egzystencjalny, wskazuje, /e w enocie spotyka się to, co ludzkie, z tym, co człowieka przekracza, z tym, co boskie.
h‘t\kj cnotv ma bardzo wyraźny komponent indywidualistyczny. Za własne życie każdy z nas jest sam odpowiedzialny. Od rzetelności w duchowych ćwiczeniach i poznawczym wysiłku zależy to, czy żyć będziemy w cnocie. Na nic zdadzą się tu usprawiedliwienia i dążenie do bezpieczeństwa moralnego. Nikt i nic nie rozstrzygnie za nas, co jest wartością, co nada sens życiu. Mimo nędzy, mimo chorób i wszelkich przeciwności losu. mimo niejasności rozstrzygnięć aksjologicznych należy stale podejmować pracę wewnętrzną.
Indywidualizm ten. którego podstawą jest samowiedza, panowanie nad sobą samym, nie ma nic wspólnego z nakazem „bądź sobą” czy ..bądź inny niż wszyscy”. Indywidualizm nie jest tożsamy z dowolnością poszukiwań duchowych czy relatywizmem etycznym. Filozofowie, którzy uprawiali etykę cnoty, dysponowali dość zbliżonym katalogiem cnót i przywar. Po jednej stronie, niemal u wszystkich autorów, mamy: sprawiedliwość. mądrość, umiarkowanie, odwagę, roztropność. Po drugiej znajdują się: gniew, pożądanie, niepokój, chciwość, żądza popularności, zachłanność, lenistwo. To podobieństwo w widzeniu ludzkich zalet i wad wskazuje na istnienie trwałego zestawu tak zwanych ćwiczeń duchowych, pozwalających na osiąganie danej cnoty. Cnota wymaga bowiem ćwiczenia. Greckie askesis (ćwiczenie), pozbawione wymowy „ascetycznej”, którą „dodało” chrześcijaństwo, było zawsze niesłychanie ważnym elementem etyki cnót, zwłaszcza w stoicyzmie. Zbliża ją to, zresztą nieprzypadkowo, do etyk Wschodu, gdzie właśnie ćwiczenie, a nie wiedza były istotą moralności.
Osobną i szczególną cechą etyki cnót jest jej element estetyczny. Tak jak dobro wieńczy moralność, tak piękno dla Greków było ukoronowaniem doskonałości. Kategorie moralne nie miały dla nich w pełni autonomicznego charakteru. Przesiąknięte były wyraźnie estetycznymi treściami. Grecy zwyczajowo operowali takimi przeciwieństwami, jak wielkość — małość, wielkoduszność — małoduszność czy wreszcie lepszość — lichota, a nie fundamentalnym dla czasów chrześcijańskich przeciwieństwem dobro — zło. Na plan pierwszy ocen wysuwali zawsze element estetyczny, zwracali uwagę na piękno charakteru, zachowań. Wszelki czyn niegodny człowieka dojrzałego, wszelka skaza na charakterze, zadająca kłam pięknu postaci, budziły moralną niechęć, która podobna była obrzydzeniu estetycznemu, jakie rodzi w nas kłamstwo, donos, pochlebstwo, nawet jeśli skutki tych działań nikogo nie krzywdzą. Człowiek był jednością właśnie w tym sensie, że duchowa wielkość przekładała się na piękno, albo inaczej, ideał zdrowia i ładu duszy znajdował swoje dopełnienie w sile i pięknie fizycznym. Wygląd zewnętrzny, w którym znajdowała wyraz sprawność fizyczna, dbałość o siebie, był widomą oznaką dbałości duchowej i cnotliwego życia.
♦
Etyka cnót, tak jak jawi się zgodnie z tradycją, zwłaszcza starożytną, wolna jest od dwóch istotnych przywar. Wolna jest od dogmatyzmu i kodeksowości, co oznacza, że zostawia znaczną swobodę poszukiwań i ocen moralnemu podmiotowi. Wolna jest wreszcie od dowolności i skrajnego subiektywizmu. Podsuwa model postępowania i nakazuje widzieć siebie wedle wymagań, jakie nakłada życie dobre. Wskazuje na powołanie ludzkie, siłę duchową obecną w człowieku, ale zarazem zabrania dosłownego naśladownictwa. Nakazuje, by każdy, kto czuje się wybrany i powołany, na własny sposób, własną drogą zmierzał do zbudowania wewnętrznego porządku, by rozumnie zdążał do panowania nad namiętnościami.
Współcześnie, w obliczu porządkowanego przez prawo świata, świata, nad którym panują objawione powinności, utylitarne kalkulacje i naukowe tezy, „cnota jest — jak z wielką powagą pisał Scheler — żywą i osobistą świadomością mocy Dobra i jako taka jest lepsza od tego, «do czego* jest mocą; jest większa niż suma wysiłków potrzebnych do spełnienia jakiegokolwiek poszczególnego dobra. Prawa moralne zaś i obowiązki są tylko nieosobowymi surogatami cnót”1.
.„Znak" 1992. ar 6.
M. Scheler, O rehabilitacji cnoty. „Marchołt”, 1936, nr 1 (9). s. 8.