Niekoniecznie jednak aż tak drastyczny konkret by wał punktem wyjścia w podobnym kierunku zmierza, jącej refleksji literackiej, „Niepokoje wychowanka Torlessa" Musila dzieją się w dobrej niemieckiej szko-le i internatem, wśród grupy wychowanków, kilkunastoletnich chłopców. A jesteśmy świadkami narodzin tej świadomości, takich postaw wobec drugiego czło-wieka, które przenoszą nas wprost do obozu, bez konieczności dokonania poprawek. Jak gdyby Musil pisał swą powieść w roku 1945, a nie w 1906.
Najbardziej pełny obraz społeczeństwa i przede wszystkim struktury władzy, w pewinym stopniu zbieżny z wizją Borowskiego, przynosi grupa utworów na poły fantastycznych, gdzie zniknął opór historycznego tworzywa, konkretu będącego przedmiotem opisu, a została tylko wewnętrzna logika tworzonej przez autora paraboli, która, z drugiej strony, jest oczywiście swoistą ilustracją dedukowanego z historii procesu. Ilustracją czystą, bez tego, co przypadkowe, niejako modelową. Utwory te można określić jako utopie czy — ze względu na wartościowanie — „antyutopie totalitarne”. Najbardziej znane spośród nich powstały już w czasie, kiedy totalitaryzm był nie tylko groźbą, lecz faktem, choć w stadium dalekim od pełnego rozkwitu. Nie zmniejsza to zasługi autorów, że potrafili już wtedy przewidzieć skrajne konsekwencje takiego systemu, opisać metody, które wówczas nie były jeszcze stosowane, wskazać ideał nie osiągnięty dotychczas. Potwierdza to raz jeszcze ową przejrzystość, prostą i nieubłaganą logikę, z jaką ów system, porzuciwszy wartości z jednostką ludzką związane rozwija się i funkcjonuje. Huxley, po upływie dwudziestu kilku lat od publikacji „Nowego wspaniałego świata”, mógł triumfalnie ogłosić spełnienie się własnych proroctw, uzupełniając zresztą model o dalsze, zgodne z rozwojem techniki szczegóły („Nowy wspaniały świat, poprawiony”).
Istnieją jednak przykłady znacznie wcześniejsze, lue tak pełne, oczywiście, jak antyutopie Zamiatina, Orwella i Huxleya, ale niezmiernie ciekawe i charakterystyczne, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę czas ich powstania. Do protoplastów „gatunku” można w pewnym sensie zaliczyć utopię Szigalewa i legendę o Wielkim Inkwizytorze — z perspektywy Dostojewskiego są to niewątpliwie „antyutopie”. Rówmież „Żelazna stopa” Londona przynosi wiele ciekawych obserwacji na temat przyszłego społeczeństwa „helotów” rządzonego przez wszechwładną i nie mającą skrupułów oligarchię. Masowe eksterminacje są w tych społeczeństwach rzeczą absolutnie naturalną, jednym z atrybutów struktury państwa i władzy.
Ale najbardziej zdumiewającym — chciałoby się znowu mimo wszystko powiedzieć — proroctwem jest „Kolonia karna” Franza Kafki. Wydaje się nieprawdopodobne, że ta wizja zimnej, wykalkulowanej w najdrobniejszych szczegółach machiny zbrodni powstać mogła trzydzieści lat przed rzeczywistym spełnieniem. Nie ma w stosunku do tego utworu żadnych analogii historycznych — łącznie z katorgą, terrorem w koloniach, a ‘nawet obozami SA — poza praktyką, „państwa SS” w obozach koncentracyjnych z czasów ostatniej wojny. I te są oczywiście niepełne, istnieją miejsca rozbieżne, ale niektóre z cech „uchwyconych” przez Kafkę — to właśnie cechy swoiste hitlerowskiego systemu. Nie przypadkiem Franciszek Ryszka jako motto do swego dzieła o prawno-politycznym systemie III Rzeszy wybrał właśnie zdanie z „Kolonii karnej”: „Podstawowa zasada, według której wydaję orzeczenia, brzmi: wina jest zawsze niewątpliwa”. Istotnie, cały proces zniszczenia prawa został w utworze Kafki opisany, jak gdyby ten „opis” był rezultatem badań empirycznych nad „państwem stanu wyjątkowego”.
248