90 Wolter
Czyż nie ma zuchwalstwa w przeświadczeniu, że wymaga ono wsparcia i że właśnie idee filozoficzne mogą go dostarczyć?
Cóż by odpowiedział p. Pascal człowiekowi, który by mu rzekł: ..Wiem, że tajemnica grzechu pierworodnego jest przedmiotem mej wiary, a nie mego rozumu. Bez żadnych tajemnic pojmuję, czym jest człowiek; wiem, że przychodzi na świat jak inne zwierzęta; że poród jest tym trudniejszy, im delikatniejszej budowy jest położnica; że niekiedy i kobiety, i Samice zwierząt umierają w połogu; że istnieją niekiedy dzieci ułomne, które żyją, lecz są pozbawione jednego czy też dwóch zmysłów, czy też zdolności umysłowych; że te, których konstytucja jest najlepsza, mają również najżywsze namiętności; że miłość samego siebie jest równa u wszystkich ludzi i jest im równie niezbędna, jak pięć zmysłów; że owa miłość własna jest nam dana od Boga dla zachowania naszego jestestwa i że religia jest nam od niego dana, by miłość własną regulować; że idee nasze są słuszne lub niekonsekwentne, jasne lub ciemne w zależności od tego, czy nasze narządy są mniej lub bardziej rzetelne, mniej lub bardziej przenikliwe. i wreszcie w zależności od tego, czy mniej lub bardziej .ulegamy namiętnościom; że we wszystkim zależni jesteśmy od powietrza, które nas otacza, od produktów, które spożywamy, i że we wszystkim tym żadnej nie ma sprzeczności. Człowiek bynajmniej nie jest zagadką — jak Pan sobie to wyobraża, aby •' mieć przyjemność z jej rozwikływania. Wydaje się, że w przyrodzie człowiek jest na swym miejscu, wyższy ponad zwierzęta, do których upodobniają go jego organa, niższy od innych bytów, do których, zapewne, czyni go podobnym myśl. Tak jak wszystko, co postrzegamy, jest on mieszaniną dobra i zła, przyjemności i męki. Posiada on namiętności, by działać, a rozum, by namiętno-idami rządził. Gdyby człowiek był doskonały - byłby Bogiem, a wszystkie te domniemane przeciwności, które napotyka, a które Pan nazywa sprzecznościami, są tylko nieodzownymi elementami, składającymi się na tę mieszaninę, którą jest człowiek. Jest on tym, czym być powinien
VI. Widząc ślepotą i nędzę człowieka i te zadziwiające sprzeczności, które odkrywa się w jego naturze; spoglądając na milczący wszechświat i na człowieka pozbawionego światła, pozostawionego samemu sobie Jakby zagubionego w tym zakątku wszechświata ; nie wiedząc, kto go w nim umieściły co ma w nim czynić i co się z nim stanie po śmierci, widząc to wszystko —- odczuwam trwogę jak człowiek, którego by pogrążonego we śnie przeniesiono na bezludną i straszną wyspę i który by obudził się nie wiedząc, gdzie jest, i nie mając żadnych środków wydostania się; toteż podziw mnie ogarnia, że nie wpada się w rozpacz z powodu tak żałosnego stanu.
Czytając te rozważania otrzymałem list od jednego z mych przyjaciół, zamieszkującego odległy kraj. Oto jego słowa:
„Przebywam tu i nie zmieniłem się od czasu, gdy mnie Pan opuścił. Nie jestem ani weselszy, ani smutniejszy, ani bogatszy, ani biedniejszy, cieszę się znakomitym zdrowiem, posiadam wszystko* co czyni życie przyjemnym, bez miłości, bez skąpstwa, bez ambicyj i bez zazdrości; i jak długo stan ten trwać będzie, zuchwale zwać się będę człowiekiem szczęśliwym".
Wielu jest ludzi szczęśliwych jak ten oto. Z ludźmi jest tak. jak ze zwierzętami; jeden pies jedzenie dostaje od swej pani i sypia z nią w jednym łóżku; inny jest bezpański, ale minio to zadowolony, jeszcze inny wreszcie dostaje wścieklizny i zabija się go. Co do mnie, gdy patrzę na Paryż lub Londyn, nie widzę żadnych powodów, by wpaść w rozpacz, o której rozprawia p, Pascal; widzę miasto, które bynajmniej nie przypomina bezludnej wyspy; jest to miasto ludne, bogate, o dużej ogładzie, w którym hidzie są szczęśliwi o tyle, o ile zezwala na to natura ludzka. Czyż mędrzec skłonny będzie się powiesić dlatego, że nie wie, jak spotkać Boga oko w oko, lub też dlatego, że rozum jego nie może rozwikłać tajemnicy Trójcy Świętej.1' Wypadałoby tak samo wpaść w roz-