Motto: „Curam habe dc bono nomine:
Hoc cnim magis permanebit,
Quam mille thesauri prctiosi et magni.
Bonae vitae numcrus dicrum:
Bonum autem nomen permanebit in aeternum11.
Eccles. cap. 41. 15, 16.
1 9
NAKŁADEM AUTORA
NOWY KODEKS HONOROWY
M
28
KODEKS
19 PO
Motto: „Curam habe de bono nomine:
Hoc enim magis pcrmanebit,
Quam mille thesauri pretiosi et magni.
Bonae vitae numerus dierum:
Bonum autem nomen permanebit’ in aeternum".
Eccles. cap. 41. 15, 16.
Z N A Ń 3 0
NAKŁADEM AUTORA
hH^Oj •*
PRZEDMOWA.
Pojedynek jest zabytkiem znajdującym się w bardzo dziwnem położeniu. Kościół obrzuca klątwą wszystkie osoby, które biorą w nim czynny udział, — kodeks honorowy obrzuca infamją tych, którzy go ze względów ideowych nie przyjmują, — wreszcie prawo grozi mu twierdzą.
Z takiego labiryntu sprzeczności niepodobna wyjść na świeże powietrze czystego sumienia, chociażby się miało do pomocy sto Arjadn i setki nawet powrozów w ręku — a niepodobna wyjść, ponieważ wyjścia... niema.
Chcę pójść w stronę kościoła lub prawa, to zastąpi mi drogę honor.
Usłucham honoru, to zwrócę przeciw sobie i kościół i prawo.
Chwycę się w rozpaczy kompromisu, to wystawię sobie świadectwo potrójnego tchórza, gdyż — 1. odłożę kościół na później ze strachu przed honorem — 2. ukryję się przed honorem ze strachu przed prawem — 3. wyspowiadam się z honoru, uznam go za ciężki grzech i (co najgorsze) postanowię się poprawić (oczywiście aż do odwołania) ze strachu przed kościołem. Nie dosyć na tern! Do potrójnego tchórzostwa dorzucę potrójne kłamstwo! Kościołowi będę kłamał wierność, honorowi miłość, prawu posłuszeństwo. W przeciwnym razie będę zmuszony uznać się za człowieka niepoczytalnego. Boć chyba tylko najzupełniej niepoczytalny katolik jest w stanie szczerze zapomnieć o kościele od chwili posłania sekundantów z bezwzględnem obstawaniem przy „mecie", względnie przyjęcia pojedynku, aż do chwili ostatecznej rozprawy — chyba najzupełniej niepoczytalny wyznawca praworządności jest w stanie w takim razie zapomnieć w tym samym okresie czasu o majestacie paragrafów, a chyba również niepoczytalny „honornik" jest w stanie zapomnieć, że honor powinien być zawsze i wszędzie wysoko podniesionym i jawnie czczonym sztandarem. To też w najczęstszych wypadkach pojedynkują się albo tchórze, albo hipokryci, albo szaleńcy — rzadziej zaś gentlemani, uznający kościół za przybytek przesądów, a prawo za teren kruczków adwokackich, po którym chodzić nie wypada. Tylko ci ostatni są w porządku i bez tchórzostwa, kłamstwa oraz ataków szału mogą zawierać uczciwe, nierozerwalne związki z dotychczasowemi kodeksami honorowemi, które — postawmy kwestję jasno — wyłącznie przez takich i dla takich ludzi były pisane.
Atoli można być gentlemanem, będąc jednocześnie w zgodzie z kościołem — prawem, tembardziej, że termin techniczny „gentleman” pochodzi z Anglji, gdzie pojedynki zostały stopniowo zamienione na ciężkie kary, zobowiązujące krzywdziciela zarówno ustawodawczo, jak i towarzysko. Można również wymagać, ażeby głęboka wiara lub szczera zasada nie była uważana za synonim tchórzostwa.
Tym wymaganiom czyni zadość „Nowy Kodeks Honorowy” Stanisława M. Goraya, który w § 17-tym uwzględnia „odmówienie pojedynku ze względów ideowych".
Ażeby atoli uniknąć nadużyć i w praktyce nie uczynić z tego paragrafu otwartej furtki dla rzeczywistych uciekinierów i dla pewnych osobistego bezpieczeństwa napastników, należy podkreślić, że względy ideowe powinny pociągnąć za sobą surowość sądów honorowych, które powinny tak w ryzach trzymać barbarzyńców, awanturników i krzywdzicieli, jak to czyni szabla, szpada lub pistolet. Zamiast kul ołowianych kule... srebrne, a więc tak ciężkie (przeznaczone na cele publiczne) grzywny, jak ciężką jest chwila płacenia za wyrządzoną obelgę — życiem.
Ideowiec powinien wiedzieć, że będzie podwójnie karany: za winę popełnioną i za odstępstwo od idei, która go zasłania przed ciosem — pojedynkowicz zaś powinien wiedzieć, że do winy dorzuci się jeszcze własny honor narażającą napaść na bezbronnego przeciwnika.
Dotychczas zadaniem sądów honorowych było w przeważnej ilości wypadków dążenie do tego, ażeby wilk był syty i koza cała.
Paragraf I7-ty „Nowego Kodeksu Honorowego" niechaj dążenie to zamieni w dogmat sprawiedliwości: „Wilki na łańcuch, a rozbrykane kozy na postronek!"
K.'H. Rostworowski.
Motto1): „Indocti discant et amant memorisse periti“2).
„Come cordial not poison“.
Sheakespeare: Romeo and Julia, 5, I3).
Doświadczenie wykazało, że zbyt rozwlekłe ujęcie poszczególnych rozdziałów naszych kodeksów honorowych, o postanowieniach w dużej części zbytecznych, bywało nader często powodem nieporozumień, a nawet przewlekania spraw honorowych.
Powoływanie się sekundantów na artykuły w danym wypadku nieaktualne uniemożliwiało nieraz podstawowy warunek honorowego postępowania: szybkość w załatwieniu sprawy.
Z powodu wadliwego interpretowania zbyt licznych artykułów, mnożyły się niestety wypadki jednostron-
*) Ustępy podawane małym drukiem należy uważać jaka „uwagi" do tekstu.
2) Dla profana nauki — trafne zestawienie dla znawcy.
3) „Es ist Arz’nei — nicht Gift, was ich dir reiche*.
F. W. v. Schiller: Nathan der Weise 1,2.
Lekarstwo wam podaję — nie truciznęI nego załatwiania spraw honorowych przez każdą stronę odmiennie. Przedewszystkiem zaś dochodziło do pojedynków, które jaknajbardziej pragnę ograniczyć przez jasne i dobitne streszczenie postanowień postępowania honorowego w nowym kodeksie.
Jest to główny powód, który skłonił mnie do podjęcia niniejszej pracy, opartej na długoletniem doświadczeniu. Zabrałem się do niej w głębokiem przekonaniu, że aktualność jej stanowi nieodzowną konieczność.
Załatwianie spraw honorowych z bronią w ręku powinno należeć do przeżytków w szybkiem tempie zanikających i powinno być ograniczone do minimum, albowiem olbrzymia większość zatargów honorowych nadaje się w zupełności do polubownego załatwienia.
Wzmianka o interwencji honorowego przedstawiciela (§ 4), oraz wprowadzenie instytucji sądów honorowych (§ 15) i rozjemstwa (§ 21), bezsprzecznie kierują zatargi honorowe na właściwą drogę załatwienia z reguły polubownego.
Podkreślam na tern miejscu, że „wyzwanie” bynajmniej nie pociąga za sobą żądania zadośćuczynienia z bronią w ręku, lecz stanowi tylko żądanie udzielenia odpowiedniego zadośćuczynienia, czyli tak zwanej „satysfakcji’1.
Utarte miano „sekundantów” nie jest bynajmniej związane z koniecznością pojedynku, można przecież sekundować mandantowi również przy honorowem załatwieniu jego sprawy w drodze polubownej.
Sekundanci ponoszą bowiem pełną odpowiedzialność za sposób przeprowadzenia powierzonej im sprawy.
Należy tedy przedewszystkiem dołożyć wszelkich możliwych usiłowań ku polubownemu załatwieniu sprawy, a przy dobrej woli zastępców stron, czyli „sekundantów”, do orężnego starcia powinno dochodzić jedynie w zupełnie wyjątkowych, bardzo ciężkich i specjalnych wypadkach.
W przeciwstawieniu do sądów państwowych, których zadaniem jest wymiar sprawiedliwości, gdzie każdą sprawę należy ściśle podporządkować odnośnym artykułom ustawy, oraz drobiazgowo i stanowczo trzymać się ich przez wszystkie instancje, ciągnące się zazwyczaj niezmiernie długo, w postępowaniu „honorowem” kodeksy mają przeważnie tylko ogólnikowe znaczenie doradcze, a sam zatarg należy, o ile możności, natychmiast zlikwidować.
Jak tam należy bezwzględnie i ślepo trzymać się artykułów ustawy, tak tutaj w każdym poszczególnym wypadku staje sekundant, sędzia honorowy, rozjemca, przed koniecznością możliwie ś p i e s z n e j własnej decyzji, kieruje się swoim honorem i sumieniem, na podstawie utartych zasad postępowania honorowego.
Dla ludzi obeznanych z temi zasadami kodeksy są właściwie zbyteczne. Ogólnie zestawione w nich artykuły mogą stanowić tylko mniej lub więcej pożądane wskazówki, gdyż zastosowanie ich w praktyce w każdym poszczególnym wypadku może ulegać zmianie.
Powszechnym jest obowiązkiem dbać o podniesienie autorytetu sądów honorowych, czy to przez udział w nich wybitnie poważnych *osób, czy przez szybkość i jasność w załatwianiu spraw honorowych, czy wreszcie przez wytwarzanie w sprawach głośniejszych zdecydowanej opinji na poparcie wyroku sądu honorowego.
Na wielokrotnie wyrażane mi prośby, podaję ten kodeks do użytku ogólnego.
Uważam jednak za konieczne zwrócić tu specjalną uwagę na okoliczność, że zawodowych oficerów
W. P.) obowiązuje „Statut oficerskich sądów honorowych”. Te rozpatrują nietylko sprawy osobistego honoru podlegającej im jednostki, lecz pozatem czuwają nad należytem poszanowaniem godności „stanu” oficerskiego w szczególności1).
Mieszane sądy honorowe (pomiędzy oficerem a osobą cywilną2) nie mają kompetencji do orzekania o honorowości zawodowych oficerów W. P., ze względu na wymagania tego stanu. Załatwiwszy przeto sprawę dotyczącą cywilnej osoby, mieszany sąd zdaje w razie potrzeby akta sprawy dotyczące oficera do dalszego załatwienia jej co do tego oficera przez odnośny sąd oficerski.
J) Mógłby zdarzyć się wypadek, w którym oficer popadłby w konflikt, poważnie naruszający godność stanu oficerskiego (ze skutkiem nawet utraty stopnia i munduru), a pozostałby pomimo to honorowym człowiekiem. (Np. wywołując w mundurze słuszne, ogólne oburzenie otoczenia przez niedopuszczalny dla oficera skandal publiczny, z naturalnym skutkiem utraty stopnia i munduru, który to czyn, jako taki, nie dyskwalifikowałby jeszcze honoru obywatela).
2) W takich razach zaleca się na superarbitra możliwie uzgodnić uproszenie osoby wojskowej, wysokiej rangi.
Motto: „Nichtswiirdig ist die Nation,
„Die nicht ihr Allcs setzt an ihrc Ehre“!
F. W. v. Schiller: Jungfrau von Orleans 1,5.
Postępowanie honorowe (§ 1—18).
„Zasadniczo sprawa honorowa powinna byc w przeciągu 48 godzin zli kwidowaną", Georges Dubois „Le point d'honneur et le duel“
§ 1.
Obraza.
„Honor est in honorante — oiłensa in
offenso**.
(Z prawa rzymskiego),
Obraza jest pojęciem podmiotowem i zależy od wrażliwości tej osoby, przeciw której została skierowaną.
To też dla jednego może być obrazą małe uchybienie, nawet tylko spojrzenie lub gest ubliżający — dla drugiego nawet wybitna gburowatość nie będzie stanowiła obrazy.
