Marshall McLuhati
tków poważnej kultury? Czy te cztery wieki kultury książkowej tak nas zahipnotyzowały, że skupiamy naszą uwagę na treści i książek, i tych nowych środków, nie chcąc widzieć, że sama forma nowych środków porozumienia jest równie ważna jak to, co zawiera?
Irlandia jest chyba jedyną częścią mówiącego po angielsku świata, gdzie przetrwała ustna tradycja kultury pomimo druku. Irlandia dała nam Wilde’a, Shawa, Yeatsa, Synge’a i ostatnio Joy-ce’a — mistrzów mówionego słowa. Farmer z Ballynooley, który wrócił do Irlandii z Ameryki, tak opowiadał swemu sąsiadowi: „Przez trzy lata nie spotkałem tam nikogo, kto by potrafił zaśpiewać balladę, a już nie ma mowy, żeby ktoś sam mógł balladę naprędce ułożyć”.
Drukowana stronica była już wysoce wyspecjalizowaną (i uprze-strzennioną) formą porozumienia. W 1500 roku była to rewolucja. I bodaj pierwszy Erazm z Rotterdamu zdał sobie sprawę, że rewolucja odbędzie się przede wszystkim w szkolnej klasie. Poświęcił się pracy nad podręcznikami i zakładaniem szkół. Drukowana książka szybko zlikwidowała dwa tysiące lat kultury rękopisów. Stworzyła typ samotnego ucznia i badacza. Ustaliła zasadę prywatnej interpretacji zamiast zasady publicznej dyskusji. Przeprowadziła rozwód pomiędzy „literaturą i życiem”. Wydała nową i wysoce abstrakcyjną kulturę. Gdyż była to już zmechanizowana forma kultury. Dzisiaj, kiedy podręcznik ustąpił miejsca nauce zespołowej, kiedy klasę traktuje się jako pracownię społeczną i grupę dyskusyjną, łatwiej jest nam sobie uświadomić, co odbywało się w roku 1500. Dzisiaj wiemy, że zarówno zwrot do czynników wizualnych, czyli do fotografii, jak do środków słuchowych, a więc radia i publicznych przemówień, przyniósł zupełnie nowe tło dla procesów wychowawczych.
Andrć Malraux spopularyzował ostatnio pojęcie artystycznej rewolucji naszych czasów w swoim Musće Imaginaire. Twierdzi on, że ilustrowana książka obejmuje dzisiaj szerszy zakres niż jakiekolwiek muzeum. Zbliżając jednak sztukę w tak szerokim zakresie, zmieniła nawet stosunek samych malarzy do malarstwa.
I znów chodzi tutaj o więcej niż o sprawę tego, co się mówi, obrazu czy treści. Książka z reprodukcjami, jako muzeum bez ścian, ma dla oka artysty nowe techniczne znaczenie, podobnie jak dla widza porozumiewanie się przy pomocy obrazków oznacza poważne, choć nieświadome przesunięcie w jego myślowych i uczuciowych reakcjach.
Byliśmy długo przyzwyczajeni do poglądu, według którego wierzenia danej osoby kształtują i zabarwiają jej egzystencję. Są to niejako okna, służące za ramy wszystkiemu, co dana osoba ogląda. Trudniej natomiast jest nam uznać, że kształty, jakie przybiera techniczne otoczenie, są również takimi ideo-ramami. Każdy kształt (praktyczny wynalazek czy cała metropolis), każda sytuacja zaplanowana i zrealizowana przez twórczą inteligencję człowieka to okno ukazujące nam albo wypaczające rzeczywistość. Dzisiaj, kiedy technika potęgi używa całego planetarnego otoczenia, urabiając je, jakby to był materiał sztuki, natura znikła wraz z poezją natury. A rola sali szkolnej zmniejszyła się, bo znika monopol kultury książkowej. Podczas kiedy Erazm z Rotterdamu w sali szkolnej widział nową scenę dla dramatu maszyny drukarskiej, my widzimy dzisiaj nową sytuację, bo i starzy, i młodzi uczą się w szkołach bez ścian. Całe miejskie otoczenie stało się agresywnie pedagogiczne, każdy człowiek i każda rzecz coś oświadczają, do czegoś nawołują.
Jest to okres, kiedy kończy się wiek handlowy, w którym pomysłowość człowieka była zajęta produkcją i dystrybucją towarów. Dzisiaj przechodzimy od produkcji dóbr podawanych w opakowaniu do pakowania informacji. Niegdyś rzucaliśmy na obce rynki towary. Dzisiaj zalewamy całe kultury opakowaną zgrabnie informacją i rozrywką czy ideami. W porównaniu z szybkością i zasięgiem nowych środków wzrokowo-dźwiękowych nawet gazeta jest powolna. Ale prasa wyparła książkę w dziewiętnastym wieku dlatego, że książka się spóźniała. Stronica gazety nie była tylko rozszerzeniem książkowej stronicy. Była, tak jak film, nową kolektywną formą sztuki.
I ^ \J VJ L. LJ i Pi - -
źakiadu Resocjalizacji vdziału Studiów Edukacyjnych .^ersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu