23
„Dla mało nawet przenikliwego widza odsłania się dość widocznie ranna strona rzeczy; czy to ryczałtowe potępienie, które rzuca Rostworowski na senatorów i trybunów Rzymu, nie jest równą niesprawiedliwością, jak równie ryczałtowe potępienie, wypowiedziane przez historię o Kaliguli? Jeśli przeciw temu drugiemu potępieniu tak wymownie powstaje Rostworowski w imię prawdy ludzkiej, dlaczego sam wpada w podobną ostateczność? Tak samo, jak on tłumaczy Kaligulę, dałoby się wytłumaczyć i owych senatorów i trybunów”
Istotnie, musimy się zgodzić, że dramat o Kaliguli staje się interesujący, gdy, o ile możności, abstrahujemy od historii, a zamykamy się w granicach sztuki. Autor dał kreację artystyczno-psychologiczną, pomyślaną oryginalnie i przeprowadzoną konsekwentnie. Kaligula jest w naszych oczach człowiekiem nieszczęśliwym, który z jakimś obłędnym jasnowidzeniem prowadzi siebie i swoich do zguby. W tym znaczeniu zasługuje na nasze współczucie. Natomiast autor nie zamierzał dać, ani nie dał apoteozy Kaliguli, nie wystawił go w roli bohatera, ale dał mu tylko przebłyski wielkości, zdolne na chwilę olśnić
1 A. Zagórski, Walka o teatr. Warszawa 1931 s. 224.