„Scmper aliquid haeret".
Rozszerzanie ujemnych wiadomości.
„Calomniez! Calomniez cncorc! — II en restera toujours quelque cho3e".
Zasada oszczerców.
Kto powtarza lub rozszerza wiadomości, mogące chociażby zadrasnąć reagującego, staje się osobiście odpowiedzialnym. Od tej odpowiedzialności nie zwalnia nawet podanie źródła owych informacyj (patrz str. 18 § 5, ust. 2).
§ 3.
L/amour n’est qu’un plaisir, l*honneur est un devoir".
Corneille.
Kobieta obrażająca, kobieta obrażona.
(,L'epće aux hommes, les fleurs aux dames, I honneur pour moi".
(Dawne hasło rycerskie).
Za obrazę, wyrządzoną przez kobietę, odpowiada naturalny jej obrońca (np. mąż za żonę, ojciec za córkę, brat za siostrę i t. p.).
Tak samo analogicznie przy obrazie kobiety ujmuje się za nią naturalny jej obrońca (np. prowadzący ją lub znajdujący się w jej towarzystwie znajomy itp.).
„Mężczyzna jest głową kobiety".
Słowa św. Pawła
Z kilku stron zwrócono uwagę, że ponieważ kobiety korzystają u nas obecnie z pełni praw cywilnych i politycznych, więc powinno się było przyznać im również pełnię praw honorowych1 2).
Z tern zapatrywaniem trudno się zgodzić z powodów następujących:
1. Niniejszy kodeks nie ma na celu torowania jakichś nowych poglądów honorowych, lecz wyłącznie stabilizowanie uświęconych wiekową tradycją zwyczajów, które dotychczas ciągle jeszcze obowiązują.
2. Jeżeli w przyszłości zmienią się ogólne poglądy na honor kobiety, który wciąż jeszcze leży w innej płaszczyźnie, niż honor mężczyzny, wówczas kto inny skodyfikuje nowe zwyczaje i ujmie je w nową formę.
3. Gdybyśmy, niezależnie od powyższego, mieli przyznać kobiecie pełnię praw honorowych, musielibyśmy w konsekwencji przyznać jej prawo uczestniczenia w sądach honorowych, ewentualnie prawo czy obowiązek stawania na placu z bronią w ręku i t. p. — przed czem cofają się nawet zwolennicy pełni praw kobiecych.
Jeżeli w Polsce mamy już różne naczelniczki, radczyce, sędzice, a możemy mieć ambascdorlci czy ministerki, to jednak w tejże Polsce — w b. Królestwie Kongresowem — kobiety dotychczas jeszcze nie korzystają nawet z pełni praw cywilnych, a w zachodniej Europie, nie chcącej imponować światu stumilowym postępem, nie wszędzie nawet mają prawa polityczne.
Unikajmy tembardziej w sprawach postępowania honorowego przedewszystkiem „eksperymentów”, któreby mogły w czemkolwiek przyczynić się do zachwiania jego powagi.
§ 4.
Interwencja przedstawiciela honorowego.
„Honor jest każdemu skarbem drogim i szacownym'*.
S. Lubomirski. (Polski Kato).
Przy błahych zajściach o mniejszej doniosłości, w razie zaszłego nieporozumienia, gdy obraza nie jest oczywistą, ale istnieje co do tego wątpliwość, należy się upewnić, że nie było jej zamiaru.
W takich razach dotknięty winien dla pewności uprosić odpowiednią osobę trzecią (najlepiej wspólnego przyjaciela) na „honorowego przedstawiciela", aby się bezzwłocznie udał do przeciwnika, celem wyjaśnienia incydentu.
Taka procedura, z której jawnie wynika szczery zamiar natychmiastowego zareagowania w drodze honorowej, dopuszczalna jest (np. wskazana w wypadkach z str. 39, § 18, p. I. 1 i 2) narówni z wysłaniem sekundantów przy jaskrawej zniewadze.
O ile medjator nie zdoła skutecznie wywiązać się z zadania lub interwencja nie odniesie w wyniku wyjaśnienia sprawy, natenczas należy natychmiast wysłać sekundantów.
Obraza drukiem.
„Verba volant — scripta manent".
Specjalny charakter noszą obrazy popełnione drukiem, albowiem należą do najcięższych, gdyż popełnione są z premedytacją, a przez szybkie rozpowszechnianie druków wyrządzają obrażonemu szczególną krzywdę1).
Tak autor, jak i redaktor odpowiedzialny, odpowiadają wobec obrażonego za artykuł obraźliwy.
J) „Wenn dich die Lasterzungen stechen,
Lass dir’s zum Troste sagen:
Die schlechsten Fruchte sind es nicht An den die Wespen nagenl”
Biirger’s Trost.
„Es liebt die Welt das Strahlende zu schwarzen Und das Erhabene in den Staub zu ziehen”.
„Nichts auf der Welt ist verhasster, ais wirkliche
Uberlegenheit.
Schopenhauer.
Obrażony ma jednak prawo pociągnąć do odpowiedzialności honorowej obydwóch lub jednego, według własnego wyboru.
Zniewaga czynna.
„Jeu dc main — jeu dc vilainIM
Czynne zniewagi między ludźmi sfer kulturalnych wogóle nie powinny mieć miejsca. W razie ostateczności wystarcza rzucenie rękawiczki, ustne lub pisemne oświadczenie, by się ktoś uważał za spolicz-kowanego. Przecież sam gest lub odgrażanie się równają się czynnej zniewadze.
Kto jednak, nie panując nad sobą, pierwszy dopuści się zniewagi czynnej, traci prawo podnoszenia zarzutu niehonorowości zaatakowanego, jakoteż prawa, obrażonemu przysługujące.
Trzy stopnie obrazy.
Obrazę dzieli się na trzy zasadnicze rodzaje czyli stopnie według jej ciężkości, charakteru i znaczenia:
a) Obrazę pierwszego stopnia, czyli lekką, stanowi każde uchybienie godności lub delikatności uczuć obrażonego, bez naruszenia jego czci.
fc) Obrazę drugiego stopnia, czyli ciężką, stanowi uwłaczenie czci.
c) Obrazę trzeciego stopnia, czyli bardzo ciężką zniewagę, stanowi każda obraza, której towarzyszy zarzut przeciwko honorowi obrażonego lub jego rodziny, obraza kobiety godząca w jej naturalnego obrońcę oraz zniewaga czynna (§ 6).
Obraza zbiorowa.
Przy obrazach zbiorowych decydują następujące zasady:
a) Jeżeli jedną obrazą dotknięto cało zrzeszenie, wówczas wszyscy zdolni do działań honorowych członkowie zrzeszenia uzgadniają (lub też losem wybierają z pośród siebie) członka, który imieniem zrzeszenia podejmuje sprawę.
b) Jeżeli jedna osoba została przez całe zrzeszenie obrażoną, natenczas może ona z pośród członków wybrać sobie osobę, którą pociągnie do odpowiedzialności honorowej.
Tak samo, jeżeli jedna osoba obrażoną została w jednem zajściu przez szereg osób, nie tworzących zrzeszenia.
c) Jeżeli jedna osoba znieważyła w jednem zajściu kilka osób nie tworzących zrzeszenia, wówczas kolejność zależy od terminów wyzwania.
Przy wyzwaniach równoczesnych o zniewagę równorzędną, pierwszeństwo przysługuje najpierw obrażonemu, przy różnorodnej zaś zniewadze najciężej obrażonemu.
Obrazy wzajemne.
„The graetest gift we can bestow on others e a good exemp!e.
Zasadniczo n i e odpowiada się obrazą na obrazę. W razie jednak wzajemnej obrazy, zwykle prawo obrażonego służy ostatnio obrażonemu.
Słusznie tu zauważa jednak kodeks Hergesella, że nie zawsze martwa litera kodeksu obowiązuje: w poszczególnych wypadkach zdania sekundantów mogą się różnić i wówczas decyduje rozjemca (§ 21).
Np. p. A. nadskakiwaniem ubliża kobiecie pozostającej pod opieką p. B. Gdy ten ostatni wzywa go do zaprzestania i doręcza mu wyzwanie, — A. obstaje nadal przy pierwotnem zachowaniu się i tern samem zniewala przeciwnika do użycia silniejszych środków, aby w ten sposób, jako ostatnio obrażony, nabyć kodeksowe prawa obrażonego. Na to jednak sekundanci przeciwni oraz rozjemca mogą się nie zgodzić.
Dżentelmen obrażony, zachowując zimną krew, posyła sekundantów. Jeżeli się jednak zapomni, traci powyższe prawa obrażonego.
Wyjątek stanowi zniewaga czynna, wykonana istotnie. W tym wypadku decyduje pierwsze uderzenie (§ 6).
Strony w postępowaniu honorowem.
„Der Siege gottlichster ist das Vergeben!“
Lessing: Die Baut von Messina 1,4.
„Stronami” są osoby, honorowy spór ze sobą wiodące, t. j. wyzywający i wyzwany, czyli żądający i udzielający honorowego zadośćuczynienia za obrazę, będącą powodem do wszczęcia postępowania (patrz §12, str. 26, ustęp 1).
Jest bowiem powszechnym obowiązkiem w ciągu 24 godzin żądać od obrażającego satysfakcji honorowej przez sekundantów (§ 11).
Tak samo nie można odmówić satysfakcji osobie pełnoletniej1), która, czując się znieważoną, dopomina się o nią w drodze honorowej.
■*) Kto przekroczył 21-szy rok życia, lub w młodszym wieku uzyskał świadectwo dojrzałości w średniej szkole ogdlno-kształ-cącej, lub stopień oficerski
Przy obrazie małoletniego, może go zastąpić pełnoletni przyjaciel; tak samo przy obrazie kaleki.
W razie zatargu między dwiema osobami honoro-wemi, jedna z nich winna na żądanie drugiej podać swe nazwisko i imię z dokładnym adresem.
Od tej chwili aż do ostatecznego zlikwidowania zajścia, przeciwnicy nie mogą stykać się z sobą, ani w jakikolwiek sposób komunikować, nawet za pośrednictwem osób trzecich.
Celem postępowania honorowego jest wyświetlenie zajścia ku ochronie czci obrażonego i danie mu zadośćuczynienia czyli satysfakcji honorowej. Tak nazywamy restytucję krzywdy, wyrządzonej osobie, która się o to dopomina w drodze honorowej.
Zależnie od warunków i stopnia obrazy (§ 7), satysfakcja może przyjąć rozmaite formy ( § 18).
Zastępcy w postępowaniu honorowem. (§§ 11, 12, 13, 14 i 15).
„Często nic kule zabijają — a sekun
danci".
Alphonse Karr.
Obrażony winien czemprędzej zamianować dwóch zastępców honorowych, zwanych także świadkami lub sekundantami.
Są to osoby honorowe, po dwie z każdej strony spór wiodącej, których zadaniem i obowiązkiem jest jaknajśpieszniejsze zlikwidowanie sprawy możliwie pokojowo, bez narażenia na szwank bonoru mocodawcy.
Powinni oni być jaknajdokładniej obeznani z zasadami postępowania honorowego i pozostawać w najściślejszym kontakcie ze swoim mocodawcą, albowiem są powiernikami jego honoru.
Przyjacielowi zasadniczo nie wypada odmówić przyjęcia takiej funkcji.
Rozważywszy uwagi ze stówa wstępnego (str. 11 ust. 4 i 5), nie należy sądzić, by zawodowy prawnik byt zawsze najodpowiedniejszym zastępcą honorowym. Bez koniecznej potrzeby jest raczej jego udział w sprawach honorowych mniej wskazany. Ze względu na rodzaj zajęć zawodowych, jest charakterystyczną cechą dla przeciętnego umysłu prawniczego zbytnie przywiązanie się do formalistyki paragrafów najrozmaitszych ustaw. Nieraz współzawodnikom zanadto utrudnia prace zbytnie nastawienie w kierunku bezwzględnego zastosowywania ich (jak w sądach państwowych przez wszystkie instancje i przez cały szereg posiedzeń, możliwie skrupulatnie protokółowanych), — podczas gdy sprawy honorowe należy rozpatrywać z perspektywy wręcz odmiennej i rozstrzygać z możliwie jaknaj-większym pośpiechem, bez uwzględniania „paragrafów” specjalnych.
