Na oddziale chirurgicznym szpitala ludowego w Shenzhen-Longhua poznaliśmy Xie, który zranił się w rękę przy produkcji form odlewniczych dla Della i Samsunga. Dotychczasowe koszty leczenia szpitalnego pokrył sam i nie był pewien, czy uraz zostanie zakwalifikowany jako wypadek przy pracy, a tym bardziej czy otrzyma odszkodowanie: „Jeden z moich kolegów złamał sobie mały palec i do dzisiaj nie zwrócono mu kosztów pobytu w szpitalu. Uznanie za wypadek przy pracy również nie zostało jeszcze załatwione. (...) Inny kolega doznał urazu głowy, ale sprawy nie zgłoszono. Musiał za wszystko zapłacić sam. (...) Jeszcze inny poparzył sobie rękę, miał kompletnie spaloną skórę. Przez miesiąc nie mógł pracować, ale zgłoszenia wypadku nie dokonano. Sam musiał opłacić leczenie, w sumie około 700-800 juanów. Firma nic mu nie zwróciła”. Podobnymi sposobami ukrywano również wypadek w kompleksie przemysłowym w Taiyuan. Jeden z pracowników powiedział nam, że przy niewielkich urazach często nie ma żadnej reakcji, w zasadzie po prostu wymaga się od poszkodowanych dalszej pracy. Jego kolega dopiero zaczął pracę w fabryce i od razu poparzył sobie kark cynkiem z magnezem (metaliczna substancja używana w produkcji). Nawet nie mógł iść na przerwę, musiał kontynuować pracę.
Każdy wypadek ma wpływ na premie i szanse awansu kierowników (linii, grup, działu) zatrudnionych w danym dziale. Skutek jest taki, że w przypadku lżejszych kontuzji zgłaszają oni jedynie nieobecność pracownika z powodu choroby, a chory otrzymuje pomoc ambulatoryjną w ramach leczenia „prywatnego”. Przełożeni nie zgłaszają, zajścia wypadku. Osoby, które mają „więcej szczęścia”, dostają pieniądze na leczenie z ręki do ręki, a kto ma pecha, płaci za wszystko sam. Są tacy, których nie stać na leczenie, stąd ich stan zdrowia ulega dalszemu pogorszeniu. Istnieje wiele przykładów na to, że sposób postępowania Foxconna przy wypadkach podczas pracy wiąże się z wieloma białymi plamami.
W szpitalu nieopodal kompleksu fabrycznego Shenzhen-Longhua spotkaliśmy Zhenga, który uległ kontuzji po trzech latach pracy w Foxconnie. Zheng opisał nam, jak Foxconn reaguje, kiedy zdarzy się wypadek i jak osoby pełniące funkcje kierownicze określonego szczebla ukrywają prawdę, prowadzą zakulisowe działania, popierają się wzajemnie i ochraniają.
Ankieter: Podobno dostajecie naganę, gdy w fabryce zdarzy się wypadek? Zheng: Nie dostałem nagany, tylko ostrzeżenie. Gdyby mój przypadek został nagłośniony, to zostałyby wyciągnięte konsekwencje dyscyplinarne na trzech szczeblach - wobec kierownika linii, kierownika grupy i działu. Kierownik linii natychmiast wyleciałby z pracy, a kierownikowi grupy i kierownikowi działu obcięto by premie.
Ankieter: Co znaczy „nagłośnić wypadek”?
Zheng: To znaczy, że sprawa idzie do góry. Kiedy dowiedzą się ci na górze, mogą poinformować kierownictwo firmy, a tamci z kolei zgłoszą to zarządowi koncernu.
Ankieter: Jakie było uzasadnienie, kiedy dostawaliście naganę lub ostrzeżenie?
Zheng: Powiedzieli „naruszyłeś przepisy prawa pracy”.
Ankieter: Dlaczego wypadki przy pracy są tuszowane?
Zheng: Dlaczego są tuszowane? No przecież z powodu premii! Kierownik działu kasuje od 30 do 40 tys. juanów premii rocznie. Jeżeli ma w dziale wypadek, połowę mu potrącą, czyli straci 10-20 tys. juanów.
Ankieter: Czy pracownicy, którzy ulegli kontuzji, nie są leczeni stacjonarnie w szpitalu?
Zheng: Ja nie leżę w szpitalu, tylko codziennie przychodzę na zastrzyk. To nie kwalifikuje się jako wypadek przy pracy, więc nie jest zgłaszane. Jeżeli maszyna utnie ci część palca, np. opuszek, to wolno ci iść do szpitala na opatrunek, ale potem musisz wrócić. Tylko w przypadku poważnych urazów zgłasza się wypadek przy pracy. Jeżeli podczas jednego roku w określonym dziale zdarzy się sześć czy siedem wypadków, to w następnym roku kierownicy muszą odejść. Po prostu: „Bye, bye i do widzenia!”.
Aż trudno dać wiarę, że w takim rzekomo wzorowym przedsiębiorstwie, tak sumiennie przestrzegającym przepisów prawa pracy, regularnie naruszane są przysługujące pracownikom prawa i ignorowane ich żywotne interesy, niezależnie od tego, jak zachowują się osoby poszkodowane. Co dziwniejsze, taki sposób postępowania wynika z ponoć naukowego zarządzania, którym tak szczyci się Foxconn. To system „trzech szczebli odpowiedzialności” jest odpowiedzialny za to, że wypadki przy pracy są tuszowane i że taka reakcja jest bardzo rozpowszechniona. W dalszej konsekwencji firma nie podejmuje działań, żeby zbadać przyczyny wypadków i zidentyfikować źródła zagrożeń w środowisku pracy, które tym samym pozostają nieujawnione.