164 Z. KRASIŃSKI: IRYDION
twarze jak dwa głazy grobowe — jaszczurki ślizgają wśród ich ramion splecionych — a teraz, jak liście jesienne przed wiatrem, uciekły przed tobą.
Powitałeś ostatki ludu rzymskiego na Forum — przechodząc trąciłeś ich nogą — oni się nie przebudzili! <
Przewodnik wskazał ku ulicy drzew zgrzybiałych. Tam cień Palatynu leżał na ziemi, tam bogów poćwiertowane ciała się walały i bohaterów nozpadłe piersi z jaspisu, z porfiru. Tam, bramą Tytusa1, pękniętą, zlepioną, jak ogromna rana, przeszli znów na jasne miejsca, puste i stroskane. Tu wydało się temu, który zmartwychwstał, że Ko-liseum dotąd stoi cało, ale starzec głośniej jeszcze się roz-śmiał — i wziął go za rękę!
Na milczącej arenie, na piasku srebrnym, wśród arkad przemienionych w dzikie skały, z bluszczami u wierzchołków, z szczelinami w łonie, tyś podziękował losom za spodloną Komę!
Tu miał być koniec pielgrzymki twojej — stąd miałeś pójść, kędy miliony —
I wszystko, coś widział niegdyś, wszystko, czego częścią bywałeś2, wróciło ci na pamięć. Tam był tron cezarów. Ozwały się w myśli twojej trąby, piszczałki, poklaski, przekleństwa. Słońca tylko nie ma, nie ma purpurowej obsło-ny3, co powijała na wierzchołkach cyrku. Księżyc blado świeci nad tłumem wskrzeszonych, przechodzących, niknących.
Z nich wszystkich został się głos hymnu, słyszanego niegdyś. To „niegdyś” było wczoraj. Tu wczoraj skonali nazareńczycy. Ich twarze były pogodne jak wieczór letni — i otóż na miejscu, na którym padli, krzyż czarny stoi dzisiaj, drewniany, cichy, na środku areny — od jego spokojnych cieniów odwrócił przewodnik ponure oblicze.
Ale w tobie dziwne uczucie się budzi — nie litość nad Romą — bo jej żałoba ledwo za jej zbrodnie staje — nie strach obranego losu — ty zanadto cierpiałeś, byś mógł się lękać — nie żal matki ziemi — boś miłości życia wśród snu wiekuistego zapomniał — ale jakieś wspomnienie twarzy dziewiczej — jakiś smutek nad tym krzyżem, którym dawniej pogardziłeś, boś go daremnie chciał zaostrzyć w żeleźca!
Ale teraz zdało ci się, że walki z nim nie chcesz, i zdało ci się, że on znużony jako ty — opłakany jak losy Hellady niegdyś — i zdało ci się w promieniach księżyca, że on świętym na zawsze!
Jednak nie uchylisz się od przyrzeczonej wiary — wstaniesz i pójdziesz ku starcowi pustyni. On się wzdrygnął, on przeniknął duszę twoją — i kołem ramion ogromnych, posępnych otaczając ciebie, odrywa cię krok za krokiem od zbawienia znaku. Ty stąpasz za nim z wolna jak ojciec twój w dniu śmierci!
I piękny, gibki, z tuniką czarną, z koturnem argijskim lł, stanąłeś i ku niebu wytężając ręce, byłeś wśród gruzów jako dźwięk szybki, ogromny, co połączy tysiąc innych zbłąkanych. Korynckich festonów18 szczątki westchnęły za tobą! 4 5 6
Chodzi o Łuk Tytusa, wystawiony w 70 r. na cześć zwycięstwa nad Jerozolimą.
Według T. Sinki aluzja do słów Eneidy (Ks. II, w. 6): Quorum pars magna fui.
Zob. Przypiski Autora [94].
argijski — grecki.
korynckie festony — oparte na roślinnych motywach ozdo
by kapiteli kolumn korynckich.