Żołnierze zaangażowani w te wszystkie działania pozostają poza kontrolą i są właściwie nie kontrolowalni; działają we wściekłym zapamiętaniu, w stanie skrajnego podniecenia.
Jak wytłumaczyć taki syndrom? Najbardziej oczywistym wyjaśnieniem byłoby potraktowanie gwałtu jako elementu centralnego i zinterpretowanie go jako rezultatu tłumionego od dawna popędu, który po miesiącach lub latach wojny może po raz pierwszy zostać zaspokojony. Chociaż oczywiście jest prawdą, że przedłużająca się frustracja seksualna jest jednym z elementów tego behawioralnego kompleksu, to do jego wyjaśnienia potrzeba jeszcze kilku innych elementów. Po pierwsze, ujawniające się w tym syndromie zachowanie wobec kobiet wybitnie zmierza do dopełnienia aktu gwałtu: żadne inne postępowanie, nawet jakaś surowa forma perswazji lub uwiedzenia, nie byłaby tutaj zadowalająca. Pozornie oczywista argumentacja, że większość kobiet w tamtych sytuacjach odrzuciłaby wszelkie seksualne awanse, według mnie nie brzmi do końca przekonująco. Ale aby się o tym upewnić, trzeba by było zbadać ten złożony problem, odwołując się do różnych danych zaczerpniętych z przebiegu wielu wojen. W każdym razie, chociaż w tym rodzaju obiekcji tkwi pewna doza słuszności, nie wyjaśnia to jednak w sposób wystarczający tak silnej tendencji do natychmiastowego gwałtu. Badania przeprowadzone w małej meksykańskiej wiosce dowiodły występowania takiego zamierzonego wyboru gwałtu w sytuacji, kiedy nie istniał problem z uzyskaniem zgody na kontakt seksualny (Fromm i Maccoby 1970b).
Innym zarzutem wobec hipotezy „frustracji seksualnej" jest niewybredność w wyborze motywu działania. Według licznych doniesień nie darowano żadnej kobiecie: stare lub nieatrakcyjne kobiety gwałcone były bez różnicy. Żadne z powyższych zastrzeżeń nie stanowi niezbitego argumentu przeciwko teorii opartej na hipotezie frustracji. Ich znaczenie jednakże wzrasta, jeżeli popatrzymy na inne aspekty tego syndromu. Żołnierze angażujący się w opisane „gwałcicielsko--rabunkowe" orgie kradli wszystko, cokolwiek mogli unieść, a czego nie mogli ukraść - niszczyli, brudzili i tratowali. Gdyby podłożem ich zachowań była jedynie chuć. dlaczego z równą siłą wyładowywali się w rabowaniu i niszczeniu?
I w jaki sposób moglibyśmy wyjaśnić tę niepohamowaną agresję, stan wściekłego transu, charakteryzujące ich zachowanie?
Zatrzymałem się dłużej nad opisem tego syndromu, ponieważ jest on dla mnie wyróżniającym się przykładem sadyzmu. Rdzeniem przeżycia wydaje się w nim narzucenie absolutnej i nieograniczonej władzy nad wszystkim i wszystkimi. Gwałcąc kobiety, sadystyczni mężczyźni ustanawiają absolutną władzę nad wszystkim, co żyje: i czynią bezsilnymi nie tylko same kobiety, ale również ich rodziców, mężów, dzieci i przyjaciół. Ponieważ kobieta dla mężczyzny reprezentuje naturę i w jego stosunku do niej występuje zawsze element lęku. nieograniczona
nad nią władza zlewa się w jego świadomości z poczuciem wszechmocy, która stanowi istotę sadyzmu. Jednak ta absolutna władza rozpościera się nie tylko na | istoty żyjące, ale również na przedmioty. Jeżeli ktoś nie może uczynić się ich zarządcą, biorąc te przedmioty i robiąc z nich użytek, może się on uczynić ich panem - niszcząc je lub czyniąc je bezużytecznymi.
Takie pojęcie sadyzmu różni się zasadniczo od tego. które ujmuje sadyzm |_
jako popęd częściowy, o seksualnej naturze. Jest on czymś o wiele głębszym; jest to sposób istnienia, jedna z możliwości ludzkiej egzystencji, jedna z odpowiedzi na pytanie, jakie stawia przed nim ten fakt. iż się urodził człowiekiem.
W jakim sensie sadyzm może być uznany za „duchową” odpowiedź na problem ludzkiej egzystencji? Celem dążeń sadystycznych jest uzyskanie kontroli, kontroli absolutnej, wręcz omnipotencji. Jest to rozwiązanie odmienne od regresji do zwierzęcej egzystencji lub brania narkotyków, które zamazuje świadomość i likwiduje źródło przeżywania dychotomii egzystencjalnej. To przeżywanie wszechmocy pozwala rozwiązać również inną dychotomię: człowiek przekracza granice swojego realnego istnienia, likwidując poczucie bezsiły wpisane w tę egzystencję. Człowiek, który ma umysł i zdolność do fantazji, może wyobrazić sobie, że posiada władzę nad wszystkim, i że jest „panem swojego własnego okrętu". Lecz w rzeczywistości nie może się on wyzbyć poczucia bezsiły w obliczu wielu okoliczności życia, i w końcu, w obliczu nieuchronnej śmierci. Tę dychotomię pomiędzy poczuciem mocy a doświadczaniem bezsilności można rozwiązać w fantazji oraz praktykach omnipotencji. Sadysta, przez zastosowanie różnych sadystycznych technik, osiąga poczucie kontroli i przekracza wymiary ludzkiej egzystencji przez zniszczenie wypływających z niej ograniczeń. W ekstazie całkowitego poczucia kontroli człowiek przestaje być człowiekiem, staje się Bogiem. Być może tylko na chwilę, na godzinę, na jeden dzień - ale nadzieja na przeżycie takiego stanu i samo to przeżycie warte są wszelkich późniejszych cierpień, warte są nawet śmierci. Jedynie tego. który nie zdołał uchwycić poznawczo „duchowego" znaczenia sadyzmu, może zadowolić ujmowanie go jako komponentu popędu seksualnego i jako psychologicznej „aberracji”. Ale w ten sposób nigdy nie zrozumie się jego głębi i intensywności ani jego wszechobecności.
Społeczne determinanty sadyzmu
Sadyzm zależy od tego. czy sadysta posiada rzeczywistą władzę, czy jest w istocie rzeczy bezsilny. Przeciętny człowiek jest względnie bezsilny; niewolnik w większym stopniu niż chłop pańszczyźniany, chłop feudalny w większym stopniu niż mieszczanin, robotnik XIX-wieczny bardziej niż robotnik XX-wieczny, członek dyktatorskiego państwa policyjnego bardziej niż członek jakiejś demokracji.
91