wielu innych wierszach Miłosza, można dojrzeć, na dnie sekundy, perty, zaproszenie do krainy poezji — mgnienie jedno, gwiazdą czasowi odjętą. Tej krainy nie da się wyczerpać w słowach, nawet w komentarzach autora, ale w innych jego wierszach znajduje ona dopełnienia.
Minęło pół wieku od powstania „Obłoków” i w zdumiewających „Sześciu wykładach wierszem” z 1986 roku, summie Miłoszowych doświadczeń, znajduję powtórzone młodzieńcze rozterki: Powinienem był. Co powinienem był pięćdziesiąt pięć lat temu? I odpowiedź: ostatecznej odpowiedzi nie będzie, sąd ostateczny nad światem, słowem i sobą nie do nas należy. Ale i ten pogląd - widzę w nim komentarz do „Obłoków” po latach - nie jest ostatecznym sądem ludzkiego rozumu, lecz chwilą poezji, błyskiem intensywnego widzenia:
Objęte przebaczeniem. Co nie jest objęte Przebaczeniem? Brak wiedzy, beztroska niewinnych Wołałyby o pomstę, wzywały wyroku Gdybym to ja był sędzią. Nie będę, nie jestem.
W chwale odnawia się biedna chwila ziemi.
Jeśli spojrzeć na spis treści Trzech zim, te dwa utwory niczym się nie wyróżniają — i „Symfonia listopadowa” i „Awanturnik” weszły między „Obłoki” a „Roki” jak pełnoprawne wiersze CzM [Czesława Miłosza]. Nie koniec na tym. Tytułowy przymiotnik z wiersza OM [Oskara Miłosza] występuje ponadto nie tylko w „Awanturniku” (listopadowa noc na niedosiężne parła / wyżyny ciszy), ale i w „Ptakach”: listopadowe liście rany nie nagrodzą. Dodajmy, że w całym tomie, który już swym tytułem podkreśla aspekt czasu, kalendarza, mówi się często o porach roku, ale o konkretnym miesiącu -poza wspomnianymi odwołaniami do listopada - tylko raz. Za to w ostro rewolucyjnym kontekście: nad nami październik / szumi liściem, jak tamten łopotał sztandarem.
A może było odwrotnie? Może tłumacz dlatego wybrał sobie „Symphonie de Novembre”, że Wyspiański w Nocy listopadowej (z której ducha przecież wystrzeliły „Bramy arsenału”) powiedział „Listopad, to dla Polski niebezpieczna pora — ?”, że Henryk Rzewuski wcześniej stworzył był rzecz równą troską o los i kształt narodu przepojoną, a dał jej tytuł Listopad?
Są też w Trzech zimach wyraźne powinowactwa wierszy własnych z przekładanymi w zakresie słownictwa, frazy, poszczególnych sformułowań. Szczególnie wyraźnie widać to na przykładzie fundamentalnych pytań egzystencjalnych (a zarazem jakby zaklęć magicznych). Pytanie umierającego chłopca Czymże ja jestem [...] człowiekiem, lecz i nie / człowiekiem nawet odbrzmiewa w „Ptakach” (Czym jestem, czym ja jestem i czym oni są?) oraz w „Posągu małżonków” (Czymże to wszystko było, jest i będzie - / świat napełniliśmy wołaniem naszym.)
Pokrewieństwo tematyczne łączy „Awanturnika” z wierszem „O młodszym bracie”. Mam tu na myśli zarówno wydźwięk homoerotyczny, jak i stosunek nauczyciel-uczeń, wtajemniczający-wtajemniczany. Ten ostatni stosunek, obok wspólnoty nazwiska, wspólnoty poetyckiego powołania i dość dalekich węzłów krwi, łączył także OM i CzM. Wiemy o tym zarówno z wypowiedzi ówczesnych i późniejszych. W litewskim numerze pisma wileńskich katastrofistów CzM powiadał: „Lepiej więc jeśli tacy mistycy katoliccy
125