wspólnota religijna itanowlli wówcui środowisko moralno, tym samym wsitlka dyscyplina moralna prttlawiala silną tendencją do przybierania formy rtU|t)nr), Ten charakter organizacji korporacyjne) wląsat się unitą t nader ogólnymi przyczynami, których działanie można dostrzec w wielu Innych oko* Ucznokiach. Joieli w łonie społeczeństwa politycznego pewna liczba Jednostek miała wspólne Idee, interesy, uczucia i zajęcia, których nie dzieliła z nimi reszta ludności, nieuniknione było to, że pod wpływem owych podobieństw Jednostki te zbliżały się do siebie, szukały siebie nawzajem, wchodziły w stosunki ze sobą, zrzeszały się. tworząc w ten sposób stopniowo wyodrębnioną grupę o swoistej fizjonomii.
Z chwilą gdy taka grupa powstała, pojawiało się tycie moralne, noszące z natury rzeczy piętno swoistych warunków, w jakich się rozwinęło. Niemożliwe jest bowiem, by ludzie tyli razem, obcowali regularnie ze sobą, nie mając poczucia całości, Jaka powstała w wyniku ich związku, nie przywiązując się do niej, nie troszcząc się o je] interesy, nie uwzględniając ich w swoim postępowaniu. Otóż to przywiązanie do czegoś, co przekracza Jednostkę, to podporządkowanie partykularnych interesów interesowi ogólnemu, Jest właśnie źródłem wszelkiej działalności moralnej. W miarę tego, jak to uczucie staje się wyraźniejsze i bardziej określone, odnosząc się tak do najzwyklejszych, jak do najważniejszych okoliczności życiowych, przybiera ono postać ustalonych formuł W ten sposób odbywa się proces konstytuowania się zasad moralnych.
Rezultat ten wytwarza się sam przez się oraz pod wpływem force des choses, ale jednocześnie jest użyteczny i poczucie użyteczności przyczynia się do Jego utwierdzenia. Nie tylko społeczeństwo zainteresowane jest w tym, aby powstawały owe grupy specjalne, powołane do regulowania odbywającej się w ich ramach działalności, która inaczej mogłaby stać się anarchiczna. Istnienie ich jest także dla jednostki źródłem zadowolenia, ponieważ anarchia jest dla niej bolesna. Jednostka cierpi na skutek szarpaniny i nie-
ludu, któro pojawiają ilą zawisa wtedy, gdy stosunki między Jednostkami nie podlegają żadnemu regulującemu wpływowi 2le Jest człowiekowi żyć na stopie wojennej pośród swoich bezpośrednich towarzyszy. Poczucie powszechnej wrogości, nieufność wzajemna, Jaka z niego wynika, i ciągle napięcie, do Jakiego zmusza, są szkodliwe, Jeżeli stają się chroniczne. Lubimy wojnę, ale nie mniej lubimy rozkosze pokoju, i te ostatnie są dla ludzi tym cenniejsze, im głębiej są oni uspołecznieni tzn. (ponieważ są to słowa równoznaczne) im bardziej są ucywilizowani Współżycie z ludźmi Jest zarazem atrakcyjne i przymusowe. Przymus Jest bez wątpienia konieczny, aby doprowadzić człowieka do wyjścia poza swoje Ja i dodać drugą naturę do Jego natury fizycznej, ale w miarę tego, jak uczy się on gustować w urokach tej nowej egzystencji, uznaje jej potrzebę i nie ma takiej dziedziny aktywności, w której nie szukałby jej zapamiętale. Oto dlaczego jednostki o wspólnych interesach zrzeszają się nie tylko w celu ich obrony, ale i po to, aby być zrzeszonymi, aby nie czuć się zagubionymi wśród nieprzyjaciół, aby czuć radość uczestniczenia we wspólnocie, aby tworzyć wraz z innymi ludźmi jedną całość, tj. ostatecznie, aby prowadzić wspólnie z nimi to samo życie moralne.
Nie inaczej powstała moralność domowa. Z powodu szacunku, jaki mamy dla rodziny, wydaje się nam, że jeśli była ona zawsze i wciąż pozostaje szkołą oddania i wyrzeczenia się samego siebie, siedliskiem par ezceUence moralności — to działo się tak i dzieje dlatego, że posiada jakieś szczególne właściwości, będące jej wyłącznym przywilejem i nie dające się w najmniejszym choćby stopniu odnaleźć nigdzie indziej. Skłonnym się jest wierzyć, że wspólnota krwi jest wyjątkowo potężnym czynnikiem zbliżenia moralnego. Często jednak mieliśmy okazję wskazywać *, iż bynajmniej nie ma ona tej nadzwyczajnej skuteczności, jaką się jej przypisuje. Świadczy o tym fakt, 1 Patrz zwłaszcza »L'Annee sociologiąue”, I, s. 313 i nast.