84 Część pierwsza. Prolegomena
wzory zachowań postrzegać jako śmieszne dziwactwa, a nawet zasługujące na potępienie bezeceństwa.
Inność kulturowa łatwo i wręcz odruchowo oceniana jest negatywnie. W niektórych społecznościach nazwa „ludzie" odnosiła się wyłącznie do współplemieńców. Kiedy Europejczycy, odkrywając nowe lądy, spotykali się z ich mieszkańcami, uważali ich za „barbarzyńców" i „dzikusów" pozbawionych jakiejkolwiek kultury. Robili więc, co mogli, aby ich „ucywilizować", to jest narzucić im, często przemocą, kulturę europejską. Niszcząc tubylcze kultury, przekonani byli, że postępują szlachetnie.
Skłonność do wynoszenia własnej grupy ponad inne i traktowanie jej kultury jako przewyższającej wszystkie inne oraz ocenianie praktyk innych kultur wedle norm kultury własnej nosi miano etnocentryzmu, którego jedną z form jest europocentryzm.
Przeciwieństwem etnocentryzmu jest relatywizm kulturowy. Relatywizm kulturowy nie jest czymś jednorodnym. International Encyclopaedia of the Social Sciences wyróżnia następujące jego odmiany:
Relatywizm kulturowy jako zasada metodologiczna. Oznacza wymóg, aby badacz, obserwując i opisując jakąś kulturę, stosował perspektywę uczestnika danej kultury; aby na praktyki badanej kultury nie patrzył z punktu widzenia norm i wartości kultury własnej, ale zwracał uwagę na znaczenia, jakie przypisują im uczestnicy badanej kultury, oraz na funkcje, jakie praktyki te pełnią w życiu danej zbiorowości.
Relatywizm kulturowy jako element światopoglądu. Polega na przekonaniu, że wszystkie kultury są równe. Można je porównywać i wskazywać podobieństwa oraz różnice między nimi, ale nie wolno ich mierzyć jedną miarą i szeregować na skali kultur wyższych i niższych, lepszych i gorszych. Światopoglądowy relatywizm kulturowy przejawia się nie tylko w uznaniu równouprawnienia kultur, ale i w towarzyszącym mu postulacie tolerancji wobec wszelkich praktyk rozmaitych kultur.
Relatywizm kulturowy jako teoria i filozofia człowieka. Jest to pogląd, że człowiek jest bez reszty wytworem kultury. Jego sposób postrzegania, wartościowania i zachowania zależy tylko i wyłącznie od kultury, w jakiej się wychował i w jakiej żyje. Taki pogląd bywa określany mianem kulturalizmu.
Relatywizm kulturowy jako relatywizm wartości. Jest to pogląd, że nie ma wartości uniwersalnych. Wszystkie są produktem określonych kultur, są wobec nich funkcjonalne oraz zrozumiałe w ich kontekście.
Relatywizm kulturowy w postaci zasady metodologicznej budzi najmniej wątpliwości i jest najłatwiej i najszerzej akceptowany. Inaczej jest w przypadku pozostałych jego postaci.
Relatywizm kulturowy jako element światopoglądu wyrósł ze szlachetnych intencji zakwestionowania europocentryzmu, a co za tym idzie - kolonializmu europejskiego, którego był podbudową ideologiczną. Jednakże wraz ze zniknięciem kolonii zaczął nabierać dwuznaczności. Doskonale pokazuje to wypowiedź jednego z przedstawicieli krajów rozwijających się, uczestnika konferencji Association Internationale de Science Śconomique w Santa Margherita w 1953 roku: „To pięknie, że cenicie naszą odrębność cywilizacyjną. Prawda, że w naszej cywilizacji bardziej cenione są walory kontemplacji, a mniej dobra materialne i praca gospodarcza. Tylko że, widzicie, z tym wszystkim my też chcielibyśmy więcej jeść, cieplej się ubrać, wygodniej i zdrowiej mieszkać, mieć nowoczesne lekarstwo w razie choroby, jednym słowem, lepiej i dłużej żyć" (Kula 1963: 691).
Jeszcze poważniejsze zastrzeżenia budzi relatywizm kulturowy jako teoria i filozofia człowieka oraz jako relatywizm wartości. Począwszy od końca lat sześćdziesiątych XX wieku zastrzeżenia te są coraz dobitniej formułowane.
Coraz częściej rozmaite badania przynoszą wyniki nakazujące badaczom, niekiedy wbrew nim samym, kwestionować tezę, że człowiek jest wyłącznie wytworem kultury i nie ma żadnych, czy to gatunkowych, czy osobniczych, skłonności wrodzonych. Kryzys teorii i filozofii relatywizmu kulturowego następuje także w rezultacie prób wprowadzenia perspektywy biologii ewolucyjnej do nauk społecznych.
Przejawem tego kryzysu jest zainteresowanie powszechnikami kulturowymi, a także prawem naturalnym, tak w wersji religijnej, jak i świeckiej.
W odniesieniu do powszechników znamienny jest przypadek amerykańskiego uczonego, Donalda E. Browna. Prowadził on wraz z Donaldem Symonsem w 1974 roku seminarium poświęcone seksualności człowieka. Na tym seminarium Symons przedstawiał pierwszy szkic swojej książki, w której dowodził, że między płciami istnieją pewne przyrodzone, ogólnogatunkowe różnice. Brown, przekonany o prawdziwości teorii relatywizmu kulturowego i fałszywości tezy Symonsa, założył się z nim, że znajdzie taką zbiorowość ludzką, w której różnice między mężczyznami a kobietami będą się przedstawiały odwrotnie niż to opisuje Symons. Następnie zaczął poszukiwania i... przegrał zakład. Sprowokowało go to do zajęcia się powszechnikami kulturowymi i napisania o nich książki. Stwierdził bowiem, że wiedza o powszechnikach kulturowych wyznacza relatywizmowi kulturowemu wyraźne granice (Brown 1991).
Relatywizm wartości budzi zastrzeżenia nie tylko rzeczników doktryn religijnych, przekonanych o istnieniu ustanowionych przez Boga powszechnych norm moralnych, których przestrzeganie obowiązuje wszystkich ludzi. Antropolog francuski i twórca strukturalizmu, Claude Levi--Strauss, z całkowicie świeckiej perspektywy dostrzegł pułapkę czyhającą na konsekwentnego zwolennika relatywizmu kulturowego. Kwestionowanie istnienia powszechnych norm i przestrzeganie zakazu oceniania