141
ZACHĘCAJ DO WSPÓŁPRACY
Kongres zawsze zaczyna się od mowy powitalnej w piątek wieczorem, po której następuje krótki koktail i kolacja. Uczestnicy mają zjeść wczesną kolację, kobrze odpocząć, a następnie obudzić się wypoczęci i gotowi do pracy, kiedy program rozpocznie się we wczesny sobotni ranek.
W poprzednich latach otrzymywaliśmy mnóstwo skarg dotyczących piątkowych wieczorów. Ci, którzy wcześnie przychodzą na przyjęcie koktailowe, myślą o wykwintnych przystawkach na kolację. Przychodzący późno zastają długie kolejki i puste tace po przekąskach. Tak więc stary dobry Jason powiedział:
„Wiem! Ponieważ zjazd odbywa się w Los Angeles, tuż przy plaży, zorganizujemy przyjęcie na plaży. Podamy hamburgery i piwo, puścimy Beach Boy-sów i każdy będzie miał dużo jedzenia. To będzie kosztowało znacznie mniej niż te wyszukane kanapki”.
Komitet stwierdził, że pomysł Jasona jest świetny i natychmiast zabrał się do przygotowań. Dwa miesiące później prezes towarzystwa dowiedział się o tym. Zarówno moja współprzewodnicząca, jak i ja otrzymaliśmy pilne wiadomości nagrane na nasze automatyczne sekretarki:
„Całkowicie nie zgadzam się z tym pomysłem przyjęcia na plaży. Chcę, aby z niego zrezygnowano. Nie chcę, żeby wszyscy bawili się do późna, a potem przychodzili skacowani na poranne sobotnie zajęcia”.
Poczułem niechęć, kiedy tylko usłyszałem drugie słowo jego wiadomości. Pomyślałem sobie:
„On wyznacza komitet, daje nam pracę, a my świetnie ją wykonujemy. Następnie zjawia się dwa miesiące później i mówi nam, że wszystko, co zrobiliśmy, jest do kitu. Powinien zorganizować swój własny zjazd!”.
Moja współprzewodnicząca, Janet, działała w charakterze rozjemcy. Nie sądzę, aby znała zwrot „nie zgadzam się”. Nie używa go wcale i, w rezultacie, ludzie jej słuchają.
„George, rozumiem, czym on się niepokoi i powinniśmy rozważyć ten odmienny punkt widzenia. Ma rację co do picia alkoholu i późnej zabawy. Nie chcemy, aby ludzie czuli się niewyraźnie, gdy przyjdą z samego rana na sobotnią sesję. Jednak pomysł Jasona wydaje się zapowiadać dobrą zabawę”.
Zdaliśmy sobie sprawę, że prezes nie sprzeciwia się samemu pomysłowi urządzenia przyjęcia na plaży; obawiał się promowania późnonocnego awantumictwa. Prawdziwym wyzwaniem było dla nas znalezienie sposobu na miłe spędzenie piątkowego wieczoru, danie do zrozumienia Jasonowi, że doceniamy jego kreatywność, oraz zdobycie pewności, iż następnego ranka wszyscy będą wypoczęci.