Słynny autor rozprawy „O postępowaniu honorowem”, pułkownik Spohr, wypowiedział kiedyś na zebraniu oficerów
pozasłużbowych z okazji wyborów do sądu honorowego — pamiętna słowa: „Taceat mulier in ecclesia”.
Podkreślam wyraźnie, że nie chciałbym w czemkolwiek dotknąć wybitnego społecznego stanowiska wysokiego zawodu, do którego należenie przynosi zaszczyt wielu z naszych kolegów. Jednakże najusilniej przestrzegam przed wybieraniem do spraw i sądów honorowych specjalnie adwokatów, prokuratorów, sędziów śledczych i t. p. Djametralnie przeciwna i odwrotna codzienna ich działalność, związana z całym ich zawodem, z natury rzeczy automatycznie sprzęgła ich z literą paragrafu.
To też — słusznie czy niesłusznie — mogłoby wywołać niekorzystne wrażenie, jeżeliby ktoś, popadłszy w zatarg honorowy, mianował swego adwokata na sekundanta lub arbitra.
Nawet prawodawstwo przewiduje w ważnych wypadkach „werdykty* sądów przysięgłych, a nie zawodowych”.
§ 12.
Ogólne wskazówki dla zastępców.
(Patrz także § 14).
„Litera docet — litera nocet".
Mianując zastępców, mocodawca nie powinien zataić przed nimi najmniejszego szczegółu dotyczącego zajścia (z jedynym wyjątkiem zajść natury dyskretnej, np. dotyczących honoru kobiety), lecz musi darzyć ich bezwzględnem zaufaniem. Oni zaś przy spełnianiu swego zadania winni przestrzegać zasad postępowania honorowego i kierować się własnym sądem i sumieniem.
Zastępcy wyzywającego winni zasadniczo najpóźniej przed upływem 24 godzin od zajścia obrazy3) zgłosić się do osoby mającej być wyzwaną4 5 6 7 8 9), przedstawić się z pozostawieniem adresów, podać jej powód przybycia, opisać zajście będące powodem obrazy, oraz wezwać ją do wyznaczenia swych zastępców.
W żadnym wypadku nie wolno wdawać się w jakiekolwiek dysputy.
Wyzwany winien przyjąć zastępców z godnością, wstrzymać się od jakichkolwiek wyjaśnień, a swoich zastępców mianować najpóźniej przed upływem 24 godzin.
Przyzwoitość nakazuje przy oficjalnej wizycie przywdziać strój wizytowy, a już conajmniej wytłumaczyć się, gdyby się było w innym stroju.
Zastępcy winni w ten sposób się zachowywać, by możliwie nie zwracać uwagi rodziny i domowników. To też w razie, gdyby nie zastali w domu osoby, która ma być wyzwaną, winni pozostawić tam swoje karty wizytowe z adresami w kopercie (poprzednio na ten wypadek przygotowane), z oznaczeniem celu, w którym przybyli.
Przed definitywnem załatwieniem sprawy, zastępcom nie wolno stykać się z przeciwnikiem ich mocodawcy.
O ile wyzwany jest obcym w danej miejscowości i z tego powodu nie może wyznaczyć zastępców, natenczas przysługuje mu prawo uproszenia wyzywającego o wskazanie mu osób, gotowych do przyjęcia jego zastępstwa. Gdyby jednak zastępcy wyzywającego w przeciągu 24 godzin nie wskazali osób, któ-reby faktycznie podjęły się tego zadania, natenczas zastępcy ci winni wyznaczyć mu odpowiedni termin dla ewentualnego mianowania sekundantów w miejscu jego stałego zamieszkania.
Jeżeli zostaje obrażoną osoba obca w danej miejscowości, wówczas po podaniu nazwiska, imienia i adresu (§10 str. 23 ust. 2), oraz zażądaniu tych danych od obrażającego, obrażony winien oświadczyć przeciwnikowi, że zamianuje zastępców natychmiast po powrocie do swego miejsca zamieszkania. (W takim wypadku „prekluzyjny termin 24 godzin” może ulec przedłużeniu w miarę potrzeby).
Gdy obrażający mieszka w innej miejscowości niż wyzywający, zastępcy tego ostatniego winni wysłać expres polecony za recepisem zwrotnym z oznaczeniem dnia i godziny swego przybycia na miejsce jego zamieszkania w sprawie swego mocodawcy i następnie udać się tam w oznaczonym terminie.
Conajmniej zaś winni zapytać się terminową depeszą zwrotną (DRPD), czy w danej sprawie obrażający pragnie przyjąć ich osobiście u siebie, lub czy zezwala na spotkanie się w proponowanem lub innem miejscu (np. w hotelu), albo też czy godzi się na pisemne przedstawienie sprawy expresem.
Wysłanie depeszy przedłuża termin o 24 godzin. Niemniej jednak w ciągu następnych 24 godzin zastępcy winni udać się do zamieszkania obrażającego, o ile nie uzgodniono z nim innego spotkania, lub nie uzyskano jego zgody na pisemne załatwienie wyznaczenia obopólnych zastępców. Zawiadomienie telegraficzne lub expresem może ewentualnie w miarę potrzeby przedłużyć termin prekluzyjny.
§ 12a.
Spotkanie się zastępców.
Zastępcy wyzywającego mają obowiązek jaknaj-wcześniej, zasadniczo najpóźniej jednak przed upływem 24 godzin — zgłosić się do zastępców wszywającego, celem ustalenia miejsca i czasu pierwszego posiedzenia.
W razie większej odległości, należy bezzwłocznie skomunikować się telegraficznie, za potwierdzeniem treści telegramu expresem poleconym.
Pertraktacje między sekundantami powinny odbywać się w miejscu umówionem, dla obu stron równie dogodnem, jednak przy jednostronnej zmianie składu osobowego, tak że strona przybywa na pierwsze posiedzenie do sekundantów drugiej strony.
§ 13.
Okoliczności wyjątkowe.
Wyzwany, który, będąc wyzwanym w innej sprawie, nie udzielił satysfakcji przeciwnikowi, powinien bezzwłocznie podać to do wiadomości zastępców wyzywającego.
Zastępca, co do którego zrobiono zarzut, pozbawiający go prawa działania w danej sprawie, powinien mandat złożyć z dochodzeniem praw swoich w trybie normalnym.
O ile w czasie pertraktacyj honorowych zastępca popadnie w ostry konflikt z zastępcą strony przeciwnej tak, że między nimi nastąpi wyzwanie, osoby w nową sprawę wmieszane osobiście powinny mandaty swe poskładać.
§ 14.
Dalsze wskazówki dla zastępców.
(Patrz także § 12).
„Quelque fois 1’offensć pardonne, mais l*offen-seur nc pardonne jamais..."
J. J. Rousseau.
(Ironiczna uwaga filozofa).
Obowiązkiem sekundantów jest starać się prze-dewszystkiem o zgodne z honorem klienta, możliwie pokojowe, jaknajszybsze załatwienie sprawy, przyczem należy uważać wszelkie „jednostronne” protokóły, „jednostronne” sądy honorowe, — a tembardziej pojedynek, jako ostateczność.
Usilnie przestrzegam przed lekkomyślnem odwoływaniem się do sądu honorowego lub rozjemstwa. Do tych procedur wolno jedynie uciekać się w razie bezwzględnej konieczności, gdyż wywołują przedewszystkiem przewlekanie sprawy. Lecz także pamiętać należy, że wynik sądu, przeciwny wnioskodawcy, może być z natury rzeczy dla niego kompromitującym, jeżeli w sprawie honorowej spowodował zwlokę nicuzasadnio-nem kwestionowaniem słuszności wywodów przeciwnika.
Na to sekundanci nic powinni nigdy narażać mocodawcy.
Już przy pierwszem spotkaniu się sekundantów należy w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach sporządzić protokół zebrania, dokładnie ustalając datę obrazy i datę wyzwania; następnie po protokólarnem streszczeniu okoliczności zajścia stwierdzić, komu przysługuje prawo obrażonego i w jakim stopniu, poczerń zastępcy przystępują do protokólarnego ustalenia formy i sposobu honorowego zadośćuczynienia (§18)1). ‘
J) Trudno wyliczać wszystko, czego sekundantom robić „nie wypada". Byłoby to raczej traktowanie w rodzaju Knig-ge’go „obcowanie z ludźmi". Ograniczamy się przeto pod względem formalnym na wzmiankę, że zasadniczo sekundanci n i e podają ręki, nie palą itp. Merytorycznie zaś podkreślić należy, jako główny ich obowiązek, że nie wypada im sprawy przewlekać: To też sekundanci wyzwanego, podnosząc np. ob-jekcję spóźnionego wyzwania, nie mogą, choćby dla uniknięcia pozorów sabotażu, odmówić podpisania zgody na sąd honorowy, zakrywając się brakiem takiego „pełnomocnictwa". O takowe bowiem powinni byli postarać się zawczasu, lub nic przyjąć mandatu, któryby nawet tak dalece ich ubezwładniał.
Protokóły sekundantów stanowią integralną część akt sprawy, przeto winny być zaopatrzone w 4 podpisy, jako dowód, że protokół zgodny jest z rzeczywistym przebiegiem narad.
Odmienne zapatrywania poszczególnych zastępców można zamieszczać, ponieważ jednomyślność konieczna jest tylko w ostatecznym protokóle, sprawę likwidującym.
Końcowy protokół sprawy, podpisany przez czterech sekundantów, winien zawsze zawierać ustęp, że sprawa tern samem zostaje dla obu stron honorowo i definitywnie załatwiona.
Jeżeliby w ostatecznym wypadku, w razie dojścia do pojedynku, jedna ze stron proponowała ugodową satysfakcję, którąby przeciwnik odrzucił, to fakt ten tembardziej powinien być wyszczególniony protokólarnie (np. patrz § 24, str. 60 ust. 3).
Zastępcy nie mają prawa przesłuchiwania świadków zajścia, gdyż jest to wyłączną atrybucją sądu honorowego (patrz § 19 oraz § 20, str. 48 ust. 1).
O przebiegu sprawy zastępcy winni udzielać informacji swemu mocodawcy. Jeżeli ten nie udzielił im nieograniczonego pełnomocnictwa (plein pouvoir), natenczas przysługuje mu prawo sprzeciwiania się proponowanemu załatwieniu sprawy, o ile ta nie byłaby jeszcze definitywnie zakończona.
W uprzejmej formie może on bowiem bez obrazy ani potrzeby tłumaczenia się cofnąć udzielone im mandaty, mianując nowych sekundantów w ciągu 24 godzin.
Jeżeliby nowi sekundanci również podzielali zdanie poprzednich, natenczas mocodawcy nie wypada dłużej opierać się udzielanej mu poradzie.
Gdyby zastępca z ważnych przyczyn zmuszony był złożyć swą godność (co powinno należeć do zupełnie wyjątkowych wypadków siły wyższej), lub gdy mocodawca czuje się zniewolonym odwołać powierzony mandat, wówczas ten ostatni winien zamianować nowego zastępcę jaknajprędzej, możliwie w ciągu 24 godzin, a już najpóźniej przed upływem 48 godzin winien zawiadomić zastępców przeciwnika o nazwisku i adresie swojego nowego zastępcy.
Ten ostatni ma obowiązek spiesznego zgłoszenia się do zastępców strony przeciwnej i posiada wolną rękę przy dalszem prowadzeniu sprawy według własnego uznania, z wyjątkiem okoliczności, obopólnie już zaakceptowanych w poprzednim komplecie.
Przerywanie toku postępowania jednostronnym protokółem.
„My poverty, but not my will consents".
Shcakespeare: Romeo and Julia4).
Do bardzo rzadkich wyjątków powinno należeć przerwanie toku postępowania honorowego przez spisanie protokółu „jednostronnego", nad którego definitywną prawomocnością ewentualnie orzekać może dopiero ad hoc zwołany sąd hororowy.
