przemysłowym Shenzhen-Longhua stwierdzili: „oni się boją, że uczniowie mogą samowolnie wypowiedzieć umowę, dlatego nauczyciele mają wpływać na niezadowolonych i namawiać ich do pozostania. Na tym polega ich prawdziwa rola”. Według wypowiedzi praktykantów w parku przemysłowym Shenzhen-Guanlan „nauczyciele opiekujący się praktykantami mają uniemożliwić im przedwczesną ucieczkę z fabryki. Chociaż kiedy my czegoś potrzebujemy, to ich nie ma”.
Praktykantka w zespole fabrycznym Wuhan powiedziała: „Nie bardzo rozumiałam treść umowy. Nauczyciele ze szkoły zawodowej namawiali nas do podpisania. Gdybym mogła ją dokładnie przeczytać, byłoby w porządku, ale wszyscy inni uczniowie już podpisali, więc i ja podpisałam, nie przeczytawszy jej dokładnie. Umowę mają nauczyciele, ja jej nie posiadam”.
Najważniejszym zadaniem nauczycieli przebywających w fabryce nie jest bynajmniej ani zawodowe, ani praktyczne nauczanie, lecz raczej takie sprawowanie kontroli nad uczniami i uczennicami, żeby sprawnie wykonywali swoją pracę, nie okazywali niezadowolenia i złego nastroju, nie łączyli się w grupy, nie wszczynali buntów, a ponadto nie opuszczali samowolnie fabryki. Nauczyciele pełnią w fabryce rolę nadzorców, działających w imieniu i w interesie wspólnoty interesów, jaką tworzą przedsiębiorcy ze szkołami. Oczywiście nauczyciele również otrzymują honoraria czy prowizje za prowadzenie praktyk. Wysokość prowizji zależy od liczby praktykantów.
Jeżeli wśród praktykantów znajdą się osoby nawołujące do buntu i zamieszek, protestujące przeciwko reżimowi fabrycznemu, może to zaszkodzić wizerunkowi całej szkoły z takim skutkiem, że Foxconn zrezygnuje ze „współpracy” z nią. Rolą nauczycieli jest tym samym dbałość o posłuszeństwo uczniów na oddziałach produkcyjnych i w pozostałym zakresie.
Bywa i tak, że przedstawiciele szkoły wraz z nauczycielami wcale się nie pojawiają podczas praktyk. Praktykant Cao z Kunshan opowiadał, że w czasie jego praktyki szkoła przysłała nauczycieli. Uczniowie i uczennice nie mieli z nimi jednak żadnego kontaktu i nawet nie wiedzieli, gdzie można ich znaleźć. Po niespełna pół roku pracy Cao został ranny w bójce i zawiedziony do szpitala. W dmgim dniu pobytu w szpitalu przełożony wręczył mu wypowiedzenie. Nikt ze szkoły się z nim w tym czasie nie skontaktował.
Już w czasie szkolenia zdecydowana większość uczniów szkół zawodowych, z którymi mieliśmy okazję rozmawiać, musiała uiścić w szkole wysokie czesne. Za praktykę w Foxconnie ponownie byli zmuszeni wnieść wszelkie możliwe opłaty. Uczeń Liang, pochodzący z Chongąing, opowiadał nam w bazie fabrycznej w Kunshan, że za wyjazd do Foxconna musiał zapłacić szkole 800 juanów. Miejscówka w pociągu w drugiej klasie kosztowała ponad 200 juanów. Zdaniem Liang szkoła resztę pieniędzy zdefraudowała. Hui, który również odbywał praktykę w Kunshan, stwierdził, że uczęszczał do szkoły zawodowej przez półtora roku i opłaty szkolne wyniosły 3 tys. juanów. Potem szkoła załatwiła dla niego i dla trzech czy czterech setek innych uczniów przydział do Foxconna. Przedtem musieli jednak zapłacić szkole kolejne 5,6 tys. juanów, z czego 4 tys. przypadało na opłaty za naukę. 1,6 tys. juanów wyniosła tzw. opłata za pośrednictwo. Przejazd do fabryki musieli sfinansować sami, koszty powrotu pokryła szkoła.
Tak kształtują się wysokie opłaty za praktyki i nie sposób powstrzymać się od stwierdzenia, że szkoły zawodowe na spółkę z Foxconnem posługują się uczniami do osiągania zysków. Wszystko to budzi duże wątpliwości. Czy szkoły są jeszcze instytucjami służącymi do zdobywania wiedzy, czy raczej agencjami pośrednictwa pracy prowadzącymi biznes?
Z zamiarem utrzymania ciągłości nauczania podczas długich praktyk i zapewnienia „sprawnego prowadzenia” lekcji oraz „pomyślnego ukończenia szkoły” do fabryki przywieziono materiały egzaminacyjne, aby umożliwić uczniom zdanie egzaminów. Wan komentuje:
Wan (praktykantka): Przedstawiciele szkoły przyjechali, żeby przeprowadzić egzaminy.
Ankieter: Jak to wyglądało w praktyce?
Wan: Przyszedł nauczyciel z materiałami egzaminacyjnymi i zrobił nam egzamin. To było śmieszne. Nie mieliśmy nawet książek. Ten nauczyciel nam pomagał. Przyniósł ze sobą książkę i mogliśmy po prostu z niej przepisać. To wystarczyło do zaliczenia egzaminu.
W obliczu tak niezdrowej wspólnoty interesów szkół i prywatnych przedsiębiorców nietrudno się zorientować, że chodzi wyłącznie o pieniądze. Jako wielka fabryka produkująca dla przemysłu elektronicznego, Foxconn ma zawsze dużo pilnych zleceń od wielkich międzynarodowych firm elektronicznych. Praktykanci są dla niego bardzo dobrym rozwiązaniem, bo służą za siłę roboczą, nie generując dodatkowych kosztów. Zatrudniając uczniów, Foxconn zwolniony jest ponadto z obowiązku prowadzenia dodatkowych szkoleń zawodowych i wdrażających do pracy, lecz po prostu może według własnego uznania obsadzać nimi stanowiska