568
TABULA RASA
Wychowywanie dzieci jest przede wszystkim powinnością etyczną. Nie jest w porządku, kiedy rodzice biją dziecko, poniżają je albo zaniedbują je materialnie lub emocjonalnie, ponieważ duży, silny człowiek nie powinien traktować w ten sposób małej, bezbronnej istoty. Jak pisze Harris: „Ich przyszłość być może nie leży w naszych rękach, ale teraźniejszość z pewnością tak, a mamy dużo możliwości, by uczynić tę teraźniejszość bardzo nieszczęśliwą”72.
Po drugie, rodziców łączy z dzieckiem silna, ludzka więź. Nikt przecież nie pyta: „Twierdzisz więc, że nie ma znaczenia, w jaki sposób traktuję swojego męża lub żonę?”, mimo że tylko nowożeńcy wierzą, iż można zmienić osobowość partnera. Mężowie i żony są dla siebie mili (a przynajmniej powinni tacy być) nie po to, by nadać osobowości drugiej strony pożądany kształt, ale po to, by zbudować z nią głęboki, satysfakcjonujący związek. Wyobraź sobie, że ktoś dowiaduje się, iż nie może wpływać na osobowość męża lub żony, i reaguje na to pełnym oburzenia stwierdzeniem: „Myśl, że cała ta miłość, którą mu (jej) daję, w ogóle się nie liczy, jest zbyt okropna, żeby się nad nią zastanawiać”. To samo dotyczy rodziców i dzieci - zachowanie jednej osoby w stosunku do drugiej wpływa na jakość łączącego je związku. Z biegiem czasu układ sił się zmienia, a dzieci - które na ogół przechowują wspomnienia tego, jak je traktowano - mają coraz więcej do powiedzenia w kontaktach z rodzicami. Jak ujęła to Harris: ,Jeśli uważasz, że imperatyw moralny nie jest dostatecznym powodem, by być miłym dla swojego dziecka, zastanów się nad następującą zasadą: bądź miły dla dziecka, kiedy jest młode, aby było dla ciebie miłe, kiedy będziesz stary”73. Zdarza się, że całkiem dobrze radzący sobie dorośli wciąż jeszcze kipią wściekłością na wspomnienie o tym, jak okrutni byli dla nich w dzieciństwie rodzice. Są też tacy, których nadal wzruszają wspomnienia rodzicielskich aktów dobroci lub poświęcenia, o których sami rodzice być może już dawno zapomnieli. Nawet jeśli nie byłoby żadnego innego powodu, to rodzice powinni dobrze traktować swoje dzieci choćby po to, by dorastały z takimi właśnie wspomnieniami.
Przekonałem się, że kiedy ludzie słyszą taką argumentację, spuszczają oczy i mówią, jakby nieco zawstydzeni: „Tak, wiedziałam o tym”. Fakt, że można zapomnieć o tych oczywistych sprawach, teoretyzując na temat dzieci, świadczy o tym, jak daleko zawiodły nas współczesne doktryny. Skłaniają nas one do spostrzegania dzieci jako grudek modeliny, które należy kształtować, a nie jako partnerów w bliskim związku międzyludzkim. Nawet teoria, zgodnie z którą dzieci przystosowują się do grupy
72 Harris, 1998a/2000, s, 310.
73 Harris, 1998a/2000, s. 360.