To też do takiej konieczności mogą zniewolić zastępców występki strony przeciwnej, jawnie godzące w elementarne zasady postępowania honorowego, jak np. ponowna obraza w toku postępowania, niemiano-wanie zastępców pomimo powtórnego wezwania, widoczne uniemożliwianie przeciwnikom zlikwidowania sprawy przez nadmierne przeciąganie jej przez drugą stronę, odmówienie podtrzymania przed sądem honorowym zarzutów poczynionych wyzywającemu i t. p. (§ 14, ust. 1).
„Der Not gehorchend, nicht dem eig’nen Triebe*
Schiller: Braut von Messina, vel: „Necessita ’1 c’induce e non diletto”
Dante: Interno 12,87.
Jest bowiem ogólną zasadą, że każdy zarzut nie-honorowości należy udowodnić przed sądem honorowym pod rygorami konsekwencji niesłusznego zarzutu.
W żadnym wypadku nie wolno bez wyzwania, a zatem bez wdrożenia postępowania honorowego, sporządzać jednostronnych protokółów.
§ 16.
Nipaktualność satysfakcji honorowej.
•■Wyjątki potwierdzają regułę”.
Nie udziela się satysfakcji honorowej osobom skazanym wyrokiem sądu karnego za czyny hańbiące na utratę praw obywatelskich lub zdyskwalifikowanym orzeczeniem sądu honorowego (§19 wzgl. § 22).
Jedynem ciałem, właściwem do wyrokowania o zdolności honorowej, jest sąd honorowy.
Osoby duchowne stoją poza obowiązkami związa-nemi ze świeckiem pojęciem honoru.
Arbitrzy honorowi naturalnie nie odpowiadają za wydane przez siebie orzeczenia.
Niema odpowiedzialności honorowej w 1-szym i 2-gim stopniu pokrewieństwa (z wyjątkiem z § 23 str. 53, ust. 1, i dalsze), nie odpowiada się również za czynności iciśle określone ustawą lub związane z wykonywaniem zawodu. (Natomiast patrz § 5).
Przeto podług analogji osoba urzędowa, obrażona z racji pełnienia swoich służbowych obowiązków jak wyżej (np. prokurator), może skierować sprawę wprost na drogę sądową.
Obrazy noszące jawne znamiona prowokacji1), jak np. w pewnych wypadkach obraza uczuć religijnych2) lub narodowych, także obraza kobiety, zależnie od okoliczności mogą raczej nadawać się do odpowiedniego napiętnowania przez sąd honorowy (jak powyżej na str. 34 w ust. 2, z uwzgl. jednak § 10, ust. 2).
Rozmyślna ponowna obraza w toku postępowania przeciwnika, honorowych arbitrów, kierownika walki itp., już bezwzględnie podlegają sądowi honorowemu.
J) Słusznie protestuje kodeks honorowy Croabbona: „Brońmy dżentelmena przed napaścią prowokatora. Tu nie pojedynek, lecz raczej wyrok sądu honorowego przeciwko niemu jest na miejscu*.
2) Np. zdarzył się następujący wypadek: W wagonie
I. klasy siedzą dwie osoby obce i jeden oficer w mundurze armji, której nie wymienię. Jako czwarty pasażer, wchodzi przyzwoicie ubrany pan o typie semickim, kłania się uprzejmie i pyta grzecznie oficera: „Które miejsce jest wolne'? Oficer, zupełnie zresztą trzeźwy, odpowiada: „Dla takich żydów i innych świń tu miejsca niema'.
Kto dochodzi swych spraw o obrazę przez dżentelmena w drodze skargi sądowej zamiast bezzwłocznego wdrożenia postępowania honorowego, naraża się na odmówienie mu honorowej satysfakcji, do czego przez takie swoje postępowanie uprawnił przeciwnika.
Kto sprawę wyzwania go oddaje do sądu państwowego, daje tern samem powód do swej dyskwalifikacji (z wyjątkiem pow. ust. 5 na str. 35).
W każdym razie wyzwany, wstrzymując się od wszelkiej polemiki, powinien wyznaczyć przybyłym sekundantom w przeciągu 24 godzin swych zastępców, za których pośrednictwem może ewentualnie wyjawić swe objekcje, o ile są one istotnie uzasadnione, oraz przedstawić dowody.
Stanowczo jednak przestrzega się przed donio-słemi skutkami lekkomyślnego zakwestjonowania cudzej honorowości, o ileby przed sądem honorowym miałoby się ono okazać niedostatecznie uzasadnionem.
Zbyteczne czepianie się „formalności" wyraźnie podrzędnych i bezprzedmiotowych1), aczkolwiek zasadniczo nawet przyjętych — nie może żadną miarą
0 Jak n. p. wyzwanie przez jednego tylko sekundanta, sekundowanie bez wizytowego stroju, w żółtych trzewikach, zaadresowanie wyzwania słowami: „Szanowny Panie’ zamiast do „JW. Pana" itp.
dla wyłamującego się uzasadnić niemianowania sekundantów, ani usprawiedliwić odrzucenia wyzwania względnie mety z tak błahych powodów.
Do bardzo rzadkich wyjątków należałby wypadek, żeby człowiek, honorowo zdyskwalifikowany, znalazł sekundantów, którzyby się podjęli doręczenia wyzwania w jego imieniu.
W takich razach należy przez swych zastępców przedstawić zastępcom wyzywającego, którzy mogli działać w dobrej wierze, dowód dyskwalifikacji honorowej ich mocodawcy (np. wyroku sądu honor, z § 19 ust. 2, 4, lub sądu karnego z niniejszego § ust. 1).
§ 17.
Odmówienie pojedynku ze względów ideowych.
„Dum recte vivo, non euro verba malorum".
Odmówienie starcia na mecie ze względów ideowych (np. wobec zakazów Kościoła św.), nie powinno być kwalifikowane jako dyshonorujące, o ile wyzwany, będąc obrażającym, gotów jest do dania zupełnej satysfakcji honorowej na drodze ugodowej, albo też wyzywający, będąc obrażonym, domaga się tylko restytuowania wyrządzonej mu krzywdy na drodze ugodowej.
Od taktu sekundantów zależy zresztą unikanie przedwczesnego rozważania zasadniczych poglądów na rację pojedynku.
W razie niepożądanej i rzadkiej ostateczności nie-dojścia do skutku porozumienia między sekundantami, rozjemca uzgodniony lub sąd rozjemczy (§ 21) powinien ustalić odpowiednią formę właściwej satysfakcji.
Orzeczenie rozjemcy jest bezapelacyjne, a zatem ostateczne.
§ 18.
Zadośćuczynienie.
„Niniejszem wyrażamy nasze zupełne zadowolenie z postępowania tych, którzy, obraziwszy, zelżywszy lub znieważywszy, przychodzą ze szczerem wyjaśnieniem, przepraszając i przyrzekając swój błąd naprawić, jakoteż i z postępowania tych, którzy, będąc w nieszczęśliwej pozycji obrażonych, zelżonych lub znieważonych, przyjmują ofiarowane sobie przeproszenia i usprawiedliwienia szczerze a serdecznie". Rozporządzenia Królowej Wiktorji 1844 r.
Stwierdzenie niesłusznie wyrządzonej komuś krzywdy i złożenie odnośnego oświadczenia nie tylko nikomu nie ubliża, lecz jest nawet bezwzględnym obowiązkiem honorowego człowieka.
Forma zadośćuczynienia winna odpowiadać stopniowi zniewagi i warunkom, w jakich powstała.
To też w stosunku do stopni obrazy (§ 7) postępowanie honorowe zna:
I. Następujące ugodowe rodzaje zupełnej satysfakcji :
1. Wyjaśnienie (wystarczające np. w wypadkach, jakie przewiduje § 4).
2. Zaprzeczenie obrazy (gdy ustalono brak zamiaru zniewagi).
Zależnie od okoliczności towarzyszących zajściu, może ono przybrać następujące formy:
a) Zastępcy, imieniem mocodawcy, składają odpowiednie oświadczenie do końcowego protokółu, lub
b) dołączają do końcowego protokółu podpisane przez obrażającego zaprzeczenie pisemne,
c) pozatem zaznaczają w protokóle, że deklaracja z pow. p. b) w odpowiedni sposób zostaje podaną do wiadomości osób trzecich, np. świadków zajścia.
W wypadkach obrazy 1-go stopnia, orężne spotkanie wogóle nie powinno zupełnie wchodzić w rachubę.
3. Usprawiedliwienie postępku, stanowiącego zniewagę, winno nastąpić jasno i bez jakichkolwiek zastrzeżeń w formie jak w pow. p. 2, w lżejszych wypadkach obrazy drugiego stopnia (§ 7 b).
4. Odwołanie obrazy i oświadczenie honorowe (może wystarczyć nawet w cięższych wypadkach obrazy drugiego stopnia, gdy np. obrażający działał w nieświadomości pewnych faktów, został w błąd wprowadzony, a działalność jego nosi znamiona dobrej wiary, aczkolwiek bezsprzecznie dopuścił się obrazy).
Należy ująć je, jak w pow. p. 3, z uwzględnieniem odpowiednich do zajścia gradacji, mianowicie np. przez „przyznanie rozdrażnienia”, ewentualnie „nawet niewłaściwego”, z „wyrażeniem ubolewania”, ewent. nawet „żalu” i t. p. Na żądanie ciężko obrażonego, nastąpić może nawet ogłoszenie drukiem.
Ze względów wychowawczych nie mogę pominąć tu uwagi, że do zlikwidowanej już sprawy honorowej powracać nie wolno.
Przeto niezwruszonemi pozostają dwie następujące alternatywy:
Jeżeli dla uniknięcia pojedynku strona skłoniła się raz do ugodowego załatwienia sprawy, natenczas już nietylko dobre wychowanie wymaga lojalności w jej dalszem postępowaniu, bo podstawową cechą działalności stron przy pertraktacjach ugodowych powinna być nieograniczona .bona fides“, aby pod żadnym warunkiem w błąd nie wprowadzać przeciwnika.
Jeżeli zaś, wbrew zasadom katolickim, strona jednak zachowuje urazę choćby na razie ukrytą, tedy powinna już stanowczo obstawać przy pojedynku, a ewentualnie nawet odwołać sekundantów. Jedynie bowiem w takim razie każdej stronie przysługuje uznane pełne prawo rozejścia się bez zgody, zaproponowanej po walce przez kierownika.
5. Przeproszenie. (Przy wyjątkowo ciężkich zniewagach, które jednak można załatwić pokojowo, oprócz ubolewania i cofnięcia, może nastąpić przeproszenie, jako najostrzejsza forma pokojowego zadośćuczynienia).
Jeżeli obrażający pozatem sam przyznaje, iż działał pod silnym wpływem alkoholu lub nawet zaburzenia umysłowego, i prosi o uwzględnienie tej poniekąd łagodzącej okoliczności, której żałuje, — natenczas obrażony może według własnego uznania i za zgodą sekundantów przyjąć takie przeproszenie za wystarczające nawet w wypadkach bardzo ciężkiej obrazy.
Oprócz definitywnego ugodowego, jak powyżej, załatwienia sprawy, istnieje jeszcze w wypadkach ściśle określonej (§ 22) konieczności:
II. Czasowe „jednostronne” protokólarne załatwienie sprawy honorowo, które jednak podlega jeszcze definitywnemu orzeczeniu sądu honorowego.
Wreszcie podany na końcu „Rozdział III” rozwodzi się nad:
III. Ostateczną formą definitywnego honorowego załatwienia sprawy z bronią w ręku.
Od chwili uzgodnienia warunków starcia aż do odbycia pojedynku niema pojednania.
Motto: „Le vrai est que Thomme est tres dif-ficile a connaitrc et que pour ne pas se tromper, il ne faut le juger que aur ses actions; et encore faudrait-il que ce fut sur celles du moment, et seulemcnt pour ce moment"...
Napoleon [Memoriał de Sainte-HeRne).
Powaga i dobroczynne skutki sądów obywatelskich, rozjemczych, a przedewszystkiem honorowych, wyniosły te honorowe instytucje do szeregu najpoważniejszych w społeczeństwie.
