152 Z. KRASIŃSKI: IRYDION
IRYDION. Ojcze, umieram syt goryczy i krótkich dni moich! Ojcze, ty nie przebaczysz podłym! (Powstaje Masy-nissa obok stosu) I ty przybyłeś nareszcie. Ustąp się, człowieku! To nie twoja godzina jeszcze — to moja! Tam idź, idź — tam cezar ci przebaczy!
MASYNISSA. Za mną, synu!
IRYDION. Nie znam ciebie.
MASYNISSA. Strzegłem cię wśród walki — ale tyś mnie nie widział! — wspierałem w rozpaczy — ale tyś mnie nie widział! Teraz przychodzę cię zbawić!
IRYDION. Giń wraz ze mną, jeśliś cnotliwy!
MASYNISSA. A jeślim nieśmiertelny? (Porywa go w objęcia)
IRYDION. Czymże jesteś?
MASYNISSA. Bogiem! (Zapada z nim)
(Wchodzą: Arystomachus, Aleksander Sewerus, Ulpianus, rzymskie kohorty)
ALEKSANDER. Gdzie syn Amfilocha? Odpowiedzcie, buntownicy!
CHÓR. Wstąpił na stos siostry i głos jego słyszanym był raz jeszcze, i zniknął — ale my broń złożyli, ale my błagamy ciebie!
INNI. O boski cezarze, my go chcieli wydać tobie.
ALEKSANDER. Przebrała się litość moja.
CHÓR. Bądź nam miłosierny! On jeden winny! On nas omamił i zgubił!
ULPIANUS. Vae victis! Zbliżcie się, liktory!1
Szczyt góry. Rzym w mglistej oddali — z drugiej strony
morze. Masynissa, Irydion oparty na jego ramieniu.
IRYDION. O ty, którą kochałem dla mąk twoich, Hellado, Hellado, czy byłaś tylko cieniem? Chmuro miłości mojej2, czy ty odchodzisz na wieki? Wróg twój, jak wprzódy, stoi niewzruszony i marmury wyszczerza przed słońcem jak białe kły tygrysa! Po co mnie być tutaj? Gorączka pali głębie czoła mego — myśli toczą mi duszę jak robaki trupa! (Zsuwa się na murawę)
MASYNISSA. Odśwież siły w mgle poranku — pij chłodne powietrze i światło.
IRYDION. Jak ogniwo do ogniwa, do mojej dłoń twoją spiąłeś i przywlokłeś mnie, ale człowiek raz tylko żyje — ten raz przeszedł dla mnie — ja skonałem wczoraj.
MASYNISSA. Synu! zawód twój nie skończył się jeszcze!
IRYDION. Nie dręcz mnie! Ojciec mój umarł w twoich ramionach — siostra skonała w pałacu cezarów — ja u stóp twoich dogorywam. Czyż nie dosyć tobie? (Podnosi się na wpół) Niewinna, którą ci poświęciłem, rozpłynęła się w powietrzu na żałośne jęki — głos jej drga w uszach moich — krzyż jej widzę na błękitach! Ach! gdyby jej Bóg żył nad wszystkimi bogi — gdyby On był jedyną prawdą świata!
MASYNISSA. Cóż byś wtedy uczynił?
IRYDION. Umierając z tym pryśniętym żelazem w dłoniach, wezwałbym Jego!
MASYNISSA. Ojcze, któryś jest w niebiesiech, daj długich dni Romie! Przebacz tym, którzy mnie zdradzili! Zbaw tych, którzy po wszystkie czasy nękali rodzinną ziemię moją!
IRYDION. Nie! „Ojcze, któryś jest w niebiesiech, ukochaj Helladę, jak ja ją kochałem!” Opowiedz mi w ostatniej godzinie, Masynisso, ty, który mnie zwiodłeś, ty, któryś mi obiecał tyle •— ty, na którego łonie głowa moja w dzieciństwie zasypiała — ty, który w tej chwili stoisz nade mną, jakbyś światu rozkazowa!, o, mów! — patrz, mieszają się
— by wykonać egzekucję.
Według Tadeusza Sinki aluzja do mitu o Iksjonie, który pragnąc chwycić w objęcia boginię Herę, objął zamiast niej chmurę.