przywódcach ma jednak tę zaletę, że wprowadza do naszych rozważań rzeczywistych aktorów społecznych, którzy wykonują rzeczywiste czynności. Ich zachowania i postawy można poddawać analizie i porównywać z zachowaniami i postawami szerszej społeczności religijnej lub innej.
Zilustruję to na przykładzie, aby skonkretyzować nieco swoją argumentację i przygotować grunt pod dalsze rozważania. Kwestia profesjonalnego, a tym samym systemowego wpływu zaznaczyła się wyraźnie w toczonej kilka lat temu dyskusji wokół możliwości przeprowadzenia „zimnej fuzji”. Z punktu widzenia nauki, praca profesorów Stanleyą Ponsa i Martina Fleischmanna mogła być wydarzeniem o ogromnym znaczeniu. Podważała ona pewne istotne, powszechnie przyjęte założenia w dziedzinie fizyki i chemii. Sprawa trafiła jednak na pierwsze strony gazet na całym świecie nie z powodu naukowej wartości samego odkrycia, ale z powodu jego możliwych konsekwencji dla wszystkich ludzi, także tych niezwiązanych z nauką. Potencjalne szerokie zastosowanie tego czysto naukowego odkrycia było tym, co nadało mu tak wielkie publiczne znaczenie, a co za tym idzie, nadało je także samym naukowcom i całemu systemowi nauki. Jeśli „zimna fuzja” sprosta surowym wymogom weryfikacji naukowej, pojedynczy ludzie, grupy ludzi, instytucje i całe kraje, które zlekceważą lub odrzucą tę nową naukową zasadę, odczują prawdopodobnie negatywne skutki takiego postępowania: od utraty prestiżu aż po możliwe załamanie gospodarki. Gdyby nawet miało się okazać, że Pons i Fleischmann nie mieli racji, epizod ten pokazuje potęgę systemu, którego obaj są profesjonalnymi reprezentantami.
W odniesieniu do religii i przywódców religijnych pytanie brzmi: jakie okoliczności mogą sprawić, abyśmy zechcieli słuchać o nowym objawieniu lub odrodzeniu dawnego objawienia? Religia nie może dać nam tego, co daje nam nauka, gospodarka czy którakolwiek inna wyspecjalizowana sfera funkcjonalna. Skuteczność specjalizacji, którą Parsons nazywa adaptacyjnym udoskonaleniem, jest w końcu jedną z największych korzyści społecz-no-funkcjonalnego przejścia do zróżnicowania funkcjonalnego. Odpowiedź musi zatem leżeć w sferze samej religii. Podobnie jak nauka, gospodarka czy system zdrowotny, religia musi oferować usługi, które nie tylko wzmacniają i pogłębiają religijną wiarę jej wyznawców, lecz posiadają także wyraźne dalekosiężne skutki poza dziedziną ściśle religijną.
Częścią, lecz tylko częścią, odpowiedzi jest siła samych instytucji religijnych. Bardzo wiele badań socjologicznych za podstawowy miernik żywotności religii przyjęło liczbę wyznawców i stopień ich zaangażowania w działalność organizacji i ruchów religijnych. Inna uznana tradycja badawcza skupiła się na badaniu postaw i zachowań osób „religijnych” we współczesnym świecie69. Religijność indywidualna i siła organizacyjna mają naturalnie zasadnicze znaczenie, jeśli religia systemowa ma być realną siłą społeczną. To jednak nie wystarczy, aby wpływy religii zdołały sięgnąć poza organizacje i bezpośredni krąg ich Wyznawców. Właśnie dlatego na szczególną uwagę zasługują współczesne ruchy religijno-polityczne i reli-gijno-społeczne. Są one bezpośrednią próbą nadania religii tego rodzaju publicznego wpływu, o którym tutaj wspominam. Czy to w Ameryce Łacińskiej, w Ameryce Północnej, na Środkowym Wschodzie czy gdziekolwiek indziej, ruchy te ustami swoich przywódców utrzymują, że wartości i normy religijne muszą się stać do pewnego stopnia powszechnie zobowiązujące, gdyż nie mieszczą się całkowicie w sferze indywidualnych decyzji poszczególnych jednostek. Ruchy te zakładają, że religia oferuje usługi niezbędne każdemu człowiekowi, zupełnie niepodobne do tych, które oferują na przykład sfery gospodarcza czy naukowa.
Zasadniczym problemem jest oczywiście ustalenie, czym — z socjologicznego punktu widzenia - są owe niezbędne usługi religijne. Odpowiedzi w rodzaju „ostatecznym sensem wszystkiego” (Parsons, Bellah, Berger) lub „kompensatorami nieosiągalnych nagród” (Stark i Bainbridge) skłaniają do postawienia pytania, czy i w jakich warunkach społecznych są one faktycznie niezbędne. Potrzeby te zaspokaja w każdym razie dość łatwo sprywatyzowana religia. Twierdzenie, że religia działa na społeczeństwa integrująco, zgodne z Durkheimowską tradycją socjologiczną, opiera się na empirycznie niepotwierdzonym założeniu, że religia faktycznie w każdej sytuacji wypełnia to zadanie. Kwestię tę omawiam nieco szerzej w podrozdziale „Globalizacja i religia”. Zanim jednak przejdę do tej problematyki, chciałbym wprowadzić jeszcze jedno Luhmannowskie rozróżnienie pojęciowe, które odgrywa istotną rolę w moich dalszych rozważaniach, ponie-69 Istnieje obszerna literatura na ten temat. Z pozycji wydanych ostatnio w Stanach Zjednoczonych zob. m.in. Bibby, 1987; Roof i McKinney, 1987; Stark i Bainbridge, 1985.
141