Należy tedy kolejno przedstawić tu różnorodność ich zadania, znaczenia i cele, zaznaczyć pewne normy, przyjęte jako zasadnicze i podstawowe.
§ 19.
Sąa Honorowy.
Uproszeni z każdej strony arbitrzy1) (jeden lub kilku) przystępują wspólnie do wyboru przewodniczącego — „superarbitra”.
których podanie winno nastąpić w przeciągu 48 godzin.
O ile wspólny jego wybór nie da się uzgodnić, tedy zwykle odbywa się przez tak zwane „terno”.
Każda strona przedstawia trzech bardzo poważnych kandydatów, z których po dwóch skreśla dowolnie strona przeciwna. Między dwoma pozostałymi ostatecznie rozstrzyga los. Tern samem skład sądu jest w komplecie ukonstytuowany1).
Sąd Honorowy zwołują zastępcy z konieczności, gdy chodzi:
o rozstrzygnięcie co do utrzymania w mocy lub zniesienia jednostronnego protokółu, zależnie od tego, czy były lub nie dostateczne powody do jego spisania (§ 22);
o wyjątkowy zupełnie wypadek, gdy okazuje się konieczność orzekania na tej drodze co do różnorodności zapatrywań zastępców na pewne zasady postępowania honorowego (patrz zresztą § 14, ust. 2); o ile sprawy nie poddano rozjemstwu (§ 21);
o rozstrzygnięcie sprawy honorowości jednej ze stron spór wiodących, zakwestjonowanej przez drugą stronę.
Jak z powyższego wynika, sądy honorowe powinny urzędować bardzo rzadko.
Superarbiter możliwie śpiesznie zwołuje posiedzenie sądu i dokłada wszelkich starań ku przyśpieszeniu wyroku.
Sporne sprawy finansowe, jako takie, bywają zwykle rozpatrywane przez sądy państwowe (wzgl. polubowne z § 23).
Może jednak sąd honorowy (w myśl § 20, str. 49, ust. 1), z okazji rozpatrywania zatargu honorowego, uwzględnić również, aby także materjalna krzywda, wyrządzona pokrzywdzonemu w sprawie, została wyrównaną.
Zasadniczo w sprawach honorowych nie należy odstępować od przedmiotu, będącego przyczyną zatargu.
Kto w swoim czasie nie wyciągnął konsekwencji z pewnego wiadomego mu faktu, temu nie wypada podnosić go później w interesie własnym lub swego klienta (wywołując inaczej pozory intencji przewlekania sprawy aktualnej, względnie sabotażu — patrz także uwagę z § 20, str. 49, ust. 2).
Sędziami honorowymi czyli arbitrami powinny być osoby starsze, bardzo poważne i doświadczone w sprawach postępowania honorowego, a zajmujące wybitne stanowiska społeczne, aby podnieść swemi podpisami powagę orzeczenia, co tembardziej odnosi się do osoby superarbitra.
Nie powinny zasiadać, jako honorowi arbitrzy:
osoby, mające jeszcze nie załatwioną sprawę honorową,
osoby, spokrewnione ze stroną do trzeciego stopnia włącznie,
osoby, w jakikolwiek sposób w danej sprawie zainteresowane osobiście (np. byli zastępcy w sprawie, osoby zamieszane w nią choćby tylko moralnie i t. p.).
Atrybucje sędziów honorowych.
Jak stronie nie wolno odwoływać arbitra ostatecznie wyznaczonego (z wyjątkiem strony 48 ust. ost.), tak też jego ustąpienie nie powinno mieć zasadniczo miejsca. Zachodzić może tylko zupełnie wyjątkowo w wypadkach siły wyższej (np. choroby).
W razie takiej konieczności odnośni zastępcy winni w przeciągu 24-ch godzin zamianować innego.
Ten winien respektować dotychczasowe czynności, chyba, że na jego wniosek także inni sędziowie oświadczą się za rozpatrywaniem sprawy na nowo.
Arbitrzy są bezstronnymi sędziami honoru obydwóch stron na równi.
W żadnym wypadku arbiter, nawet przegłosowany, nie powinien odmawiać podpisania wyroku, ustalonego w drodze większości składu sądu.
W wyjątkowych zupełnie wypadkach, gdyby pomimo sumiennych badań przez komplet wybitnie poważnych osobistości, orzeczenie nie zostało powzięte jednomyślnie, lecz większością głosów, a przegłosowany arbiter obstawałby przy zadokumentowaniu swej odrębności zapatrywań, natenczas przysługiwałoby mu prawo zgłoszenia votum separatum, które jednak pozostaje bez żadnego znaczenia dla ważności wyroku, nie może być opublikowane, ani umieszczone na egzemplarzach stronom
doręczanych, i które po podpisaniu prawomocnego wyroku może autor, jako swoje postscriptum, zgłosić jedynie do rąk superarbitra oraz dosłowną kopję, jako „tajne”, przesłać oddzielnie sine obligo do wiadomości strony, która go na arbitra obrała.
Sędziego honorowego, tak samo jak sekundantów, obowiązuje zachowanie najściślejszej tajemnicy pod rygorem i n f a m j i.
Nie wolno tedy przedwcześnie wydawać swej opinji o sprawie, będącej przedmiotem rozpatrywania, tembardziej, że stronom, polegającym na dyskrecji sądu honorowego, żadnej ujmy nie przynosi sam fakt badania ich honorowości.
O ile superarbiter sam nie prowadzi protokółu odzwierciadlającego przebieg posiedzenia, tedy spisuje go jeden z arbitrów na każdorazowe zarządzenie superarbitra według jego wskazówek x).
Przy wszelkich naradach (jak o dopuszczalność dowodów, końcowych narad nad orzeczeniem i t. p.), decyduje absolutna większość sądu.
J) Ten może naturalnie uwzględniać zmianę osoby protokółującego, tembardziej, gdy czynność taka któremu z arbitrów sprawia trudności, np. w równoczesnem śledzeniu za przebiegiem sprawy; ewent. na jego wniosek wyznacza przerwę w obradach posiedzenia.
Superarbiter ma prawo wzywania i przesłuchiwania świadków pod słowem honoru. Obowiązkiem honorowym jest stawić się, o ile tylko siła wyższa tego nie uniemożliwiła.
Niestawienie się przed sądem honorowym, mimo wezwania, nie wstrzymuje toku postępowania; sąd prawomocnie orzeka na podstawie posiadanego materjału.
Obecność na sądzie honorowym zastępców, którzy ją sobie zastrzegli przy zapisie, zależy zasadniczo wyłącznie od zgody większości składu sądu włącznie z superarbitrem. Ten jednak w każdej fazie posiedzeń może według własnego uznania zarządzić definitywnie nieobecność sekundantów na posiedzeniach sądu.
W toku urzędowania sądu honorowego jakiekolwiek pertraktacje między sekundantami nie są dopuszczalne.
Sędziowie winni dążyć do jaknajrychlejszego załatwienia sprawy przez wydanie orzeczenia.
To też superarbitrowi służy pełne prawo żądania od strony w określonym terminie śpiesznej zmiany arbitra, któryby utrudniał lub uniemożliwiał przyśpieszenie wyroku z jakichkolwiek powodów, nie uznanych przez większość składu sądu za bezwzględnie konieczne (np. wyjazd na urlop, kuracje, protesty mniejszości przegłosowanej i t. p.).
Kompetencje sądu honorowego nie są ograniczone1) (w przeciwieństwie do §§ 21, 22 i 23).
Orzeczenie sądu należy wygotować pisemnie, w trzech egzemplarzach, z których po jednym otrzymują zastępcy stron, a trzeci zachowuje superarbiter razem z aktami, które pozostają tajne.
Opublikować wolno jedynie orzeczenie.
Wyrok sądu honorowego jest ostateczny2). Kto go nie uzna, staje się niehonorowym.
]) Zwykle jednak sądy honorowe słusznie trzymają się ściśle sprawy, októrą chodzi. Zasadniczo bowiem nie należy rozpatrywać szczegółów odbiegających od sprawy aktualnej (gdyż zdarza się, że np strona w danej sprawie skompromitowana usiłuje z innych przyczyn niż poczucie honoru, ex post oskarżać przeciwnika w innych sprawach). (Patrz także uwagę z § 19, str. 44, ust. 2 i 3).
*) W bardzo rzadkich wypadkach pojawienia się nowych okoliczności, które według zdania sądu honorowego (możliwie w danym składzie) zawierają jednak momenty, wystarczające według wszelkiego prawdopodobieństwa do ewentualnej zmiany zapadłego wyroku, — możliwość wznowienia sprawy przez zwykły sąd honorowy obopólny nie jest wykluczona.
Niezależnie od powyższego zachodzi jednak możliwość zawarcia ugody między stronami, przez przyjęcie przeproszenia po dokonanem orzeczeniu. W takim wypadku zmiany sytuacji, wolno udać się do obopólnego sądu honorowego, który może wznowić postępowanie wobec nowych okoliczności, celem rehabilitacji skazanego.
Rozjemstwo.
„Największym afrontem dla sekundanta stanowi spowodowanie rozjemstwa, którego orzeczenie byłoby dowodem braku dostatecznego uzasadnienia konieczności przewlekania nim sprawy honorowej"
W wypadkach, gdy w toku postępowania honoro' wego zastępcy, dla rozstrzygnięcia pewnej incydentalnej sprawy, nie mogą uzgodnić zapatrywań:
nie dotyczących ani zdolności honorowej, ani legalności jednostronnego protokółu, różnicę zdań rozstrzyga sąd rozjemczy albo rozjemca (powstanie i atrybucje według analogji §§ 19 i 20). Patrz zresztą przedewszystkiem uwagę z § 14 ust. 2.
Odwołując się do rozjemcy, zastępcy przedstawiają mu zapis (uzgodniony lub dwa odmienne), w którym w formie zapytania skrystalizowano kwestję sporną.
Rozjemca pisemnie orzeka jedynie o tern, o co go w zapisie zapytano.
Kompetencje jego są bowiem — jak przy sądzie polubownym, a odmiennie niż w sądzie honorowym — ściśle ograniczone.
Orzeczenie rozjemcze obowiązuje bezapelacyjnie. Winno być sporządzone w dwóch egzemplarzach, które otrzymują strony.
Składa się z dwóch części: a) z odpowiedzi na zapytanie, oraz b) z uzasadnienia.
Jednostronny Sąd Honorowy.
„Dura lex — sed Iex“.
Jednostronny sąd honorowy można ukonstytuować jedynie wtedy, gdy przeciwnik
a) nie uznaje autorytetu sądu honorowego,
b) wzbrania się współdziałać lub
c) uniemożliwia akcję, skierowaną ku zwołaniu zwykłego sądu honorowego w sprawie dotąd nie przesądzonej.
Przesądzić sprawę może jedynie sąd honorowy zwykły (§ 16 ust. 2) lub ewent. jednostronny wyłącznie tylko wtedy, gdy z konieczności powstał jednostronnie wskutek odmówienia udziału przez przeciwnika, pomimo powtórnego zawezwania jego.
d) uchyla się od podtrzymania przed sądem honorowym zarzutu, poczynionego przeciwnikowi.
Jednostronny sąd honorowy składa się z czterech (lub więcej) przez jedną stronę uproszonych arbitrów, którzy wybierają pozatem przewodniczącego.
Konieczności z §§ 19 i 20 tembardziej odnoszą się analogicznie do sędziów „jednostronnego” sądu, iżby mu nndao i podtrzymać taką samą powagr, jakiej zażywa zwykły sąd honorowy.
§ 23.
Polubowne Sądy Obywatelskie.
Four things belong to a good judge: To hear courteoysly; to answer wisely; to consider soberly, and to judge impar-tially"
Aczkolwiek zrazu możnaby sądzić, że niniejszy artykuł nie wchodzi w ramy tego kodeksu, to jednak ustęp 1 i dalsze na stronie 52-ej w pełni uzasadniają jego aktualność.
Niezależnie od możności dochodzenia swych praw (w kwestjach spornych przeważnie natury finansowej) w zwykłej drodze sądowej1). w naszych sferach towarzyskich przyjął się zwyczaj zgodnego poddawania ich pod orzeczenie polubownych sądów obywatelskich.
