D ZI Eićit
jednostki, bądź też wcale go nie wywiera. Nadal nie znamy zatem rozwiązania zagadki, która od tak dawna nie daje nam spokoju. Nie, nie wszystko jest zapisane w genach, około połowy zmienności osobowościowej, intelektualnej i behawioralnej wynika z oddziaływania jakiegoś czynnika środowiskowego. Niezależnie od tego, o jaki czynnik tu chodzi, nie jest on wspólny dla dwojga dzieci dorastających w jednej rodzinie, z tymi samymi rodzicami, a to wyklucza wszelkie oczywiste hipotezy. Czym więc jest ów tajemniczy „czynnik pana Jonesa”?
Nie chcąc odstąpić od poglądu o decydującym wpływie rodziców, niektórzy psychologowie rozwojowi skupili się na jedynej pozostałej możliwości obsadzenia rodziców w pierwszoplanowej roli. Niewielkie znaczenie środowiska wspólnego oznacza tylko, że sposób, w jaki rodzice traktują wszystkie swoje dzieci, nie kształtuje ich osobowości ani zachowań. Jednakże rodzice nie traktują wszystkich dzieci jednakowo. Być może zindywidualizowane metody wychowawcze, stosowane przez matki i ojców wobec każdego z dzieci, mogą wpływać na nie w istotny sposób. To interakcja między rodzicami a dziećmi oddziałuje na dzieci, a nie jeden, uniwersalny sposób wychowania®?’ '
Na pierwszy rzut oka to wyjaśnienie wydaje się sensowne. Kiedy jednak przyjrzymy mu się bliżej, okaże się, że wcale nie przyznaje ono decydującego znaczenia rodzicom ani radom dotyczącym wychowania43.
Na czym miałoby polegać takie „zindywidualizowane wychowanie’® Przypuszczalnie na dostosowywaniu oddziaływań wychowawczych rodziców do potrzeb i uzdolnień każdego z dzieci. Dziecko uparte skłaniałoby rodziców do wprowadzenia surowszej dyscypliny niż dziecko uległe. Dziecko lękliwe wywoływałoby większą opiekuńczość niż dziecko śmiałe. Jak się jednak przekonaliśmy w poprzedniej części tego rozdziału, problem polega na tym, że nie sposób oddzielić różnic w metodach wychowawczych od istniejących wcześniej różnic między dziećmi. Kiedy lękli-we dziecko wyrasta na lękliwego dorosłego, nie wiemy, czy stało się tak wskutek nadmiernej opiekuńczości rodziców, czy też jest to naturalna kontynuacja lękliwości, z którą dziecko przyszło na świat.
Co zaskakujące, gdyby różnice między dziećmi rzeczywiście wywoływały systematyczne różnice w rodzicielskich praktykach wychowawczych, ujawniałyby się one jako następstwo działania genów - przypisano by je odziedziczalności, a nie wpływowi środowiska swoistego. Dzieje się tak dlatego, że współczynnik odziedziczalności jest miarą korelacji, a więc
42 Collins i in., 2000; Vandell, 2000.
43 Harris, 1995; Harris, 1998b; Harris, 2000b; Loehlin, 2001; Rowe, 2001.