.< e i niechrześcijańskich. Stosunkowo szybko ustępowały z placu boju bóstwa plemienne, ponieważ okazały się bankrutami w zestawieniu z bogiem państwowym, wprowadzonym przez księcia. W świadomości ogółu Trójca Święta, a także Matka Boska dłuższy czas funkcjonowała na etacie bóstw nad-plemiennych, które zwycięsko podporządkowały sobie dawne lokalne bóstwa. Ta ostatnia występuje u nas w znacznej mierze do dziś w tej roli.
Znacznie trwalej związane z ludem okazały się bóstwa niższe, wierne jeszcze przez setki lat ludowej obyczajowości. Ma zupełną rację Stanisław Urbańczyk, kiedy konkluduje swój przyczynek religioznawczy w Księdze, tysiąclecia w zwięzły, ale istotny sposób: ,,Gdy(...) przy tym zważymy, że jeszcze w XIX w. społeczeństwo polskie było chłopskie, to możemy wysunąć zaskakujące, lecz uzasadnione twierdzenie, że świat wierzeń naszych przodków był na pól pogański, a na pół tylko chrześcijański. Z chrześcijaństwa wzięto religię tzw. wyższą, z pogaństwa — tzw. niższą, ale w życiu codziennym nie mniej ważną” *1 2.
Kiedy w 1966 r. w okresie obchodów tak zwanego umownie Tysiąclecia państwa polskiego, bilansowaliśmy nasz dorobek narodowy, popełniliśmy kilka uproszczeń, a nawet nieścisłości w globalnej ocenie naszej histo-
rii. Sam rok 1966 był jedynie milenijnym jubileuszem chrztu Mieszka I i jego drużyny, a nie chrystianizacji kraju, która dokonała się dopiero w XIII wieku. Natomiast jias/. byt państwowy zaczął się niewątpliwie wcześniej, przypuszczalnie o przeszło stulecie. Uroczystości w 1966 r. nie zasługiwały tedy ani na miano Tysiąclecia chrześcijaństwa polskiego, ani Tysiąclecia państwa polskiego. Moja zaś korekta, wynikająca z krótkiego przeglądu procesu zanikania wiary starosłowiańskiej pod wpływem clir/.e-! ścijaństwa, idzie znacznie dalej.
Oto również utożsamianie dziejów państwowości polskiej z cłirześcijańslwem polskim okazuje się niesłuszne. Nie zawsze Polacy byli chrześcijanami i nie w pełni chrześcijanami. Utożsamianie kultury polskiej z kulturą katolicką jest religioznawczo niesłuszne. Aibowiem podziemny nurt religii starosłowiańskiej na naszej ziemi nigdy nie wysechł, a wiara rzymsko-niemiec-ka była przez wiele wieków przyjmowana jako obcy przybysz o wysoce abstrakcyjnych czy też ekskluzywno-namiętnych (pasyjnych) rysach, raczej trudnych do asymilacji dla łagodnego i ugodowego charakteru słowiańskiego.
Była to religia uniwersalistyczna obcego pochodzenia, nie związana z naszym krajobrazem, z naszymi puszczami, wzgórzami, jeziorami i wodami; liturgia symboliczna, oderwana od środkowo- i wschodnioeuropejskiej przyrody, rytmiki życia rolniczego; kuli
297
e* S. Urbańczyk, Wierzenia plemion prapolskich, w: Początki państwa polskiego. Księga tysiąclecia,
Społeczeństwo i kultura, Poznań 1962, s. 15?.