przyszłych reżimów nie musi rodzić u człowieka bez iluzji postawy wyobcowanego cynizmu. Z pewnością może sie tak zdarzyć. Spotykamy takie właśnie postawy wśród poniektórych młodszych socjologów w tym kraju, którzy uważają się za powołanych do stawiania radykalnych diagnoz społecznych, nie znajdując w sobie zdolności do równie radykalnych działaó politycznych. Nie stwarza to im żadnych perspektyw prócz swego rodzaju masochistycznego kultu demaskatorstwa, którego wyznawcy upewniają się wzajemnie, iż nie może być gorzej niż jest. Twierdzimy, że ta cyniczna postawa jest naiwna i najczęściej wynika głównie z braku spojrzenia historycznego. Cynizm wobec społeczeństwa nie jest jedyną możliwością, która pozostaje nam po odrzuceniu naiwnego dostosowania się do danej epoki społecznej bądź równic naiwnego wyczekiwania tej, która ma dopiero nadejść.
Za najbardziej prawdopodobny wynik rozumienia socjologicznego uważamy inną możliwość — tę, która łączy współczucie, rozsądne zaangażowanie i poczucie komizmu ludzkiego karnawału społecznego. Wiedzie ona do postawy v/s-a-vis społeczeństwa, które zasadza się na postrzeganiu tego ostatniego jako w istocie komedii, w której ludzie paradują tu i tam w swych krzykliwych kostiumach, zmieniają kapelusze i tytuły, zadają sobie wzajemnie razy laskami, które mają rzeczywiście, bądź których posiadanie skutecznie udają. To komediowe spojrzenie nie pomija faktu, iż te nie istniejące laski potrafią uderzać do krwi, lecz zarazem nie popełnia błędu poczytywania potiomkinowskiej wioski za Miasto Boga. Jeśli ktoś będzie spoglądał na społeczeństwo jak na komedię, nie zawaha się oszukiwać, zwłaszcza jeśli za pomocą oszustwa potrafi tu i ówdzie złagodzić nieco ból czy uczynić życie nieco jaśniejszym. Odmówi traktowania serio reguł gry, oprócz tych, które chronią rzeczywiste istoty ludzkie i wspierają rzeczywiste ludzkie wartości. Makiawelizm socjologiczny jest więc dokładnym przeciwieństwem cynicznego oportunizmu. Jest to sposób na urzeczywistnianie w działaniu społecznym wolności.
p
Socjologia zawsze uważała się na naukę. Na początku naszego wywodu rozważaliśmy pewne metodologiczne konsekwencje takiej samowiedzy. W uwagach końcowych nie zajmujemy się metodologią, lecz humanistycznymi implikacjami istnienia dyscypliny akademickiej takiej jak socjologia Staraliśmy się w poprzednich rozdziałach nakreślić sposób, w jaki perspektywa socjologiczna umożliwia naświetlenie społecznego bytu człowieka. W ostatniej dygresji rozważaliśmy pokrótce kwestię, jakie mogą być etyczne implikacje takiej perspektywy. Zakończymy, spoglądając raz jeszcze na socjologię jako odrębną wśród wielu dyscyplinę w tym szczególnym zakątku społecznego karnawału, który zwiemy nauką.
Bardzo ważną rzeczą, której wielu socjologów może nauczyć się od kolegów z dziedziny nauk przyrodniczych, jest swoisty zmysł zabawy w odniesieniu do własnej dyscypliny. Przyrodnicy — w ogólności — osiągnęli z czasem taką biegłość w sferze metod, że pozwala im to widzieć je jako względne i ograniczone co do zakresu. Socjologowie nadal mają tendencję do traktowania swej dyscypliny z ponurą powagą, wypowiadając terminy takie, jak „empiryczny", „dane", „trafność" czy nawet „fakt/' niczym
153