2 Juuusz Tyszka
dopuszczają do głosu określone struktury języka przydanego społeczeństwu elitarnemu.1’*
W t :n oto sposób znaleźliśmy si^jCyiUjyi^ku, a zarazem w samym środ-j tnv:.jących do dzisiaj sporów. Kontynuatorami myślenia Rousseau o kul-ir^e i widowiskach jawią nam się w teatralnej perspektywiewidzeaia^Hies :sclie^^audr-a-poitnnUiczni prawodawcy teatruI?niRiH~R!Łrormv'TK^]in^ Dpcki m-ft^ezele.
TeS-lfzostal po raz pierwszy umieszczony właśnie przszJRousseau-w-sa* ym środku nowoźy.tdY.Gh-r-awwaaań-nia-O sztuce, iecz a.ludzkiei naturze i kon-/cji, c jcuUurzę^jak-o-ealoścU-o-po.tządkiL^pojc<^ ym.
Rm.-Sseau przeciwslawia-t&nl.r-świętu. Właśnie ono —'w odróżnieniu od teru ukształtowanego przez elity - ma byćjegp^daniem^skujecznym narzę-dem : amopoznania ludzkiej zbiorowośaw iei masie-Ma uczyćTT^^pPzy-" cznte Lskuteeznie"ł5yc razem, znajdując w tym nie tylko pożytek, ale i przy-mnSś :rŚwifclortiie-teattarucnamia~ćfobre strony ludzkiej-pntencialnnści.,-we teśetwy sposób przystas.awuUn_ęzlowieka do jego natury. Y/ ramach święta ijWitóii'ejszą-Jcategorią i wartoźcią^eiLsamaZźBomwść.^Jego uczestnicy’
■ naturalny sposób odnoszą się raczej do istoty swego wspólnego, człowie-reństy ^nic zaś do dzielących ich stanowych różnic.9
/' „Świeio nie izoluje jednostki, daje Jednostce możliwość spożywania kolektywnej substancji w wielkim akcie spełnienia się emocji i relacji. (...) Jest wymianą usług, gestów, dóbr lub słów. Przyspieszeniem relacji między ludźmi. Darem wreszcie, rywalizacją w dawaniu.”10
Tal oto tjumizyjskie ,^sppżywąnie-kol&k-t-yw-n&j—su-bs-t-a-ncji” w ramach •dnocr.ąęego zbiorowość święta zostało po raz pierwszy tak kategorycznie rzeciwstawtone teatrowL Dodajmy: teatrowi kształtowanemu przez gust elit, ’ swej głębokiej istocie apoilińskiemu, podporządkowanemu kartezjańskiej ietod;ie oglądu, poznawania i opanowywania świata, zamkniętemu w baro-owej tali, na „pudełkowej” scenie11.
’ Jean Duvignaud, Maj JP63: teatr Swifta, Wybór: Maria J&nion, przekład: Maria Garba-iska. „?unkt" nr 13 (1981), s. 125.
* C mówienie cech święta w rozumieniu Rousseau oparłem na rozważaniach Bronisława aczki.
Palr : Bronisław Baczko, Rousseau. Samolnoió l wspólnota. Warszawa 1964.
10 Jem Duvignaud, op, dł., s. 125.
W sformułowaniach francuskiego socjologa pobrzmiewa fascynacja koncepcją daru autor-wa Mercela M&ussa, której Duvignaud nie ukrywa zarówno w swym przetłumaczonym na język olski i2kicu o maju’68, jak i w całej swej książce o święcie (Fetes et chilisallons, Genive, Llbrairie ('eber, 1973), Pozwolę sobie zdystansować się wobec od lej fascynacji znakomitego badacza Tours uważam bowiem, że jest ona oparta na wątłych podstawach, wynikających z niezbyt afnegc, nazbyt emocjonalnego zrozumienia sensu fundamentalnego Szkicu o darze Marcela iaussa.
