sum jest dla autora Elementarnych form życia te* hgijncgo rozumem społeczeństwa, które nie tylko wpływa na to, o czym myślimy, ale i stwarza podstawowe kategorie, czyniące myślenie możli-
wym.1 rej myi
[Nie ma drugiej socjologii wiedzy wciel byłby równie totalnie zde
dzy, w któ-
zdeterminowany przez zbiorowość, jak w koncepcji Durk-heimaj1Właśnie ze wzglądu na społeczną genezą i funkcją nauki wzdragał się on przed absolutyzowaniem przeciwstawności nauki i religii. Pisał: „Stwierdziliśmy, ii rzeczywistość, jakiej dotyczy spekulacja religijna, jest wbrew pozorom tą samą rzeczywistością, która posłuży później za przedmiot refleksji naukowej: jest nią natura, człowiek, społeczeństwo...” Zarówno religia, jak i nauka „zmierzają do tego samego celu; myśl naukowa jest tylko doskonalszą formą myśli religijnej”.* A trzeba zaznaczyć, iż akcent położony był w tych wywodach nie na ograniczoność nauki, lecz na to, że religia jako wytwór życia zbiorowego odznacza sią także swego rodzaju obiektywnością i między nią a nauką istnieje pod tym wzglądem wyłącznie ,.różnica stopnia”. Na tym tle omawiane poprzednio przeciwstawienie nauki wszelkim formom myślenia prenaukowego może istotnie wydawać się zaskakujące.
Błąd popełniony przez Durkheima nie był jednak błędem niekonsekwencji. Owa pozorna sprzeczność zniknie, jeśli odniesiemy jego koncepcję nauki do całokształtu poglądów, zwłaszcza zaś do wyobrażeń na temat społecznej ewolucji. Zdaniem Jensena, koncepcja Durkheima, rozpatrywana w takiej perspektywie, będzie się przedstawiała
i gpofeoeńftwo, które było najpierw pojmowane I jako jedna jedyne całość, staje się wraz z pojawieniem się życia międzynarodowego szerszą spo-■ leczną jednością o nieskończenie przesuwających I się granicach. W miarę tego, jak pierwotne pojęcia ulegają przekształceniu odpowiednio do no-[ wej społecznej rzeczywistości, także one podlegają f reorganizacji według swych własnych zasad I W procesie tym „logiczna organizacja wyodręb-[ nia się z organizacji społecznej i staje się autono-[ miczna”, aż w końcu myśl racjonalna staje się ' „myśleniem narzucającym się wszystkim rozumnym istotom", nie będąc już egzystencjalnie zdeterminowaną przez swoiste środowisko kulturowe".1 Jeśli więc nie przypisywać Durkheimowi niekonsekwencji, trzeba jego naukową, utopię potraktować jako utopię społeczną, polegała ona i bowiem nade wszystko na uznaniu, iż realne prze- / miany społeczne czynią możliwą faktyczną u ni- • werzalizacie myślenia o społeczeństwie I Możliwość ta zdaje się polegać, z jednej strony, na wyodrębnieniu się i uniezależnieniu czynność poznawczych w ramach podziału pracy, a z drugiej strony, na zbliżaniu się „chwili, gdy między członkami tej samej grupy ludzkiej nie będzie już nic wspólnego poza tym, że wszyscy są ludźmi".! Wypieranie religii przez naukę o lyle, o ile jest w ogóle możliwe, stanowi właśnie fragment owego szerszego społecznego procesu.
Uderzająca jest jednak niewspółmierność tej optymistycznej z punktu widzenia postępu nauki społecznej diagnozy z nader krytyczną oceną przez Durkheima zarówno myślenia potocznego, jak i ówczesnych koncepcji naukowych. Z taką samą nie-współmiernością midi^vydQ„ęzynienia wtedy, gdy po stwierdzeniu w O podziale pracy spóleg cinij dobroczynnego wpływu tego zjawiska na
81
> Howard K Jemen: Devclopments in Analysls of So~ dal Thought, zob. H. Becker i A. Boskoff: Modem So-clological Theory; New York 1857, t. 57. s £. Durkheim: Lt Suicide, cyt wyd., s. 382,