Nie mniej jednak takie poddanie się stanowi akt dobrej woli, do którego zatem nikogo zmusić nie można.
Jeżeli jednak strony zgodnie uprosiły grono obywateli, którzy ukonstytuowali się w sąd, celem órze-
J) Zupełnie mylnem jest mniemanie, jakoby w sporze rację miał zawsze ten, na którego korzyść przemówił wyrok sądu państwowego.
czenia w pewnej sprawie wspólnie przedstawionej mu w prywatnym zapisie (uzgodnionym lub dwóch odmiennych) — natenczas już tern samem niżej podane zasady obowiązują honorowo, albowiem takiego sądu w toku ustalonego postępowania sabotować nie wolno.
Polubowny bowiem sąd obywatelski, utworzony na zasadzie zapisu prywatnego, a nawet ustnej ugody, posiada między stronami conajmniej taką samą moc obowiązującą, co sąd polubowny, powstały na zasadzie przepisów ustawowych1).
Niezależnie od powyższego, zaleca się jednak rejentalne ^zatwierdzanie zapisów, przedewszystkiem np. w sprawach finansowych, na wypadek śmierci itp.
Ustąpienie arbitra lub superarbitra nie może być powodem do zerwania postępowania sądu polubownego.
]) W tym ostatnim wypadku wyrokowi przysługuje prawo egzekutywy, podczas gdy w 1-szym wypadku wyrok ma tylko „honorową” moc obowiązującą pod rygorem automatycznej dyskwalifikacji człowieka, któryby wyłamał się z pod wykonania orzeczenia sądu obustronnego uznanego, lub przez rozbicie kompletu uniemożliwiłby wydanie wyroku.
W razie bowiem prawomocnego zapisu jak wyżej — po ustąpieniu arbitra bez uzupełnienia, sąd państwowy mianuje zastępcę.
Dla wyłączenia możności rozbicia sądu przez wyzyskanie ustąpienia arbitra (np. wobec niekorzystnego dla jednej ze stron stanu rozpraw), ustępującego arbitra należy śpiesznie zastąpić innym.
Zresztą jak stronie nie wolno odwoływać arbitra ostatecznie wyznaczonego, tak też jego ustąpienie zasadniczo nie powinno mieć miejsca, a zachodzić może tylko zupełnie wyjątkowo, w wypadkach siły wyższej (np. choroby).
Tak samo zresztą, jak w sądach honorowych, wybrani raz arbitrzy stają się bezstronnymi sędziami stron obu.
Zadośćuczynienie z bronią w ręku.
Motto: „Wszędzie, gdzie honor obywateli nie
otrzyma dostatecznej i odpowiedniej opieki prawa, namiętności ludzkie wysilą się na uzupełnienie tych braków w prawodawstwie".
„Wymierzajcie lekKą karę za pojedynek prawidłowo odbyty, ale karzcie surowo każdą obrazę".
Livingstone.
Wstęp.
Z żalem stwierdzić należy, że w przeciwstawieniu do Anglji, ustawodawstwa na kontynencie nie przewidują dotąd za obrazę honoru kar dostatecznie dotkliwych, ani nie liczą się z relatywnością pojmowania czci i odczuwania obrazy.
Gdyby sądy państwowe za obrazę honoru wymierzały, odpowiednio do stanu i możności płatniczej winnego, bardzo wysokie grzywny lub długotrwałe kary więzienne stosownie do wyrządzonej poszkodowanemu krzywdy moralnej, natenczas nawet rzadkie dziś pojedynki dałyby się nietylko jeszcze bardziej ograniczyć, lecz z czasem nawet zupełnie wykorzenić.
Dotąd jednak nie da się ex cathedra traktować pojedynku jako przeżytek, którym de facto nie jest. Jest on przez kodeks karny ujmowany jako przestępstwo swego rodzaju, szczególnie uprzywilejowane (de-lictum sui generis).
Na racjonalne zmniejszenie się liczby pojedynków niemały wpływ wywierają Kościół św., filozofowie i wybitni prawnicy.
Przytoczę tu odmienne opinje prof. Edmunda Krzymuskiego i Prof. Dr. Makarewicza, według protokółu V posiedzenia Sekcji prawa karnego mater-jalnego Komisji Kodyfikacyjnej z czerwca 1920 r.
Prof. dr. Krzymuski twierdzi, że „karać trzeba za pojedynek dlatego, że rysuje się w nim prawu przeciwny, a życie ludzkie zbyt lekkomyślnie zaniebezpie-czający akt własnej pomocy. Z drugiej strony jednak trzeba pamiętać, że pojedynek dostał się pod osobne przepisy prawa karnego, jako powszechnie uznane zjawisko socjologiczne, polegające na tern, że był on zawsze i pozostał dotąd walką na broń zabójczą między dwoma mężczyznami, wywołaną przez obrazę czci i narzuconą im obu przez opinię ich sfery towarzyskiej, jako środek w pewnych wyjątkowych wypadkach niezbędny do oczyszczenia ich honoru, bo mający służyć obrażonemu do wykazania, że droższe mu jest dobre imię od życia, a obrazi-cielowi do zadokumentowania, że ubliżywszy człowiekowi honorowemu, gotów jest dać mu za to honorową satysfakcję, choćby miał to przypłacić i życiem. Jest to więc walka na broń zabójczą narzucona obu stronom przez opinię ich sfery towarzyskiej z naciskiem psychologicznym, dochodzącym niemal do przymusu nieodpornego".
„Pojedynek zasługuje na uprzywilejowanie głównie dlatego, że tutaj każdy partner staje do walki pod silnym naciskiem opinji swojej sfery towarzyskiej, wiedząc, że ma do wyboru narazić się albo na utratę zdrowia lub życia, albo na utratę dobrego imienia. A dla niejednego periculum f a m a e więcej znaczy, niż periculum vitae!”
Prof. dr. Makarewicz wypowiada zaś następującą opinję:
„Wprowadzenie do ustawy pojęcia pojedynku jest tern samem uznaniem istnienia tej formy załatwiania t. zw. spraw honorowych. Doświadczenie wykazało, że ustawą karną pojedynku się nie wykorzeni. W społeczeństwie polskiem pojedynek nie jest zjawiskiem tak częstem, aby się z nim osobno rozprawiać, dla tego jest właściwsze stanowisko kod. k. norweskiego, holenderskiego, japońskiego, które o pojedynku milczą, zgodnie zresztą z prawem francuskiem. Fakt zabicia lub ciężkiego uszkodzenia cielesnego w pojedynku podciągnąć należy pod pojęcia zabicia lub ciężkiego uszkodzenia cielesnego za zgodą zabitego lub uszkodzonego i karać odpowiednio łagodniej (porównaj kod. k. norweski § 233). Sekundanci odpowiadać mają jako współwinni, lekarz wychodzi wolno, gdyż wypełnia tylko swój obowiązek zawodowy".
Nie ulega wątpliwości, że niejeden znany przykład załatwiania sprawy honorowej pojedynkiem wykazuje zupełną absurdalność i brak logiki. Głośnym był wypadek, kiedy ktoś pożyczył od przyjaciela pieniędzy, a zmonitowany z powodu niedotrzymania terminu obraził go i wyzwany zabił go w pojedynku.
Sądzę, że niżej podane, z umysłu jaknajbardziej streszczone wskazówki, powinny wystarczyć w tej pożałowania godnej materji, która straciłaby na swej ostrości, gdyby nie nasze ustawodawstwo, niedostatecznie broniące praw i honoru obrażonego dżentelmena. Nie mogłem pominąć tego rozdziału bez uszczerbku dla całokształtu omawianej treści, gdyż byłaby ona zbyt zbliżona do stanowiska „Ligi ku obronie czci“, której uznanie najzupełniej zawiodło pokładane w niej nadzieje.
Przy obecnym jednak stanie ustawodawstwa nie znaleziono dotąd innej formy powszechnie uznanej, któraby w zupełności zastąpiła pojedynek.
Oby moja praca przyczyniła się do wykorzenienia różnorodności w interpretowaniu zasadniczych podstaw „postępowania honorowego" i do odsunięcia „pojedynku" do zjawisk całkiem wyjątkowych, a w ten sposób utworzyła poważny etap w kierunku zupełnego zaniechania go z czasem.
§ 24.
Pojedynek.
„La societe doit renoncer a empecher un duel qui aura une juste cause”.
Guizot.
Pojedynek, który w Polsce należy do zjawisk bardzo rzadkich, jest to dobrowolna walka dwóch osób honorowych, prowadzona bronią równą a zabójczą, pod zgóry umówionemi warunkami, w obecności zastępców, lekarzy oraz kierownika walki, najdokładniej obeznanego z techniką i użyciem ustalonej broni, za którą odpowiada.
Tego rodzaju wyjątkowe załatwienie wchodzi ewtl. w rachubę w ostatecznych wypadkach ciężkiej obrazy 2-go i 3-go stopnia, gdy sekundanci doszli do przekonania, iż w danym razie niema innego wyjścia z honorem dla obu stron (np. w rzadkim wypadku uderzenia, gdy obrażony definitywnie wzbrania się przyjąć ugodowego załatwienia i żąda starcia na mecie lub zdyskwalifikowania przeciwnika).
Zasadniczo przy obrazie 1-go stopnia sekundanci powinni uważać pojedynek za niedopuszczalny.
Przy obrazie 2-go stopnia obrażony ma prawo wyboru broni. Jeżeli zaś odrzucił proponowaną mu bez zastrzeżeń ugodową satysfakcję ujętą jednostronnie, natenczas traci powyższe prawo obrażonego.
Przy obrazie 3-go stopnia obrażony ma pozatem prawo ustalenia warunków starcia na białą broń aż do zupełnego ubezwładnienia jednej ze stron lub zaostrzenia warunków starcia na broń palną aż do trzykrotnej wymiany strzałów. Może pozatem, na wypadek bezskutecznego starcia z bronią palną, zgócy zaproponować końcowe spotkanie na broń białą.
O ile strzały nie mają paść równocześnie (co zaleca się jako warunek łagodniejszy),
natenczas pierwszy z kolei strzał każdorazowo przysługuje obrażonemu.
Gdy dochodzi jednak do spisania warunków pojedynku, pomimo, że jedna ze stron bezskutecznie proponowała ugodowe załatwienie sprawy, natenczas proponowany rodzaj zalał wienia, który tembardziej szczegółowo podać należy, powinien jasno wynikać z końcowego protokółu1).
U nas pojedynek odbywa się zwykle na pistolety (broń palnę), niegwintowane bez muszek, ze stałem stanowiskiem odległości 12—28 metrów. Może jednak także odbyć się na szable (broń białę).
Dawniej, a w niektórych krajach dotychczas jeszcze, najostrzejsza forma pojedynku dopuszczała pistolety własne, gwintowane z muszką, do 10 kroków.
W innych krajach, np. we Francji i Włoszech, jest także w zwyczaju pojedynek na szpady.
Jedynie w tym wypadku, gdy czynnie znieważonym zostanie cudzoziemiec, w którego kraju jest w użyciu inna broń honorowa, wówczas ma on prawo żędać użycia takiej broni i reguł, jakie w jego kraju, według przedłożonych przez niego kodeksów, obo-więzuję.
Wolno jest odrzucić białę broń osobie, która z powodu ułomności nie może nią władać.
Warunki pojedynku muszę być dokładnie ustalone w końcowym protokóle (§ 25), a po ich spisaniu
Ten szczegół nie pozostanie bez wpływu na ocenę wymiaru sprawiedliwości w razie ewtl. rozprawy sądowej.
starcie winno nastąpić możliwie najwcześniej, zwykle tegoż wieczora lub nazajutrz rano.
Jeżeli jedna ze stron nie włada białą bronią, można odłożyć termin orężnego starcia na kilka tygodni (do 30 dni)1).
Zastępcy winni zawczasu upewnić się, że ich mocodawca dokładnie zna zasady honorowe, których należy przestrzegać podczas walki.
Jeżeli jedna ze stron w oznaczonym terminie (z uwzględnieniem opóźnienia do 20 minut) nie stawi się na placu, należy spisać o tern protokół jednostronny.
