Rozdział VII
Ostatnie,
NIEZWYKLE WYRAŹNIE SFORMUŁOWANE PYTANIE
Chemia fizyczna wchodziła, co prawda, w zakres wszystkich egzami nów na studiach chemicznych, jednakże obaj z Rolfem chcieliśmy udo kumentować naszą znajomość łizyki i chemii jądrowej w sposób szca gólny. Dlatego więc złożyliśmy do dziekana podanie, aby włączono 14 przedmioty również do naszych egzaminów doktorskich. Sprawa prze] szła, ponieważ z jednej strony byłem na wydziale dość znany od cztua „wysadzenia” laboratorium, z drugiej zaś — na decyzję władz wpłynę! znacząca pozycja prowadzącego tę katedrę profesora Herra. Był on nic , gdyś asystentem noblisty Otto I lahna, a później, na zlecenie rządu Nml renii-Westfalii, współuczestniczył w założeniu zakładu badawczego che mii jądrowej w Jiilich. Tak więc sprawował funkcje kierownicze żarów iJ w Jiilich, jak i w Kolonii.
Egzamin z chemii trwał długo i był trudny. Ponieważ w gabinciil stało popiersie Otto Hahna, przez cały czas miałem uczucie, że i on bu I rze w nim udział. W trakcie egzaminu odwołałem się zresztą do pewną] pracy Hahna, przytaczając wiele szczegółów niedostępnych w podręcul nikach. Zrobiło to na moim egzaminatorze niewątpliwie duże wrażcnlJ i sprawiło, że nasze pożegnanie wypadło naprawdę uroczyście. I
Profesor Herr musiał wpisać coś niezwykłego w mojej karcie egz» minacyjnej, ponieważ zaraz na początku egzaminu z fizyki — który <»lj był się tego samego wieczora w małym pokoiku dziekanatu, w głównyJ budynku uniwersytetu — profesor Hauser popatrzył na mnie z nictln wierzaniem i stwierdził, że takiej oceny kolega Herr nie postawił jrtfl cze nikomu. Przez moment zastanawiał się, po czym spojrzał mi pnm|| w oczy i powiedział:
W tej sytuacji nie będę pana egzaminował. Dam panu orna celującą bez egzaminu. Nie możemy jednak wyjść tak od razu, tr/rlJ będzie odsiedzieć tu jakieś dwadzieścia minut. Ten drugi (miał na imfl Rolfa) juz był u mnie dzisiaj. Też wiedział „wszystko”. Ciekaw byh ■ który z was jest siłą napędową tego układu. Teraz już wiem’ Nu « dziwnego, że jest pan znany na wydziale niczym jakaś osobliwość I Chwilę przyglądał mi się w zamyśleniu, aż wreszcie zapytał:
— Czy zastanawiał się pan kiedyś, dlaczego atomy krzemu nic mni tworzyć wiązań podwójnych? Krzem znajduje się w czwartej grupii <J . wiciem, a więc zgodnie z regułami fizyki i chemii powinu ii wchodzie ■ imilwójne wiązania.
W odpowiedzi przytoczyłem bez przekonania odpowicdnii .111111111 mię fizyki kwantowej. Moje wahanie nie uszło jednak i> fu im n i Przepraszam — powiedział — ale trochę lak to wygląda. |nM>v 1 wierzył pan naprawdę we własne słowa. Proszę pamiętni /e |n nn 1.1' egzamin. Postawiłem już panu ocenę.
U raz, na moim ostatnim egzaminie, musiałem się wrcszt n »11* •
• " u. czy otwarcie ujawnić rozmiar moich wątpliwości co do me.;• 1 •<< '•i u świata?
Panie profesorze — stwierdziłem — takie pojęcia jak hybiydy .
• id orbitale uważam w rzeczywistości tylko za próbę zamaskim mi 1 n • 1 bezradności.
1'iofesor Hauser popatrzył na mnie w skupieniu, po czym pin w wiódł się do mniepleno titulo.
Panie doktorze, czy chce pan przez to dać do zrozumieniu ■
....... elektronów, podstawę chemii i fizyki, traktuje pan nie j.d n
In; błędną”, lecz jako całkowicie fałszywą?
Musiałem więc odpowiedzieć na to niezwykle wyraźnie sformuln pytanie — ostatnie pytanie, jakie zadano mi na Uniwersytetu łolonii.
I '.mię profesorze — oświadczyłem — uważam nasze wyobrażenia 1 to i i|i e elektronów za całkowicie fałszywe. W tym musi kryć się coś , lnu innego.
a u . ly powiedział równie oficjalnie jak ja; li Mcm tego samego zdania.
*
<pi ifl.pialiśmy na siebie w milczeniu, siedząc po dwu stronach stołu I',mię doktorze — podjął na nowo rozmowę — czy ztlaje pan 1 a »piawę / lego, że jest pan zarówno fizykiem, jak i chemikiem?
1 1.1 »\ potwierdziłem, zapytał:
\ . v b,u dziej czuje się pan chemikiem, czy fizykiem?
W pli.bl sc.ca jestem przede wszystkim chemikiem — odpowb Są jednak problemy fizyczne, które nie dają mi spokoju fi.. * 1 liwili, zastanawiał się nad czymś, po czym zapytał:
1 .y w n jam, o czym myślę?
•ipi .1*1 żyłem.
1 i, |. /• siedzi |)rzedc mną człowiek, który za dziesięi lal n> l< , .,,1.liany / kióiymi nie może sobie poradzić dzisiejsza IImI > , ia /n dziesięć lal będzie pan kimś innym niz dziś lli.il/o pan ,11 ni o .iiidyklem.
71