142 MAHOMET
podnoszony do rangi duchowego wyzwania. Wojownicy obu stron byli inspirowani przez mistycyzm skorumpowanego Bractwa, które nauczało, że jednym ze sposobów osiągnięcia duchowego zbawienia może być udział w akcjach wojskowych skierowanych przeciwko bratnim istotom ludzkim. Taka była mitologia „duchowo szlachetnych" wojen, w których dzielnym żołnierzom przyrzekano wieczne zbawienie i miejsce w niebie w zamian za walkę w imię szlachetnej sprawy. Mitologia ta jest wciąż żywotna i służy rekrutowaniu ludzi do udziału w nie kończących się wojnach. Wykorzystuje pragnienie duchowego zbawienia do gloryfikacji wojny.
Jeśli wojna nie jest szlachetnym wyzwaniem, to czym jest?
Jeśli rozłożymy ją na najbardziej podstawowe składniki, to okaże się, że jest ona niczym więcej jak ciągiem wzajemnych destrukcyjnych zderzeń ciał stałych. Być może brzmi to śmiesznie, niemniej ciągłe angażowanie się w wojnę przynosi duchowi niewiele korzyści. Mimo iż wojna posiada wiele elementów gry, to jednak jej destrukcyjna natura powoduje, że jest ona niczym więcej jak serią kolejno następujących po sobie aktów kryminalnych: podżeganie, wzrost napięcia i morderstwa. Z tego obrazu wyłania się niezwykle ważna prawda:
Wojna jest instytucjonalizacją zbrodni. Wojna nie może pomóc w osiągnięciu duchowego odrodzenia, ponieważ zbrodnia jest jednym z głównych czynników umysłowej i duchowej degeneracji.
Społeczeństwa, które działania o charakterze kiyminalnym podnoszą do rangi szlachetnych czynów, sprawiają, że umysły i duch ich członków ulegają gwałtownej degeneracji. „Duchowe” doktryny propagujące wojnę są doktrynami, które prowadzą do degradacji rodzaju ludzkiego.
Czy wojna w imię szlachetnych celów nie jest uzasadniona?
Największy problem w stosowaniu siły w walce o słuszne cele tkwi w tym, że prawa rządzące siłą różnią się całkowicie od reguł dobra i zła. Użycie siły prowadzące do zwycięstwa zależy od umiejętności, które nie mają nic wspólnego z tym, czy czyjeś racje są słuszne czy nie. Człowiek, który potrafi najszybciej wyciągnąć swój rewolwer, niekoniecznie musi być tym, którego poglądy są najsłuszniejsze. Najbardziej lubimy bohaterów, którzy potrafią eliminować lub fizycznie panować nad złymi typami, i nie ma w tym nic złego, lecz niestety nie zawsze i nie wszyscy potytywni bohaterzy potrafią to robić. Ci, którzy posiadają uzasadniony powód, powinni być ostrożni, aby nie ulec pokusie narzucania swoich poglądów w drodze przemocy, ponieważ ich idee mogą się w ten sposób zatracić. Istnieje wiele metod promowania dobrych idei i skutecznego ich wdrażania, lecz niestety są one rzadko stosowane w nastytn świecie nawykłym do stosowania przemocy jako ostatecznego środka odwoławczego.
Krucjaty oraz inne konflikty na de religijnym były często podsycane sporami o to, kto jest prawdzivvym „mesjaszem". Emocje związane z tą sprawą mogą sięgać zenitu. Dlatego warto zastanowić się, kim mogą być oni a kim nie.
1 6
\~15~~yy cywilizacji globalnej takiej jak nasza, w której wiedza duchowa i wolność Y/Y/ podlegają nieustannym manipulacjom, z całą pewnością istnieje miejsce dla kogoś, kto stworzyłby użyteczną i zrozumiałą wiedzę o duszy i jej związkach z wszechświatem. Ponieważ dające się zwetyfikować zjawiska o charakterze duchowym są jednakie w odniesieniu do różnych osób i czasu, przeto jest wielce prawdopodobne, że wszelkie aspekty duchowe podlegają tym samym niezmiennym prawom i aksjomatom, jak to ma miejsce w przypadku fizyki bądź astronomii Zebranie i zdefiniowanie tych praw i aksjomatów byłoby niezwykle doniosłym dziełem i mogłyby stać się zaczynem nowej nauki. Czy osoba, która by tego dokonała byłaby „mesjaszem"?
Przepowiednie zapowiadające nadejście „mesjasza" występują w wielu religiach, zarówno „bezpańskich", jak i nadzorczych. Słowo „mesjasz" ma wiele znaczeń, od „nauczyciela" zaczynając, a na „wyzwolicielu” kończąc. „Mesjaszem” mógłby być każdy, od osoby, która stworzyłby udaną naukę o duszy, po kogoś, kto byłby w stanie dokonać duchowego wyzwolenia ludzkości.
Przez całą naszą historię przewinęły się tysiące ludzi, którzy uważali się za „mesjaszy” lub zostali za nich uznani przez innych, nawet jeśli sami o to nie zabiegali. To podawanie się lub określanie kogoś mesjaszem bazuje zwykle na proroctwach odnotowanych we wcześniejszym okresie historii, na przykład na legendzie o Buddzie Majtreji, przepowiedni o „ponownym nadejściu” z Księgi Objawienia, apokaliptycznych naukach Zaratustry lub proroctwach hebrajskich. Wielu ludzi podchodzi bardzo sceptycznie do wszelkiego rodzaju mesjaszy, lecz są i tacy, którzy łatwo stają się bezkrytycznymi wyznawcami podających się za nich osób, wierząc, że są oni spełnieniem religijnych proroctw. W związku z tym nasuwa się pytanie: czy kiedykolwiek istniał lub będzie istniał prawdziwy mesjasz i jak można by go zidentyfikować?
143