84 Z. KRASIŃSKI: IRYDION
KORNELIA. Czy nie widzisz, jak ciemno, czy nie czujesz zimna — tak jak gdyby wszyscy umarli, a nas dwoje tylko zostało — potępionych dwoje? — Oni, reszta, wszyscy w niebiesiech!
IRYDION. Godzina, którą ci opowiedziałem, za twarda na serce twoje!
KORNELIA. Mylisz się. Wzdychałam do palmy męczeńskiej, a miałabym drżeć przed zwycięstwem Pana mojego! Nie — nie — tylko coś rozprzęgło się w duszy mojej — coś mi w głowie się usuwa, coś w sercu pęka, Hieronimie.
IRYDION. Niewiasta czynów nie potrzebuje, jedną cichą modlitwą zbawiona być może. Jeśli się nie poczuwa do mocy, niechaj idzie precz ode mnie. Tu rozdzielą się drogi nasze — będziesz spokojna jak wprzódy — obaczym się kiedyś, ale nie na ziemi.
KORNELIA. Prawdę wyrzekłeś — stopy, unieście duszę daleko, daleko! (Usiłuje powstać — Irydion rękę jej podaje) Ach! przybiłeś mnie na nowo — nie mogę.
IRYDION. Biedna!
KORNELIA. Coś nieśmiertelnego opasało mnie, niewidzialnych ramion dwoje!
IRYDION. Ostatni raz mówię ci: Uciekaj.
KORNELIA. Nie. Dopókiś w błędzie śmiertelnym nie wyzionął ducha, dopótyś bratem moim w obliczu Ojca niebieskiego.
IRYDION. Świadczę się wami, kości umarłych, i tobą, matko ziemio — chciałem ją, ją jedną ocalić! (Przechadza się po ciemnicy) Tak ojciec mój niegdyś zabił duszę niewinną kapłanki. Siła dzikiego Fatum zewsząd mnie opasuje. (Zbliża się do niej) Kornelio, Kornelio!
KORNELIA. Modlę się za ciebie — klęknij tu przy mnie — zbądź pychy, powtarzaj słowa moje...
IRYDION. Jutro, pojutrze, zacznie się moja modlitwa — głośna, siostro, wśród jęków nieprzyjaciół!
GŁOS W POBLIŻU. Hieronimie, do broni!
IRYDION. Przybywam.
KORNELIA. To on — to Symeon!
IRYDION. A tam dalej tysiąc podobnych jemu drży z niecierpliwości i czekają na mnie. (Zrywa jej welon) Pryśnij, obsłono duszy mojej! (Porywa ją w objęcia) Usta, zostawcie na tym bladym czole obietnicę lepszego losu!
KORNELIA. Ach! wraz z tobą na wieki potępiona jestem! (Mdleje)
GŁOS. Śpiesząj, śpiesząj!
IRYDION. (Biorąc hełm i oręż, potem wraca i nachyla się nad nią) Nie — ty nie umarłaś! (Przyciska ją do piersi) Obudź się na twardym pancerzu męża, obudź się, Kornelio! Masynisso! bądź mi przeklęty, jeśli jej zguby nie odkupisz mi zwycięstwem!
KORNELIA. Kto woła?
IRYDION. Ten, o którym powiedziano, że przyjdzie i pokona dumnych!
KORNELIA. Widzę nareszcie — widzę Ciebie. Ty raczyłeś dotknąć się oblubienicy Twojej. Długo czekałam...
IRYDION. Podnieś głowę — rozedrzyj wzrokiem te sklepienia. Tam wybrani śpiewają hymn tryumfu. Zmartwychwstań!,
KORNELIA. O Panie! chwała bitew naokoło twarzy Twojej — płoniesz cały blaskami żelaza. Panie, gdzie rany Twoje? Niech je obleję łzami!
IRYDION. (Podnosi ją) Jutro, niewiasto, spełnią się przepowiednie o królestwie Krzyża.
KORNELIA. O, nie rozpraszaj się wśród ciemności! Oni mówili, że przyjdziesz, a teraz Ty mnie nie weźmiesz z sobą! Ty zapomnisz o służebnicy Twojej!
IRYDION. Biedna! — powstań — nie płacz — nie rozpaczaj!