produkcji książeczek z tekstami. Na początek szaro--czarne okładki z tą czerwoną obwódką, zszyte cudownymi sznurkami od Elbego. Jedyne, czego jeszcze potrzebowałam, to listy piosenek. Mogłabym na przykład wypisać tytuły złotą i krwistoczerwoną farbą. Nawiązywałyby do plakatów. Te programy na pewno zdobędą uznanie publiczności. Byłam tego pewna.
Zawsze lubiłam wstawać wcześnie. Mniej konkurencji dla czasu na rozmyślanie, siedzenie i wpatrywanie się w przestrzeń. Okazało się, że Bron miał ten sam zwyczaj, więc zaczęliśmy razem jadać wczesne śniadania. To był nasz mały rytuał z piciem herbaty, słodkimi chlebkami i tacos z jajecznicą. Siadywaliśmy w porannych promieniach słońca wpadających przez okna Dau Hermanos. Nie rozmawialiśmy za wiele, a jeśli nawet, to raczej rzucaliśmy słowa i czekaliśmy, czy znajdą odpowiedź. Więc zaskoczyło mnie, gdy Bron zwrócił się do mnie, gdy wgryzłam się w zrolowaną tortillę. Zaskoczyło mnie również to, że brzmiał niepewnie, zupełnie jak nie Bron.
- Persjo - odezwał się i zamilkł. Poprawił się na krześle, spojrzał na bar, zamiast za okno, i znów zaczął. - Persjo...
- Tak, Bron? - zapytałam zachęcająco.
- Jest coś, co może sprawić pewne problemy. - Dużo czasu zajęło mu wypowiedzenie tego zdania, a ja poczułam, jak po plecach przebiega mi dreszcz.
- Może po prostu powiesz, o co chodzi?
Westchnął głęboko.
179