aby dla nikogo chętnego nie zabrakło drinków i chochlikowego pyłu.
- To byłeś ty? Ty organizowałeś te wszystkie różowe i fioletowe drinki? To wszystko przez ciebie?
Roześmiał się i tym razem rzeczywiście był to śmiech rozbawienia. Przemknęła mi przez głowę myśl, że mógłby zostać wspaniałym aktorem, gdyby tylko zechciał inaczej ukierunkować swoją energię.
- A któż inny? Tylko w imię starych dobrych czasów zrzuciłem winę na Tonią. Po prawdzie, to stare dobre czasy przekonały Ferona, aby cię wciągnąć w wasz mały teatrzyk, z oczywistym rezultatem. Wszyscy razem, jeszcze ten jeden raz. Naprawdę szkoda, że nie mam teraz papieru, żeby to wszystko spisać, wiesz?
- Bez względu na to, co mówisz, tak naprawdę to o nas ci chodziło.
Major machnął zdrową ręką w uniwersalnym geście negacji i rzekł:
- W tej chwili już zupełnie nie obchodzi mnie, co się stanie z twoją małą grupką. Choć Feron na pewno będzie uszczęśliwiony, że udało mu się na dobre pozbyć z tego świata jego wścibskiego rodzeństwa. Wrócą stare rządy i wszystko będzie toczyło się gładko. Nikt nie będzie się już wtrącał. Muszę przyznać, że obserwowanie waszego upadku będzie dla mnie czystą przyjemnością.
Pomyślałam o tych wszystkich ludziach, których życie rujnował tu, a także po drugiej stronie, i sfrustrowana pokręciłam głową. Major promieniał.
- Kiedy tu dotarłem, zatroszczyłem się o przychylność okropnej rodzinki Ferona. Zatroszczyłem się też o wsparcie tego skurczybyka trolla. 1 udało mi się. Dostaję dokładnie to, co chciałem. Dokładnie to, czego potrzebuję, ponieważ oni wszyscy mnie teraz uwielbiają.
Przypomniałam sobie wrażenie, jakie wywarł na mnie Feron. Szczerze wątpiłam, czy zdolny był uwielbiać kogoś innego niż samego siebie. Tymczasem Major ciągle mówił.
- Jak tylko przegrasz tę idiotyczną farsę - a przegrasz ją, możesz mi wierzyć - będę wreszcie wolny i będę mógł zająć się swoimi sprawami. Będę miał swój mały cichy zakątek w Krainie Magii i będę tam robił, co mi się zamarzy. To już jest obiecane. Będę miał własną scenę, własne spektakle, będę mógł przemieszczać się między światami, będę gromadził pył i napoje do przeniesienia.
- To przenoszenie się jakoś ostatnio ci nie posłużyło, prawda? Ktoś nie zadbał o twoje warunki podróży -powiedziałam z udawaną odwagą.
- Nie zajmuj tym swojej ślicznej małej główki.
Jego zadowolenie i dobór słów wykrzywiły mi twarz
w niesmaku. Niezrażony Major kontynuował:
- Wreszcie wszystko wyprostowałem. Warunki są doskonałe. Kryjówka, źródło gotówki. Niech mnie piekło pochłonie, jeśli nie urządziłem się wygodnie do końca życia. Już absolutnie nic nie będzie w stanie mi zagrozić.
W mojej głowie wszystkie kawałki układanki nagle ułożyły się w spójny obraz i z nieomal słyszalnym kliknięciem wskoczyły na swoje miejsca. Niczym w kryształowej kuli zobaczyłam przyszłość, o której Major mówił. Planował zamach stanu w Krainie Magii. Roześmiałam się głośno. Feron, którego poznałam, i Feron, którego Major uważał za swojego sprzymierzeńca w tym planie, zupełnie do siebie nie pasowali. Feron, którego zobaczyłam przed chwilą, musiałby jednocześnie być swoim bratem bliźniakiem, który stanął po stronie mroku, aby poprzeć plany Majora.
229