skanowanie0011 (62)

skanowanie0011 (62)



242 Od dokumentu do wyznania: o powieści w pierwszej osobit

w tym istotna właściwość gatunku literackiego: to bowiem, co w danym okresie historycznym występuje w jednej jego odmianie, może być niedostępne dla odmiany innej, sens danego elementu uzależniony jest od kontekstu, w jakim występuje. Refleksje o pisaniu, wchodząc w skład powieści o formie dziennika, pozostały jedną z jej osobliwości o minimalnym wpływie na rozwój gatunku; przeniesione do innych odmian powieści rewolucjonizowały ją, tak jak ją rewolucjonizował — wbrew swojej epoce — Irzykowski w Pałubie.

Pisanie o pisaniu było uprzywilejowaną, ale nie jedyną domeną jed-noczesności. Jako o zjawisku jednoczesnym w stosunku do momentu pisania mówić można o wszelkiego typu rozważaniach ogólnych, sentencjach, aforyzmach (sporo ich w Hrabim Auguście Mańkowskiego), które nie są moralistycznymi uogólnieniami w rodzaju maksym La Rochefoucaulda, są ekspresją podmiotu narracyjnego, więcej —są jego ekspresją w danym momencie, nie muszą wyrażać jego stałych mniemań (ujawnia się tu ogromna rola daty w zapisie), dnia następnego pseudo-autor może sformułować sentencję o treści całkiem różnej czy wręcz polemicznej wobec poprzedniej. Podobnie aktualny charakter mogą mieć autocharakterystyki postaci, przekazujące jej mniemania o sobie w danym momencie i w danej sytuacji (por. Strug, Ze wspomnień starego sympatyka, s. 101). Problem jednoczesności występuje niezwykle dobitnie wtedy, gdy pseudoautor przystępuje do relacji o zdarzeniach. Jednoczesność nie zawsze jest tu możliwa, jeśli pojmować ją całkowicie dosłownie, bo wymagałoby to symultaneicznego traktowania działań i relacji o nich. W pewnych wypadkach jest ona kształtowana tak, jakby czas pisania mierzono zegarem, oczywiście ma to wówczas jakieś uzasadnienie fabularne. Bohater Śmierci takie robi notatki w czasie oczekiwania na spóźniającego się lekarza:

Piąta! Jego jeszcze nie ma! Męczę się. Może nie przyjdzie? Powinien. List był tak napisany, że bezwarunkowo powinien. Ach, żeby prędzej, żeby prędzej! Już niech się to raz skończy wszystko [...] Z trudem myśli zebrać mogę. Wszystko wiruje przede mną: boję się zemdlenia. A jego nie ma jeszcze. Szósta! Z wysiłkiem kreślę litery, a jednak zmuszam się do panowania nad sobą [...] Kwadrans po szóstej. Ho... ho... jak późno. Nie, jeszćże nie ma kwadransa.

(Dąbrowski, Śmierć, s. 101—102)34

Pisanie towarzyszy tutaj biegowi czasu, jest to jednak wypadek o tyle wyjątkowy, że pseudoautor, czekając, pisze o czekaniu, występuje tu

34 Podobny opis czekania znaleźć można w powieści Srokowskiego Kult ciała (s. 129).

więc w roli podobnej do sprawozdawcy radiowego, który na gorąco relacjonuje rozgrywające się aktualnie zdarzenie. Zazwyczaj jednak przedmiotem relacji są wydarzenia nieco wcześniejsze od momentu pisania — i tutaj właśnie zaczynają się różnorakie komplikacje. Fakt ten nie wyklucza jednak z góry jednoczesności, zależy bowiem ona od tego, jak pseudoautor pojmuje teraźniejszość. Równać się ona może tylko momentowi pisania, może się jednak także rozciągać na czas nieco szerszy i obejmować cały okres od poprzedniego zapisu. Dzieje się tak zwykle wówczas, gdy interwał między zapisami jest niewielki, a więc narrator ujawnia się jakby w ciągłej teraźniejszości. Wchodzi tu w grę jeszcze jeden moment: relacjonowana sytuacja nie jest w chwili pisania zakończona, trwa w dalszym ciągu i pseudoautor jest wciąż przez nią określany. W takich wypadkach zapis dziennikowy ma charakter synchroniczny, nie jest istotny chronologiczny układ zdarzeń i ich następstwo w okresie, którego dana notatka dotyczy, ale samo trwanie: nie ma więc przedziałów pomiędzy czasem, o którym się opowiada, a czasem, w którym się pisze. Układ taki jest możliwy wtedy, gdy narrator relacjonuje swoją rzeczywistość przeciętną, codzienną, a nie zdarzenia, które będą miały znaczenie przełomowe w jego biografii. Charakterystyczny jest pod tym względem zapis oznaczony słowami „Kąkolownica, 15 sierpnia 1915 r.” w powieści Struga Odznaka za wierną służbę (s. 66-67),. w którym narrator relacjonuje zwykły dzień swojej żołnierskiej wędrówki. W momencie pisania nie jest on zakończony, tworzy pewną całość, która składa się na czas teraźniejszy diarysty. Tak sytuując się w zapisie, pseudoautor nie ma możliwości przedstawienia faktów zakończonych, nie wyciąga ostatecznych wniosków. Pod tym względem zapisy takie podlegają odmiennym zasadom organizującym niż powieść jako całość, która z reguły była zamknięta i zakończona. Są one wszakże raczej odosobnione, w ogromnej większości wypadków zapis dziennikowy upodabnia się do rozdziału „normalnej” powieści w trzeciej osobie, tzn. przedstawia pewien zamknięty wycinek fabuły, różni się więc od opisanego wyżej.

Zbliżamy się tutaj do drugiej metody kształtowania zapisu: przedstawiane w nim fakty ujmuje pseudoautor jako przeszłe i zakończone, jego zadaniem staje się przede wszystkim sporządzenie sprawozdania o tym, co minęło. Konsekwencją takiego postępowania jest zacieranie dziennikowych osobliwości opowiadania. Pseudoautor przyjmuje — ujęcie to w postaci dużo ostrzejszej wystąpi w powieści-pamiętniku — dwie różne role: podmiotu przeżywającego zdarzenia i podmiotu opowiadającego. Dysocjacja ta wpływa decydująco na strukturę czasową zapisu, zaczyna w nim obowiązywać chronologia. Narrator opowiada — by tak


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanowanie0012 (57) 244 Od dokumentu do wyznania: o powieści w pierwszej osobie powiedzieć — w porzą
skanowanie0013 (52) 246 Od dokumentu do wyznania: o powieści w pierwszej osobie wać mniejszą rolę, n
skanowanie0014 (49) 248 Od dokumentu do wyznania: o powieści w pierwszej osobie szych etapach znajom
skanowanie0006 (106) 232 Od dokumentu do wyznania: o powieści w pierwszej osobie mieszczą się we wzn

więcej podobnych podstron