36
Na wsi Cłjfopi przyjęli mnie na pastuszkę. Nie mówiłam, że jest^jjj żydówką, jeszcze się bałam. Pasłam krowy przez 4 m^e^iące, ale było zimno i przeziębiłam się, więc Wróciłam do mojch gospodarzy. Tym, którzy się pytali kto ja jestem, to^my kłamaii Dopiero w lecie dowiedziałam się, szł^^d ^^et Żydowski i Dom Dziecka w Krakowie. Po-iCrakow KJ^>sna Komitetu i stamtąd mnie przywieźli do
(Archiwum W.Ź.K.H. w Krakowie, Prot nr 612)
(Protokół, prof. Chaimówna, Będzin)
Mieszkaliśmy w Będzinie w getcie. Tu zbudowaliśmy wspólnie z sąsiadami bunkier w piwnicy. 1 sierpnia 1943 r., gdyśmy usłyszeli, że Niemcy otoczyli getto, zeszliśmy do tego bunkru, my i wszyscy sąsiedzi, razem było nas około 50 osób. Bunkier był szeroki na 5 a wysoki na 3 m. Siedzieliśmy tu od 12-tej w nocy do 12-tej w południe. Obok nas wciąż przechodzili Niemcy. U nas w bunkrze było małe roczne dziecko. Dziecko zapłakało i ten płacz usłyszeli przechodzący Niemcy. Zaczęli krzyczeć: „Juden heraus!” Ponieważ wejście do naszego bunkru było zawalone wielkimi kamieniami, więc nie mogliśmy szybko wyjść. Niemcy strzelili i zabili jednego Żyda. Mężczyźni odsunęli kamienie i zaczęliśmy wychodzić. Ostatnia szła moja babcia, i gestapowiec ją okropnie zbił gumową pałką. Stanęliśmy pod mu-rem, Niemcy kazali nam stanąć twarzami zwróconymi do muru. Moja siostra czternastoletnia zaczęła prosić jednego Niemca w hełmie, żeby ją wypuścił, lecz on ją chciał za to zastrzelić. Potem kazali się nam ustawić i pytali ilu nas jest. Odpowiedzieliśmy, że było nas 50, ale ponieważ jeden został zastrzelony, więc teraz jest nas 49. Kazali nam iść na punkt zborny. Gonili nas po drodze i bili okropnie pałkami. Spędzili jeszcze Żydów z innych bunkrów i sformował się duży pochód. Pędzili nas w stronę stacji. Koło koszar kazali