torpedzie o średnicy pięćdziesięciu trzech centymetrów. Głowica wybuchowa zawierała około trzystu kilogramów materiału wybuchowego; zawieszony pod celem miał eksplodować w ściśle oznaczonym terminie, pod wpływem uprzednio nastawionego mechanizmu zegarowego. Na „żywej torpedzie” były miejsca dla dwóch płetwonurków, przy czym pierwszy z nich kierował torpedą, a drugi pełnił funkcje nurka-mechanika.
Torpeda miała napęd elektryczny. Pojemność baterii umożliwiała rozwijanie szybkości trzech węzłów przez około sześć godzin, a więc zasięg „żywej torpedy” wynosił około osiemnastu mil.
Pierwszy „rejs” na prawdziwej „żywej torpedzie” odbyli Sladen i Feli, a następnie przewieziono ją do „Portu D”, gdzie dopiero teraz rozpoczęły się intensywne ćwiczenia. Trzeba było oswoić się z nowym sprzętem, poznać jego „fochy”, a przede wszystkim opanować technikę ataku. Ubrani w lekkie skafandry i wyposażeni w aparaty oddechowe płetwonurkowie musieli poznać sztukę kierowania torpedą, niepostrzeżonego podpływania pod atakowane okręty i zakładania ładunków wybuchowych.
Tymczasem ośrodek badań naukowych nad nurkowaniem zajął się doświadczeniami w zakresie niezmiernie istotnego problemu, jakim było uodpornienie płetwonurków na zimno, na które niewątpliwie mieli natrafić podczas ataków przeciw okrętom niemieckim w Norwegii. Temperatura wody morskiej
Kroi Jerzy VI, w towarzystwie komandora W R Telia jednego z twórców angielskich sil szturmowych, zapoznaje się z wyposażeniem bojowym płetwonurków angielskich.