brzmi w końcu, jak elegia umarłych dla potomka, zbliżona jakimś odcieniem tonu do „Bema pamięci żałobnego-rapsodu” Norwida, zaczynającego się od pytania — tym razem żywych — do umarłego: „Czemu, Cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz?”. Wszechobecność umarłych, wieczne obcowanie ich ze sobą 1, tworzy tę przestrzeń duchową, w której rozgrywa się „Elegia”.
Ekstaza czasu i przestrzeni umarłych, ich wiecznego continuum wraz z żywymi, od ruin Troi do teraz, przeszywa zarówno „Hymn”, jak „Elegię”. Góruje niecierpliwość odejścia, pragnienie zjednoczenia i jedności:
Ja, wierny syn czamoziemu, powrócę do czamoziemu
(„Hymn”)
Dobre zwierzęta wierne, ludzie krótkotrwali
Szarpią na próżno ręce skrzepłe w zachwyceniu.
(„Elegia”)
Delectatio morosa, o którą oskarżał się Miłosz, w „Elegii” uzyskuje wyraz nie romantyczny i nie dekadencki. Bliższa go może byłaby wspaniała zapowiedź z „Ptaków”: Już w tobie białym próchnem układa się zima. W „Elegii” natomiast dzięki poecie znajdujemy się w strefie absolutu śmierci jako tego, co nieuniknione, bez przerażeń, lęku i obrazów rozkładu. Cisza obejmuje w posiadanie wieczny świat „Elegii”, w którym tylko ptak zaśpiewa [...] jak w ruinach Troi i czasem odezwie się wołanie umarłych. Najpiękniejsza poetycka i egzystencjalna fraza tego wiersza ujmuje również w brzmieniu głosu stosunek czasu i ciała:
(^i czas ostrzega cicho, nim ciało przekroczy.
W Nieobjętej ziemi (1984) Miłosz wyznał: „Oto jest życie, jakie zawsze chciałem mieć. Sprawy publiczne wyłącznie na zewnątrz, a wewnątrz rozmyślanie o samym istnieniu, wystarczające, żeby wypełnić dwadzieścia cztery godziny. A gdzie byłem, na jakim kontynencie, w jakim mieście, było obojętne”. „Elegia” to część takiej, od półwiecza niezmiennej egzystencji poety.
Maria Janion
Kształt tego wiersza określony został przez frazę, która brzmi nieomal jak inskrypcja sapiencjalna, wyryta na jakimś świętym kamieniu: O czymże on, młodziutki, myśleć ma, jeżeli nie o... Należy ona do licznych w tym tomie „zagrań”, które sam poeta nazwał później frazami samoistnymi. Frazę taką można wyjąć z wiersza i „analizować jako ruch mowy dramatycznej”, ale można ją również zostawić na swoim miejscu po to właśnie, aby śledzić w jaki sposób organizuje ona muzykę mowy poetyckiej. Powtórzona trzykrotnie, czyni ona wrażenie zaklęcia. I rzeczywiście. Jest zaklęciem, nie tylko myśli, ale i mowy. Rządzi strumieniem słów.
Najpierw rozwija się z niej jeden z najwspanialszych polskich wierszy wolnych, którego rytm nie jest skrępowany ani liczbą, ani regularnością. Ponieważ rytm ten uwalnia mowę spod uchwytnych rygorów, wielu literatów, jak na mój gust zbyt wielu, uczepiło się go w przekonaniu, że zgłębiło tajemnice muzyki. A tymczasem wiersz wolny został stworzony dla tych poetów, którzy swym nadprzyrodzonym słuchem czują nieuchwytny rytm mowy, ukryty w samej istocie języka. Językoznawcza wiedza nic tu nie pomoże. Ten rytm może wydobyć z mowy człowiek, który wie, że słowo jest zjawiskiem metafizycznym. Naturalnie, muzyka mowy może objawić się tylko w wierszu wolnym, ponieważ wiersz regularny, w jego trzech polskich odmianach, gwałci rytm mowy, wtłacza ją bowiem w piękny, co prawda, ale i wymyślony, przedustanowiony i podporządkowany liczbie schemat.
W pierwszych dziesięciu wersach Miłosz objawił się więc jako poeta, który posiada nadprzyrodzony dar wydobywania z mowy polskiej rytmu muzycznego. Zgodnie z dawnym greckim znaczeniem tego słowa, rytm ten nie kojarzy się z regularną płynnością słów, lecz z ograniczeniem ich ruchu, z pauzami, ze zdolnością komponowania harmonii muzycznej, którą rządzi nie liczba, lecz milczenie. Toteż fragment ten tłumaczy, dlaczego Miłosz po wielu latach doświadczeń pozwolił sobie na stwierdzenie, że jego poezja znajduje się poza antynomią wiersza i prozy. Muzyka jego utworów wypływała bowiem od początku z tajemnej entelechii mowy polskiej. Podobno przez wiele łat świadomość jego katowana była przez zracjonalizowaną filozofię dziejów.
85
Por. komentarz do fotografii z Krasnogrudy w Nieobjętej ziemi: „...że umarli ze wszystkich miejsc i wszystkich stuleci, zrównani, komunikują się ze sobą”.