Levi-Strauss
ny i transformacje zachodzące w relacjach społecznych
- np. przemianę chłopca w dorosłego czy też przemianę siostry pewnego A w żonę innego B.
Gdy Levi-Strauss spogląda na analizowany materiał, przyjmując ogólny zarys możliwości oraz podstawową tezę, że zadaniem mitologii jest przedstawianie twierdzeń na temat relacji między człowiekiem a naturą i relacji między ludźmi, wówczas poszczególne elementy łamigłówki zaczynają do siebie pasować. Jest to zabawa raczej niecodzienna, więc wszystko to wydaje się w pierwszej chwili zaskakujące: gdzieś tu musi być jakaś pułapka! Z drugiej jednak strony, jeśliby podstawowe założenia Levi-Straussa były prawdziwe, to jego wnioski musiałyby wydawać się nieodparte! A nawet jeśli trzeba będzie zakwestionować pewne szczegóły tej teorii, to po prostu musimy zaakceptować podstawowe jej zręby. Cała wiedza jednostki na temat otaczającego ją świata trafia do niej w postaci ustrukturo-wanych przekazów, odbieranych za pośrednictwem zmysłów: zorganizowane w pewien sposób dźwięki odbierane są przez uszy, światło - przez oczy, zapach -przez nos itd. Ale skoro w naszej świadomości jest to jedno całościowe doświadczenie - a nie osobny świat dźwięków obok świata widoków obok świata zapachów
- musi to wynikać stąd, że różne systemy sygnałów zmysłowych mogą zostać uzgodnione ze sobą, tak że słuch, wzrok, węch, smak, dotyk wydają się wszystkie nieść ten sam przekaz. Wobec tego problemem pozostaje jedynie znalezienie sposobu rozszyfrowania kodu. Levi-Strauss uważa, że problem ten rozwiązał; nawet ci, którzy mają co do tego wątpliwości, nie mogą nie zdumiewać się pomysłowością tej próby.
Rozdział IX Myśli nieoswojonej różni się od całej reszty (wspominałem już o tym na s. 24-28). W tym miejscu chciałbym jedynie powtórzyć, że moim zdaniem główną tezą Levi-Straussa jest tam to, że Sartre przywiązuje o wiele zbyt dużą wagę do rozróżnienia między historią - jako zapisem realnych wypadków, które zaszły w pewnej zarejestrowanej sekwencji czasowej - a mitem, który po prostu opowiada, że pewne wypadki zdarzyły się, tak jak we śnie, bez specjalnego
podkreślania ich chronologii. Historia zapisuje dia-chroniczn.ie transformacje strukturalne zachodzące w przeciągu wieków; etnografia zapisuje synchronicznie transformacje strukturalne przebiegające poprzez kontynenty. W obu przypadkach naukowiec, jako obserwator, może zapisać możliwe permutacje i kombinacje splecionych ze sobą systemów idei i zachowań. Możliwość zrozumienia transformacji w przebiegu dia-chronicznym nie jest ani większa, ani mniejsza niż możliwość zrozumienia transformacji w przekroju synchronicznym. Wynikałoby z tego, że jedynym sposobem rozumienia historii jest zastosowanie wobec niej metody analizy mitów, którą przedstawia Levi-Strauss w swojej pracy na temat mitologii amerykańskiej! Trudno mi powiedzieć, czy argumenty te mogą znaleźć jakikolwiek oddźwięk wśród zawodowych historyków czy historiozofów. W każdym razie wywody te prowadzą daleko poza szlaki konwencjonalnej antropologii, która od prawie półwiecza nie przywiązuje właściwie żadnej wagi ani do czystej filozofii, ani do teoretycznej refleksji nad naturą historii. Wróćmy więc do konwencjonalnej antropologii.