11 C ekawe uwagi na leniał charakterystyki sceny „pudełkowej” znajdziemy w przywołanej tu iż prac^ Dobrochny Ratajczak oraz w książce Krzysztofa Pleśń i arowi cza.
Palr:: Krzysztof Plcśniarowicz, Przestrzenie de i iluzji, Współczesne modele dzieła teatralnego. Lrakóss, Universilas, 1996. Rozdział Teatralne pudlo Iluzji: przesirzeA unaocznienia.
Wstęp
f ■' Dwudziestowieczne rndejeaU-Zld. scęjiŁJSd&skierjaWt^ ę w tzm-khn-Mekście-taJga-ftiemeDty trzyiadgkowego z górąjąjoru i walkx-zw&knnik6w.iwia-tą-jjporządk^wanftgn pndleglegoklarownemu zbiorowi pojęć (uformowanych najczęściej przez świecką iHucfiowną^whdzę) ze zwolennikami światS otwartego na nieznane, tonącego w tajemnicy, w „niewypowiedzianym”, niepoznanym (być może niepoznawalnym) - w „przedkulturowej” magmie, z której dopiero w wyniku wysiłków kolejnych elit może się wyłonić kształt nowej Formy.
Fakt ów odnotowany jest wielokrotnie przez Autorki i Autorów publikujących swe teksty w niniejszym, tomie. Wyjście twórców współczesnej sztuki z tradycyjnych, przypisanych sztuce przestrzeni ujmują oni jako część głębokich „tektonicznych” procesów, które zmieniają całą współczesną kulturę. Przypomnijmy jeszcze, w ślad za Jjielzschem (entuzjastycznym zwolennikom dionizyjskich uniesień poza budynkami teatralnymi ku przestrodze), że zbiorowe wyzwolenie dionizyjskiego żywiołu jest zawsze procesem holes-'"hym7niosącym w^ohiT^Tzkie^am-opWnanierStarbżytnt Grecy wyrazili tę prawdę w nutyczncj historii o schwytaniu demona Sylena, jednego z towarzyszy Dionizosa, przez króla Midasa. Dociekliwy władca chciał się koniecznie 'dowiedzieć, co jest dla człowieka najlepsze i najdoskonalsze. Odpowiedź Sylena była porażająco prosta: „Najlepsze jest dla ciebie (...): nic narodzić się, nie istnieć, być niczym. Najlepsze zaś po tym jest dla ciebie - prędko umrzeć.”2
TEATR 1 LUD
Poddanie się żywiołowi dionizyjskiemu jest zawsze ryzykowne, nie tylko w przywołanej przed chwilą perspektywie egzystencjalnej, lecz także np. wnec-soektywie społecznej i politycznej. Uwolnionym w ramach święta społecznym energiom trzeba bowiem później nadać kształt, zbiorowe „przeglądanie się w sobie” m^si zyskamz-Gzaaemlknnkretną, zrytiifllizruwmą formę, a z bezkształtnej społecznej magmy wyłonić się muszą reżyserzy poczynań wielkich, zgromadzonych w jednym miejscu zbiorowości.
Mechanizm ten jest dobrze znany, o jego ponadczasowości przekonali się boleśnie zwolennicy radykalnych idei rewolucyjnych, w tym np. projektanci świąt masowych z czasów po rewolucji październikowej. Warto natomiast zastanowić się nad ideą „widowisk dla Judu”, „teatru ludowego”, „teatru dla mas”, która od czasów Platona po dziś dzień odżywa co jakiś czas w umysłach intelektualistów.
^tainmjesJ-iu--pewnjęLii^4at-64Lmaszćgo wieku inteleklułUlści-i-artyści nie odnoszą się na ogół do judu - przedmiotu swych rozważań i zabiegów - zc zbyt wielkim sźaćuńlćieErr^ieza]einie od tego, czy negują wychowawczą rolę wido-
■ i .
I- ...
■i|iwip>u«pw;ąnjn^)^T
IJ Friedrich Nietzsche, op. cit., s. 44.