nam już wątek Sismondiego i Skarbka. Rozwój kapitalizmu ma dwa oblicza: jasne i ciemne. „Zdają się tu stawać wobec siebie dwie myśli sprzeczne i pogodzić (na pozór) się nie mogące w tej ważnej kwestii postępu i rozprzestrzenienia machin: z jednej strony interes obrażonej ludzkości przez pogrążenie w nędzy pracowników — z drugiej interes powszechny przemysłu i panowania człowieka nad ziemią przez coraz doskonalsze owładnięcie materii. Czemuż niestety ich postęp nie idzie na korzyść całego rodu ludzkiego, lecz każdy krok swój naznacza okropnym uciskiem i pogrążeniem w nędzy ostatnich klas społeczeństwa w tych zagranicznych krajach, z wierzchu połyskujących industrialnym blaskiem — zdających się przedstawiać samo piękne i dobre — i tym zwodniczym płaszczykiem wstydliwe rany pokrywających?”72.
Odrzucił jednak Kamieński paliatywną receptę Sismondiego. Postępu narzędzi pracy wstrzymywać się nie godzi, jest on bowiem zawsze bezwzględnym dobrodziejstwem dla człowieka: uwalnia go od bydlęcego znoju i zwielokrotnia jego produktywność. Bezrobocie i pauppryzm są spowodowane nie przez rozwój przemysłu, nie przez technikę, lecz przez wadliwy układ społeczny, mianowicie przez monopol kapitału tamującego potrzebującym prawo do pracy. Trzeba ograniczyć tę wyłączność: gdy każdy będzie miał wybór, czy chce pracować na swoim, czy na usłudze cudzego kapitału, wtedy łatwiej będzie zagwarantować powszechne prawo do pracy i poprawić rozdział bogactw, zwłaszcza gdy ich masa się powiększy wskutek postępu przemysłu i wynalazków.
Kamieński nie wyjaśnił w szczegółach, jak to uczynić: tyył przecież nie ekonomistą, lecz filozofem ekonomii. Niemniej kierunek jego myśli jest prawie zbieżny z pomysłami Skarbka, a także Sismondiego, którego nie dość uważnie przeczytał. Była to humanitarna krytyka gospodarki kapitalistycznej ze stanowiska liberalizmu nieortodoksyj-nego, zdemokratyzowanego. Pierwiastkowym złem systemu było to, że wytwarza on ekonomiczną oligarchię, koncentrację własności; złem wolnej konkurencji na rynku pracy było to, że wskutek koncentracji jest właśnie nie dość wolna. Kamieński chciał upowszechnić, zdemokratyzować kapitał, ale zachować postęp mechanizacji: w przeciwieństwie do fachowych ekonomistów nie zdawał sobie sprawy, iż to właśnie postęp techniczny wymusza koncentrację kapitału. Toteż
186
Ibidem, s; 364-369.
n
konflikt, który dostrzegał tak ostro i dramatycznie, wydał mu się całkiem łatwy do rozwiązania. Dalszy postęp usunie tę sprzeczność sam, niejako automatycznie, własną logiką. Po prostu wynaleziona zostanie zasada sprawiedliwszego podziału owoców pracy, bardziej zbliżonego do ideału równoważnej wzajemności świadczeń. U Sismondiego sprawiedliwszy podział miało organizować lub wspierać państwo; w traktacie Kamieńskiego państwo nie występuje — jest „wola powszechna”, która zawsze wynajduje zasadę sprawiedliwszą i bardziej egalitarną, gdy dawna okazuje się przeżytkiem krępującym dalszy postęp. Treścią prawa koniecznego postępu jest przecież „niepochybny postęp rozwoju idei sprawiedliwości, w ciągu którego widzimy różne stopnie, ale nigdy przeczenia”73. Więc jeżeli nawet w jakimś momencie historycznym, na skutek istnienia wyłącznictw i przymusu, interesy prywatne mogą okazywać się przeciwspołecznymi, to jest to tylko chwilowe zakłócenie: wkrótce harmonia zostanie przywrócona, egoizm znów będzie sprawcą dobra.
I tylko tak długo, dopóki ludzkość nie rozpozna swego celu i drogi, przesilenia odbywać się mogą w drodze walki sprzecznych żywiołów. Z chwilą, gdy ogół zaczyna pojmować prawo postępu, gdy przyszła synteza cywilizacji staje się wiadoma, z tą chwilą walka ustaje, traci wszelki sens, a dalsze zmiany systemu własności i „rozdawnictwa” odbywają się w powszechnej pomiędzy ludźmi jedności. Tak teoria wraz z oświatą zapobiegają rewolucjom.
Zarówno konserwatyści, jak socjaliści oskarżali cywilizację kapitału i parlamentu o rozkiełznanie indywidualizmu, prowadzące jakoby do zaniku wszelkich więzi wspólnotowych, bez których istnieć nie może etyka społeczna. Liberalna filozofia musiała znaleźć, a potem wciąż poprawiać odpowiedź na ten podstawpwy zarzut. Dla Kamieńskiego przekonanie, iż interesy jednostkowe są właśnie — poprzez regułę wzajemności — głównym czynnikiem uspołecznienia, było aksjomatem teorii, aksjomatem, który go odgradzał od socjalizmu. Nadejdzie taki czas — wierzył — kiedy interes jako motor czynów ludzkich sam ustąpi miejsca wyższym pobudkom braterskiej miłości, ale tego żadnym zewnętrznym działaniem nie można wymusić: „więc wszelkie targnięcie się przeciwko istnieniu dobrze zrozumianego interesu, środkami niezdolnymi go zastąpić w jego społeczeńskiej działalności,
Ibidem, s. 100.
187
71