44 Z. KRASIŃSKI: IRYDION
44 Z. KRASIŃSKI: IRYDION
ALEKSANDER. Dziś właśnie spełniły się życzenia moje. I Najmilszy mój Domicjanus przybył z Antiochii!
IRYDION. Witam cię, mężu konsularny 1. Jeśli dobrze I [zajpamiętam, uczęszczałeś niegdyś w progi ojca mego.
ULPIANUS. Mowy Amfilocha brzmią dotąd w uszach I moich. Żyjeż starzec, który często siadywał przy jego I ognisku?
IRYDION. Masynissa?
ULPIANUS. Podobne imię. Ojciec twój zapoznał się I z nim na Syrtach Getułów, jak sam opowiadał, wśród dnia I skwarnego, zbłąkany pogonią za tygrysami.
IRYDION. On dotąd, jak za dni ojca mego, siadywa przy I ognisku naszym.
ULPIANUS. Pytam się o niego, bo nieraz mnie zastano- I wił myślą dziwną i gorzkim słowem; raz utrzymywał, że I Tiberius był największym z cezarów!2
ALEKSANDER. Jak to, przez bogi Many Antonina?3 I ULPIANUS. Dowody jego wyszły mi już z pamięci; to jedno przypominam sobie, iż tak sztucznie władał nimi, iż tak dzikie pomysły rozwijał o przeznaczeniu ludzi, żem | milczał w przerażeniu.
MAMMEA. Nie życzę sobie widzieć tak okropnego mówcy.
ULPIANUS. Lecz kiedy czarowne wpływy jego rozumu odeszły ode mnie, uspokoiłem się jak człowiek, co wytrzeźwia się z pijaństwa i własne odzyskuje myśli — bo jakżeż nie przeklinać tych, co miasto sprawiedliwości ucisk lu-
dziom rozdając, obywateli za to, że nie zwierzęta, posyłają pod rózgi i topory liktorów? Nieprawdaż, synu Amfilocha?
IRYDION. Tak lub nie — ile dusz, tyle serc i sądów!
MAMMEA. (Do Aleksandra) Na twarzy niewzruszonej uważaj tę wargę spaloną, to oko w płomieniach!
ALEKSANDER. Matko, ja chcę mu dobre, szczere słowo powiedzieć!
MAMMEA. Czekaj jeszcze!
ULPIANUS. Jednak sam nie więzisz, ni katujesz niewolników, choć masz słuszne prawo śmierci nad nimi — nie odpychasz ubogich Swewów, Daków, Markomanów4, żebrzących w mieście. Tak wieść głosi o tobie!
IRYDION. Matka moja barbarzynką była!
ULPIANUS. A syn jej chce wmówić we mnie, że jest epikurejczykiem!5
IRYDION. Przez Zeusa Olimpijskiego, stoikom6 nie udaje się teraz.
MAMMEA. Ja może lepszych kolei nie obaczę nigdy — ale on, ale ty, Irydionie, wstępujecie w złotą bramę życia — młodość jeszcze, jak sen, nad wami ulatuje i radzi wam, byście ufali słodszym przeczuciom — ani tobie, ani jemu jeszcze rozpaczać nie wolno!
ALEKSANDER. Daj rękę, synu Amfilocha. Nieszczęście, jak miłość, wiąże ludzi z sobą — bądźmy przyjaciółmi, a może kiedyś razem będziemy się cieszyć!
IRYDION. Dzięki wam, szlachetni Rzymianie! Znać was nade wszystkich ukochały bogi, kiedy wam zostawiły na-
mąż konsularny — tytuł przysługujący byłym konsulom. I
40 Była to oczywiście ironia; Tyberiusz (42 r. p. n. e. — 37 n.e.) I zasłynął jako okrutnik.
Zob. Przypiski Autora [231. Imię Antoninus nadano kilku I cesarzom rzymskim; nie wiadomo, którego z nich Aleksander ma na myśli.
Swewowie, Markomanowie — podbite przez Rzymian szczepy germańskie.
epikurejczyk — wyznawca materialistycznej filozofii Epikura; w potocznym znaczeniu: człowiek lubiący wygodne i przyjemne życie.
so stoik — zwolennik idealistycznej filozofii greckiej, która wymagała surowych obyczajów. Zob. też Przypiski Autora [81].