Przybywszy na metę, przeciwnicy wzajemnie oddają sobie ukłon, lecz nie rozmawiają z sobą. Tu na jakiekolwiek oświadczenia już nie pora!
Na komendę strony robią użytek z broni, poczem ukłoniwszy się opuszczają plac boju.
Broń używana jest zawsze jednakową. Za obopólną zgodą pary pistoletów mogą stanowić własność jednej łub stron.
') Święty Ludwik wyznaczył duelantom 40-to dniowe odroczenie, zwane ,Bożem odroczeniem” (Treve de ąuarante jours — dite Treve de Dieu).
Pistolety, proch, kule i kapiszony sprawdza rusz-nikarz, a wypróbowuje je kierownik walki, który otrzymuje je w przeddzień walki i przywozi na metę.
Przy jednej wymianie kul, nabicie (zawsze w obecności obopólnych sekundantów) może nastąpić w przeddzień rozprawy. Przy kilkakrotnej wymianie strzałów, kierownik walki1) nabija broń na placu. (Może go w tern zastąpić zaproszony specjalista). Nabijanie odbywa się kolejno, temi samemi przyborami i tą samą miarą prochu.
Przy nabijaniu należy pochyło trzymać pistolety z kurkiem spuszczonym, gdy wsypuje się miarkę prochu (inaczej o wiele silniejszem jest jego działanie). Potrząsnąwszy pistolet, aby proch opadł, wprowadzamy kule i wbijamy ją mocno, sprawdzając, czy doszła do tyłu należycie. Następnie trzymając pionowo pistolet, odciąga się kurek i sprawdza, czy w otworku kapslowym ukazują się ziarnka prochu. Jeżeli tak, to założywszy kapiszon sprowadza się nań kurek i mocno pizyciska, ćby kapiszon dobrze wtłoczyć.
Rozlosowane pistolety nabite z kurkiem spuszczonym wręcza kierownik walki sekundantom stron,
*) Może nim być uproszony jeden z sekundantów z techniką pojedynków najlepiej obeznany, lub z poza grona uproszony odpowiedni bezparcjalny.
kt Te odwodzą kurki i trzymają broń z lufą skierowaną do góry.
Zwykła komenda: „Panowie gotowi?” — Od
powiedź: „Tak, — tak”.
„Ognia raz — dwa — trzy!”.
(Pomiędzy „raz“ — „trzy" winny paść strzały). W razie kilkakrotnej wymiany kul, przeciwnicy każdorazowo zamieniają miejsca i pistolety.
Pałaszy pojedynkowych używa się zwykle Nr. 7, rzadziej nr. 9. Pchnięcia są dozwolone tylko w wyjątkowo ciężkich wypadkach.
Bandaże nakładają lekarze. Mogą one być specjalne jedwabne, lub zwykłe opatrunkowe na warstwie waty. Lekarze eterem dezynfekują brzeszczoty przed każdym stnrciem i po każdem zetknięciu się z przedmiotami postronnemi.
W zasadzie stosuje się bandaże na szyje i podbrzusze. Można jeszcze dać bandaż zabezpieczający prawe podpasze i nagarstel, o ile rękawice są bez twardego mankietu. Twardy mankiet nie może sięgać wyżej połowy przedramienia.
Do walki staje się z górną częścią ciała obnażoną. Broń po rozlosowaniu zastępcy wręczają swym klijentom bezpośrednio przed starciem.
Przeciwników ustawia się tak, aby po wyciągnięciu broni wprzód, końce mogły się zejść.
Kierownik walki i sekundanci znajdują się w takiej odległości, aby, nie krępując ruchów walczących, mogli każdej chwili interwenjować.
Kierownik daje komendę: „Postawa”! (przeciwnicy przybierają postawę szermierczą). „Naprzód”! (Z tą chwilą wolno walczyć). „Stój”! (Po tej komendzie kierownik winien z wyciągniętą bronią wkroczyć między walczących).
Jeżeli walka toczy się na posadzce lub na podłodze twardej, to należy tor walki posypać kalafonją. Walka lewą ręką może być dozwolona, co jednak zgóry należy ujawnić w protokóle. (Ewentualna zmiana ręki może nastąpić jedynie po przerwie, nigdy w czasie samej walki).
Wszelkie sprawy sporne rozstrzyga definitywnie kierownik pojedynku.
W razie znaczniejszego wyszczerbienia brzeszczotu, bierze się nową parę szabli.
Pęknięcie brzeszczotu i wypadnięcie broni z ręki, przerywają natychmiast walkę. Nie wolno nacierać na przeciwnika, który się poślizgnął lub upadł.
Zresztą szczegóły starcia na mecie dadzą się najlepiej uwidocznić zapomocą podania przykładów schematu dla „końcowego protokółu”, ustalającego warunki starcia (§ 25), oraz dla „protokółu walki” (§ 26).
§ 25.
Przykład 1.
Końcowy protokół Nr. 3.
W sprawie honorowej obrazy 3-go stopnia p. Jana X. przez p. Józefa y.
Powołując się na poprzednie, załączone protokóły sprawy (Nr. 1 i 2), niżej podpisani zastępcy stron zgodnie ustalili następujące warunki starcia:
Czas spotkania na mecie: Jutro rano, dnia 6. VII. 29 r. o godzinie 3.30.
Miejsce spotkania: Wyznaczy zastępcom stron kierownik walki, ppułk. lek. Dr. Z., D-ca Szkoły Wychowania Fizycznego, w swojem mieszkaniu, ulica C. Nr. 1 pp. o godzinie 19-tej.
Broń: a) Pistolety niegwintowane, bez muszek. Dostarczają zastępcy każdej strony po dwie pary jednakowych, w mieszkaniu kierownika walki dzisiaj o godz. 17-ej.
Warunki starcia na broń palną: Dwukrotna wymiana strzałów — 3 sekundy na komendę kierownika walki (który nabije pistolety i poda do wiadomości sposób komendy na mecie).
W razie negatywnego wyniku powyższego starcia, następuje bezzwłocznie dalsze starcie na
Broń białą: b) Szable nr. 7, tylce wyostrzone na 7—12 cm.
Warunki starcia na broń białą: Bandaże na szyję, prawą pachę, łokieć i podbrzusze 3 cm niżej pępka.
Rękawice sięgające do 7 cm powyżej przegubów, bez mankietów.
Pchnięcia nie dozwolone.
Walka aż do ciężkiego zranienia według uznania kierownika walki.
Szabli, rękawic i bandaży dostarcza na prośbę stron kierownik.
Każda strona przywozi z sobą na metę swego lekarza.
Każda strona otrzymała odbitkę powyższego protokółu, oryginał otrzymuje z aktami sprawy kierownik walki.
Działo się w Poznaniu przy ulicy S____ Nr. 5,
dn. 5. VII. 1929 r. o godz. 9-ej.
Ze strony JWPana X: Ze strony JWPana Y:
(—) (—) podpisy (—) (—) podpisy
„Laissez aller Ics bona combaŁtanUlM (Historyczny okrzyk tradycyjny heroldów, na rozpoczęcie walki orężnej).
§ 26.
Przykład 2.
Protokół Nr. 4.
W sprawie orężnego starcia pomiędzy panami X i y.
1. Działo się w lasku sosnowym w P. pod K. dnia 6. VII. 1929 r., o godzinie 4-tej minut 5.
2. Nazwiska walczących: Jak wyżej w nagłówku.
Nazwiska zcstępców: Niżej podpisani.
Nazwisko kierownika walki: Niżej podpisany.
Nazwiska lekarzy: Pierwszego p. Dr. A.
Drugiego p. Prof. Dr. B.
3. Według ogólnie przyjętej formuły, przed starciem orężnem kierownik walki bezskutecznie wezwał przeciwników do pojednania się.
Następnie zawiadomił o rodzaju swej komendy.
Pojedynek odbył się prawidłowo, według obowiązujących przepisów kodeksowych, na warunkach ustalonych w protokóle (załączonym) Nr. 3 z dn. 5. b. m. część pierwsza, albowiem:
4. Wynik: Przy pierwszej wymianie strzałów
JWPan Y otrzymał ranę prawego przedramienia ze zgnieceniem tkanek mięśniowych, przeto rana uniemożliwiła władanie prawą ręką. Druga wymiana kul nie przyszła do skutku.
5. Po walce nastąpiło pogodzenie się stron przez podanie sobie ręki.
Każda strona otrzymuje odbitkę powyższego. Oryginał otrzymuje do akt sprawy kierownik walki.
Ze strony JWPana X: Ze strony JWPana Y:
(—) (—) podpisy. (—) (—) podpisy.
Kierownik walki:
(—) podpis.
(i;t>Y|Wioiv ev nE"ya/.OLs) 3idaivd8Etv ^aXE3tuv.
Solon, Fragm. 6 Anthologia lyricaJ).
Zakończenie.
„Chcieć w kraju lub narodzie jakim jedności opinji — jest to chcieć niepodobieństwa, a nawet gdyby było podobieństwem, byłoby to chciec stagnacji postępu". Karol Libelt.
Rozważywszy treść przytoczonych niżej, miarodajnych dla mnie opinji osób, za których wyborem przemawiały ich zalety umysłowe i wyjątkowa wartość
*) „Kannst du nicht allen gefallen durch deine Tat und dein Kunstwerk,
Mach’ es wenigen recht, vielen gefallen ist schlimm!
Głosy należy oceniać — nie liczyć: „The multitude is always in the wrong". Roscommon.
osobista, przyznaję, że opinje te przyczyniły się do rozproszenia dręczących mnie początkowo obaw i skrupułów, a nawet żalu, żem się podjął pracy równie żmudnej i ciężkiej, jak i niewdzięcznej.
Jako dawny zabytek tradycyj rycerskich, podjęty przeze mnie temat może być nawet w dzisiejszych ultra-demokratycznych czasach wręcz niepopularnym i ściągnąć gromy na moją głowę ze strony „nowych” ludzi, którzy tej tradycji nie uznają, bo jej we krwi nie mają.
Szarpanie cudzej sławy — tern złośliwsze i niebezpieczniejsze, że zazwyczaj ukradkowe — zdarza się obecnie na porządku dziennym. A choćby potem prawda wyszła na jaw, to jednak z oszczerstwa zawsze coś pozostanie w myśl cytaty wiekopomnej: „Calomniez! Calomniez encore! — II en restera toujours quelque chose...”1).
J) Pod tym względem najdobitniej charakteryzuje mentalność znany powszechnie następujący djalog:
A. : Przecież ten pan, to podobno bardzo nieciekawa figura 1 „Nawet w gazetach (siei)" sam czytałem, że ukradł zegarek, czy też w podobną sprawę byl wmieszany.
B. : Alei, na miłość Boską, — to przecież jemu ukradziono zegarek!
A.: Samych szczegółów jnie pamiętam już coprawda, ale wiem napewno, że to on był wmieszany w ową brudną sprawę z zegarkiem. Już wolę się nie zbliżać!
W najnowszych czasach, kiedy m. in. w końcu 1929 r. minister wojny na Węgrzech postawił nowy wniosek
0 formalne „przywrócenie pojedynków”, obecnie zakazanych oficjalnie w armji węgierskiej, czytałem u nas pisma, które potępiają i bezkarnie odsądzają od czci
1 wiary nawet ludzi tego pokroju, co m. in. nieodżałowany poseł polski do parlamentu niemieckiego, ś. p. Dr. Zygmunt Pomian-Dziembowski.
Potępiają go za to tylko, że w szlachetnym zamiarze przyjścia drugim z pomocą, opartą na wielkiem doświadczeniu życiowem, z filantropijnych pobudek ujął w książ-kowem wydaniu „Pomiana” ustalenie przyjętych zwyczajów honorowych, zamiast propagować hasła „nowe”, które tamte zwyczaje a limine odrzucają, jako „przeżytek”.
Np. według autora czasopisma „Bez Przyłbicy”, panowie Pomian i Boziewicz mają „bardzo słabe pojęcie o tern, co to jest honor (sic!) i godność ludzka” i t. p. Pomimo zupełnego braku wtedy polskich kodeksów honorowych i pomimo głębokiego doświadczenia tych panów, odmawia im się „legitymacji moralnej i formalnej” nawet do streszczenia w języku polskim zasad ogólnie wiadomych i respektowanych we wszystkich kulturalnych ośrodkach Europy.
