj jakiś rodzaj wyjaśnienia w duchu psychologii mas. Życie zbiorowe — stwierdza — szczególnie intensywne podczas uroczystości, wprowadza jednostki w stan przesytu. „Powiększają się zasoby energii życiowej, wybuchają namiętności, uczucia stają się gwałtowne. (...) Człowiek nie zna już siebie takiego, jakim był, czuje się odmieniony i wskutek tego zmienia swe otoczenie. Chęć wytłumaczenia tych wyjątkowych doznań wyzwala u jednostki skłonność do obdarzania przedmiotów z najbliższego otoczenia cechami, których nie posiadają, odnajdywania w nich sił i jakości, nie przysługujących rzeczom codziennego doświadczenia. Krótko mówiąc, rzeczywisty świat świeckiego życia jednostki ustępuje miejsca takiej rzeczywistości, która istnieje tylko w jej wyobrażeniach. Światu wyobrażonemu przypisuje ona wyższą rangę aniżeli rzeczywistości świeckiej”3.
41
Ibidem, s. 207 i nast.
M. Mauss, op. cit. ss. 575-704 (Szkic o sezonowych przemianach społeczeństw Eskimosów. Studium z morfologii społecznej, tłum. K. Pomian).
E. Durkheim, Elementarne formy.., op. cit. s. 603.