w U,vuuv,y i wyuoiywac się z niej w ostatniej chwili, przeskakuje się ostatni próg i unika nawet złożenia uwodzicielskiej obietnicy. Jeśli zatem tradycyjny striptiz jest propozycją stosunku, który nagle staje się interriiptus, 5 rozbudzając w wyznawcach mistykę wyrzeczenia, striptiz \ w wykonaniu Lilly Niagary niweczy nawet poczucie wyższości u nowych adeptów, ukazując im, że obiecana rzeczywistość jest nie tylko wyłącznie kontemplacyjna, ale nie podłoga nawet w pełni zastygłej w bezruchu kontemplacji, trzeba ją bowiem przemilczeć. Bizantyńska sztuka Lilly Niagary potwierdza przy tym zwykłą strukturę konwencjonalnego striptizu i jego symboliczny charakter.
Tylko w niektórych, otoczonych jak najgorszą sławą boftes możesz po zakończeniu spektaklu namówić tę, która się tam rozbiera, do bliższego obcowania. W Crazy Horse zawiadamia się nawet uprzejmie, że próby kupienia fotografii są niemile widziane: wszystko, co ma się zobaczyć, ukazuje się na kilka minut w magicznej przestrzeni scenicznej. A jeśli czytasz artykuły omawiające striptiz albo uczone komentarze zdobiące czasem brochures sprzedawane w największych teatrach, wiesz, że typowa naga tancerka wykonuje sumiennie swój zawód, ograniczając się do uprawiania miłości w zaciszu domowym, a do pracy odprowadza ją młody narzeczony, zazdrosny mąż - przeszkody nie do pokonania. Nie jest to zgoła bez znaczenia, gdyż arogancka i pomysłowa belle epoąue starała się przekonać klientów, że jej diwy to w życiu prywatnym i publicznym potwory pożądliwości, pożeraczki mężczyzn i majątków, kapłanki najbardziej wyrafinowanych alkowianych występków.
Rzecz w tym, że belle epoąue ofiarowywała swe grzeszne zbytki rządzącej klasie ludzi starszych, którym musiała zapewnić rozrywkę w teatrze i potem, a także posiadanie rzeczy w pełni, co jest przywilejem nierozłącznie związanym z pieniędzmi.
Striptiz, jaki możesz obejrzeć, czytelniku, za bardzo
z podwiniętymi rękawami, nie obowiązuje bowiem żaden określony strój, i to dwa razy, jako że spektakl trwa bez przerwy, striptiz więc jest obliczony na kieszeń przeciętnego obywatela, a dając mu parę minut religijnego skupienia, wpaja ukradkiem, bez zbędnych pytań, określoną teologię. Istota tej teologii sprowadza się do stwierdzenia, że wierny może podziwiać zbytkowne dobra kobiecego ciała, nie może jednak z nich korzystać, gdyż władza nie pozwala. Może natomiast, jeśli zechce, mieć te kobiety, które społeczeństwo, do spółki z losem, dla niego przeznaczyło; podstępny plakat Crazy Horse zawiadamia go natomiast, że jeśli po powrocie do domu nie znajdzie zaspokojenia u swojej pani, może posłać ją na popołudniowe kursy wdzięku i gestu, organizowane przez lokal dla studentek i gospodyń domowych. I nie ma wcale pewności, czy takie kursy naprawdę istnieją ani czy klient ośmieli się dożyć podobną, propozycję szanownej małżonce; ważne jest tylko to, by w jego duszy zrodziła się wątpliwość: skoro striptizerka jest kobietą, może moja żona jest czymś innym, a jeśli uznam za kobietę moją żonę, może striptizerka jest czymś więcej, esencją kobiecości, seksu, ekstazy, grzechu i kokieterii? A więc czymś, do czego widz nie ma prawa: jakąś wymykającą mu się istotą żyda, jakąś granicą ekstazy dla niego nie do osiągnięda, jakimś zakazanym mu poczudem tryumfu, pełnią zmysłów, światem, który może poznać jedynie z opowieści. Typowa relacja striptizowa wymaga, żeby kobieta, która daje najwyższe świadectwo swoich możliwości obdarzania szczęściem, była absolutnie niedostępna. Broszurka rozdawana w Concert Mayol, zaopatrzona w nużąco łibertyński wstęp, kończy się znamiennym stwierdzeniem; z grubsza rzecz biorąc, powiada się tam, że tryumf kobiety obnażonej w świetle reflektorów, wystawionej na spojrzenia wyciągającej szyje i nienasyconej widowni, polega na złośliwą satysfakcji z tego, że w tym momende patrzący porównują ją z pokarmem, do
25