64 WACŁAW BERENT
gorycz!" Gdyby Prometeusz1 2 skruszył górę i grzmotem obwieścił ziemi: .Bracia, zerwałem kajdany, po nowy idę dla was ogień* — echo odpowiedziałoby: .gorycz, obrzydzenie, wstręt!*
Jelsky napił się wina, otarł usta serwetą, odstawił talerz i gestem nakazał przynieść sobie następną potrawę. Kunicki powtarzał w myślach: .miłość”, .najada”, .Prometeusz”, „kajdany”, .płomień”, powtarzał przy tym mimo woli z tym samym smakowitym akcentem, z jakim wygłoszone były te słowa. I wytrzeszczał już tylko oczy na Jelsky^go. A potem znowu pociągnął z kieliszka.
Jelsky zaś prawił:
— Spojrzyj pan, ile tej goryczy, ile śliny i jadu na wszystkim, czego się dotknąć, na co spojrzeć... {prosit, prosit !2G... pij pan śmiało!) ...do czego przywiązać by się chciało. Od takich właśnie ludzi ta ślina, ten jad ropuszy pochodzi. W żabich serduszkach nie zmieściło się umiłowanie społeczne.
— .Umiłowanie społeczne!?”... Pan żartuje?
— Mówię, umiłowanie społeczne nie mieści się dziś w marnych, skarlałych sercach. Zaledwie wciśnie się w nie doktryna. I oni, oni to właśnie każą nam wierzyć w ideały.
— „W ideały!?”...
— Niewątpliwie! Przy każdym rozdrożu stoi taki właśnie drab z maczugą w ręku i woła: „Idź tą drogą — a nie to po pysku!"... Czyż to nie ironia życia?
— „Ironia?”... Cha!-cha! — Tak, tak — to wszystko racja, co pan mówisz. Ja to czuję. Cha!-cha! Ironia! Ironia!
— Pan-eś mnie zaraził apetytem. Zjem chyba kolący i wzniosę się na wyżyny filozofii spokoju... Nie. po cos roi pan wmawiał to wino?... Cha!-cha! — ironia...
Kunicki po jednym kieliszku poczuł już obezwładnienie w członkach. Ciężką głowę wsparł na łokciu i zapatrzył atę na Jelsky’ego.
— Ja pana nie rozumiem wcale — rzekł nagle poważnie
— Zresztą, głowa mnie boli. Cha!-cha! Nie — ta ironia! — i znów śmiać się począł.
— Tb szkoda, bo ja pana znakomicie rozumiem.
— Ja boję się pana — boję się jak czegoś zupełnie obcego
— Zresztą — nie, ja nie jestem pijany! — zresztą wierzę, iz pan wszystko wie. Mój panie, niech mi pan powie, co się ze mną stało ostatnimi czasy? co za chmura stanęła nade mną0
— Czyś pan aby pewny, że to chmura? Czy to czasami nie słońce? A ten cień pod nogami, czy nie jest przypadkiem cieniem własnej osoby?
— To jest wyrocznia delficka.
— Powiem dalej jak Pytia3: jeśli w żabie serduszko wci-śnie się uczucie wielkie, runie obiecująca kariera.
— Pan mnie chyba nie posądzasz? — Kunicki zakrył grymas czy też uśmiech łykiem wina.
— Posądzam, i to bardzo! My wszyscy tak intensywnie dzisiaj kochamy! Wie coś o tym Liii i towarzyszki, te skarbonki naszych uczuć.
Kunicki zerwał się z miejsca, ale usiadł natychmiast Ciężką głowę wsparł już nie na łokciu, lecz czołem na stole Próbował się roześmiać w obrus i nagle rozpłakał się cicho, rzewnie jak dziecko.
— Nie — mówił potem ocierając łzy kułakiem — po coś pan we mnie wmawiał wino?... Takie tęgie wino? Ja mam słabą głowę... Po coś pan ze mnie zrobił sobie małpę?...
Prometeusz — tytan, który ukradł bogom ogień, by dać go ludziom. Wyidealizowana postać Prometeusza stała się w literaturze romantycznej symbolem buntu przeciwko wyższym potęgom i normom krępującym wolność ducha, symbolem cierpienia dla idei, dla dobra ludzkości (prometeizm). Prometeistom poświęcił swą
-książkę Jsieał wszechludzki w poezji śpółbzesnej C. Jeltęnta, omawiając twó.rczoścByrońa^Sbełieya.
W Próchnie tematyka prometejska pojawi się w III części, w rozmowie Mullera z Hertensteinem.
prosit (niem.) — na zdrowie, pomyślności!
Pytia — w starożytnej Grecji wieszczka Apollma w Delfach słynęła z zagadkowych, wieloznacznych przepowiedni