Kiedy więc Magda powiedziała: .Przynieś mak", to ja narysowałem:
- .olejek migdałowy' - a ja:
lO x o
Oprócz tego rysowania przez cały czas myślałem też o tym, czy zdązę M-3 zrobić na czas.
W końcu wziąłem kartkę i pobiegłem. Wróciłem nawet dość szybko, bo chociaZ w kwiaciarni była kolejka nie z tej ziemi, prędko mnie załatwiono. Pewnie pani sprzedająca bała się. Ze wywącham cały zapach z róZ. które wąchałem, bo stały blisko.
Kiedy wróciłem, położyłem sprawunki w kuchni na stole, a sam znowu zabrałem się do klejenia. Aż tu po chwili słyszę. Magda pyta:
- Jędrek, a gdzie mak?
Więc ja na to, że maków nie było i zamiast maków kupiłem
goździki.
- Do kompotu? Po co? Mamy jeszcze całą paczkę - krzyczy Magda z kuchni.
A ja tłumaczę, że goździki nie do kompotu, tylko do wazonu kupiłem, i żeby mi wreszcie przestała przeszkadzać, bo mam pilną
Wtedy Magda wpadła do pokoju jak bomba i zaczęła coś mówić o bałwanach. Bardzo nie lubię, kiedy ktoś mówi o balwa nach, a patrzy na mnie i nie jestem pewien, co byłoby dalej...
Na szczęście wrócił z pracy tatuś. Magda zaczęła mu wszystko po kolei opowiadać - i o tych makach naturalnie też.
Gadała jak nakręcona. Tato chwilę słuchał, a potem załatwił sprawę po męsku - to znaczy powiedział:
- Ubieraj się, Jędrek,szybkol Pójdziemy do .Delikatesów".Tam zamykają później i kupimy co trzeba. A te twoje goździki będą bardzo ładnie wyglądały na wigilijnym stole.
No i poszliśmy. Nie ma to jednak jak męZczyźnil