Jeżeli nawet prace tych panów podlegają uzasadnionej krytyce, to przecież nie można odmówić im dobrej intencji, a już tem mniej odsądzać ich od honoru i poszanowania godności ludzkiej.
Głęboko odczuwając istotę niepospolitych walorów tej moralnej satysfakcji, byłbym szczęśliwy, gdyby rzeczywiście udało mi się choć w czemkolwiek wyjaśnić i uprościć te najdonioślejsze, bo dobrą sławą brzemienne zagadnienia oraz zadania nieraz twarde i odpowiedzialne honorowych przeciwników, ich zastępców i arbitrów.
W nadesłanych opinjach o tej pracy piszą dosłownie m. in.:
b. Wojewoda Poznański.
Gułtowy, dnia 14. X. 1929 r.
Praca o postępowaniu honorowem bardzo mi się podoba. Jestem przekonany, że wielkie odda społeczeństwu usługi.
Uważam, że dobrze przysłużyłeś się sprawie, wprowadzając porządek w chaos pojęć.
Przedewszystkiem należy z uznaniem podkreślić, że dążysz wszelkiemi siłami do usunięcia starć orężnych, uważając je za dopuszczalne jedynie jako zupełnie beznadziejną ostateczność.
Odpowiada to nietylko, do pewnego stopnia co-prawda tylko, żądaniom Kościoła katolickiego, w każdym razie do nich poważnie się zbliża, ale też nowoczesnym poglądom.
W każdym razie serdecznie Ci winszuję itd.
(—) Adolf Bniński.
Paryż, dnia 20. XI. 1929 r.
Moja ocena Twojej pracy jest bardzo korzystna. Bardzo szczęśliwie rozwiązujesz kapitalny punkt kolizji sumienia, wywołanej niewzruszonem prawem Kościoła wobec konieczności obrony honoru, niedostatecznie zawarowanego przez nowoczesne ustawodawstwa, nie liczące się z relatywnością pojmowania i odczuwania honoru. Relatywność ta istotnie istnieje i z tego pochodzi, zresztą ubolewania godne, położenie rzeczy, uniemożliwiające uchylenie pojedynku a limine, którego mimo wszystko, z powodu niedomówień prawnych osiągnąć niepodobna.
Należy więc w naszej epoce pojedynek — tak jak Ty to przewidujesz — dopuszczać tylko jako ostateczność, jako malum neccesarium, i jak najwięcej zacieśniać do całkiem tragicznych zajść, a nie traktować go ex cathedra jako przeżytek, którym de facto nie jest.
Mam wrażenie, że projekt Twój, rezultat ten osięg-nie, lecz tylko wtedy w całej pełni, gdy się nań zgodzą czynniki cywilne (kluby, poważne organizacje i t. p.) i czynniki wojskowe.
Trzeba dążyć do tego, aby Twój kodeks honorowy został uznany przez jaknajszersze koła miarodajne, wtedy będzie on także prawdziwym hamulcem przeciwko aż nazbyt częstem, lekkomyślnem nastawa-niem na cześć bliźniego, czy w słowie czy w piśmie.
Tego życzę Twojemu projektowi bardzo szczerze, a uważam, że traktowanie zbrojnego starcia jako ewentualności — choć ostatecznej — jest u nas jeszcze wskazanem nawet z pedagogicznych względów.
Sprawę kobiet radzę Ci całkowicie pominąć. Jest to najlepszy sposób, by uchylić polemikę, która Bóg wie dokąd może doprowadzić.
Ty rejestrujesz to, co na podstawie doświadczenia jest, i stabilizujesz w praktyczny sposób. Co przyszłość przyniesie nowego, nie należy do zakresu Twojej pracy, któraby tylko straciła na wartości przez zajmowanie się problemami, które dziękować Bogu chyba jeszcze nie są aktualne, i nabrałyby cechy „horoskopu”.
Wybacz, że się tak streszczam z powodu braku czasu, lecz „wolę rydz jak nic”.
NB. Kodeksu Boziewicza nie znam, lecz musi to być nadzwyczajny elaborat, — właśnie teraz słyszałem o zajściu następującem:
Pan X podejrzewał Pana V, że ma stosunek z jego żoną, i Y-a czynnie znieważył. Y zażądał satysfakcji. Pan X, uważając się za zdradzonego męża, odmówił satysfakcji, odwołując się na Boziewicza (§ 92 a Red).
Y — oświadczył, że stosunku z panią X-ową nie miał; wtedy X pod słowem honoru powtórzył, że notorycznie wie, że Y z jego żoną miał stosunek, i dlatego nie daje satysfakcji, której Y faktycznie nie otrzymał, a państwo X-owie są nadal szczęśliwem małżeństwem!
Poprostu wierzyć się temu nie chce!
Z ostatnich dni ciekawy jest wniosek Ministra Wojny na Węgrzech o przywrócenie pojedynków i t. d.
(—) Alfred Chłapowski.
b. Prezes Centr. T-wa Gospodarcz. w Poznaniu.
Kopaszew, dnia 25. X. 29 r.
Kodeks honorowy St. M. Goraya przyjąć trzeba z uznaniem, ponieważ napisany jest zwięźle i jasno, a w § 17 liczy się z katolickiemi przekonaniami religijnemu
Mimo to nie można go uważać za idealny i to z tego powodu, że nie wyklucza w zupełności pojedynku, chociaż uważa go w całej swej tendencji jako ostateczność, do której dochodzić nie powinno.
(—) Mieczysław Chłapowski.
Balii Suwerennego Zakonu Maltańskiego.
Smogulec, dnia 8. IX. 29 r.
Nasamprzód zaznaczam, że pomimo faktu, iż byłem przez dziesiątki lat Prezesem Sądów Honorowych Wojskowych, nigdy nie miałem do załatwiania sprawy pojedynkowej, tak że pod tym względem moje doświadczenia są minimalne.
W Twojej pracy zdołałeś się streścić wprost znakomicie : jest nadzwyczajnie jasną i wyczerpującą, a zarazem odpowiada pilnej konieczności.
Ogromnej sprawy podjąłeś się! Miejmy nadzieję, że będzie owocną.
Prezes Klubu „Resursa Szlachecka" w Poznaniu.
Z największą uwagą przestudjowałem projekt, przysłany mi tak łaskawie. Pragnę Ci jaknajserdeczniej powinszować nietylko podjęcia się tak mozolnej pracy, ale przedewszystkiem jej wykonania rzeczywiście pierwszorzędnego.
Szczerze życzę, — a nie wątpię, że się tak stanie, — aby tak pożyteczna dla ogółu praca, doznała w społeczeństwie takiego przyjęcia, na jakie zasługuje i najowocniejszą się stała.
(—) Olgierd Czartoryski.
Warszawa Klub Myśliwski, dnia 24. X. 29 r.
Bardzo dziękuję za przysłaną mi pracę, której pożyteczność całkowicie uznaję i która w istniejących u nas warunkach jest niewątpliwie konieczna.
Doświadczenie autora w tych sprawach, uwidocznione w tej pracy, przyczyni się niewątpliwie do rozjaśnienia w wielu wypadkach wielu kwestji...
(—) Artur Dobiecki.
Dowódca Okręgu Korpusu Nr. VII.
Przedłożony mi projekt uważam za rzecz dobrą, zestawienie zwięzłe i pozwalające na łatwe zorjen-towanie się.
Z uproszczeniem w załatwieniu spraw honorowych, zwłaszcza błahych, zgadzam się najzupełniej. Za rzecz dobrą uważam również stanowisko zajęte w sprawie pojedynków, uważam za słuszne, i t. d.
Wogóle uważam projekt za godny zainteresowania się nim i mogący wywołać pewne zmiany w dotychczasowych zapatrywaniach na załatwienie spraw honorowych.
(—) Kazimierz Dzierżanowski.
b. Prezes Prokurator)! Gen. w Poznaniu.
Poznań, sierpień 1929 r.
Pracę nad wydaniem „Nowego Kodeksu Honorowego Goraya” uważam za bardzo pożyteczną i aktualną, albowiem doświadczenie wykazuje, że większość osób, mająca osobiście zatargi honorowe lub też podejmująca się ich załatwiania w charakterze sędziów honorowych lub zastępców, ma o postępowaniu honorowem nader słabe pojęcie i dopiero w ostatniej chwili zaznajamia się z jego zasadami na podstawie istniejących kodeksów.
Te ostatnie są jednak mało przejrzyste, przepełnione drugorzędnemi, a nawet często zupełnie zbytecznemi szczegółami, stanowią zlepek obcych nam systemów.
Wszystkich tych braków udało się Kochanemu Panu szczęśliwie uniknąć, wskutek czego Kodeks Pański — po jego wydaniu — spotka się niechybnie z powszechnem uznaniem.
Szczególną wartość posiada położenie w nim nacisku na konieczność polubownego załatwienia spraw honorowych i traktowania pojedynku jako przeżytku, do którego tylko w ostateczności dopuszczać można.
Słusznie podkreśla Pan, że „stwierdzenie niesłusznie wyrządzonej komuś krzywdy i złożenie odnośnego oświadczenia, nietylko nikomu nie ubliża, lecz jest nawet bezwzględnym obowiązkiem honorowego człowieka” i t. d.
b. Poseł Polski w Lerlinie.
Chudoosica, dnia 2. XI. 1929 r.
Przeczytałem Twój kodeks honorowy z wielkiem zainteresowaniem. Odpowiada on w zupełności, mojem zdaniem, nowym wymaganiom życia, nie zatracając przytem dawnych prawideł obrony honoru i czci, które niestety bywają nieraz narażane na fałszywą inter~ pretację, dzięki nie dość jasnym określeniom przez różne dotychczasowe kodeksy honorowe.
Praca Twoja zasługuje w każdym razie na wielkie uznanie dlatego, że mieści w krótkiem i treściwem ujęciu wszystko to, co naszym czasom przekazane zostało, jako jedyne bezstronne stanowisko człowieka honoru, w zawiłych nieraz sprawach obrony czci osobistej i dobrej sławy.
Zdanie Twoje — jako długoletniego Prezesa Oficerskiego Sądu Honorowego i jednostki, która często przyjaciołom w trudnych i niezwykłych położeniach czy zajściach honorowych dobrej i skutecznej w tej materji udzielała rady — jest cenne i musi, ujęte w ramy kodeksu, poważnie zaważyć w ogólnych pojęciach nowoczesnych, pełnych inowacji i eksperymentów nieraz niebezpiecznych.
Łączę wyrazy zupełnego uznania dla Twojej pracy i t. d. (—) Jon Niemojowski.
Dowódca Centr. Szkoły Wojskowej Gimn. i Sportów.
Poznań, dnia 7. IX. 1929 r.
Przeczytawszy uważnie „Nowy Kodeks Honorowy”, chciałbym go widzieć jaknaj rychlej w wydaniu książkowem.
Czas bowiem nareszcie skończyć z rozpowszech-nionemi obecnie niestety kodeksami, które roją się od nieścisłych, a często naiwnych określań, oraz od wzajemnie sobie przeczących zaleceń.
Projekt ten odznacza się prostotą i jasnością.
Będzie to, mojem zdaniem, prawdziwie nowoczesny kodeks honorowy, którego potrzebę sam odczuwam żywo przy prowadzeniu spraw honorowych.
(—) Władysław Osmólski.
ppłk. lek.
Prezes Związku Kółek Roln., b. minister.
Swadzim, dnia 30. X. 1929 r. Projekt nowego kodeksu przeczytałem z wielkiem zainteresowaniem i uważam, że ujęcie całokształtu tej sprawy jest jasne i logicznie przeprowadzone itd.
JWP. Szambelan Edw. Potworowski.
„Nowy Kodeks Honorowy St. M. Goraya" jest wielkim krokiem naprzód w sprawie zakorzenionego jeszcze przesądu konieczności pojedynku; akcentując pojedynek jako ostateczność, do której dochodzić nie powinno, będzie on pomocnym w wychowaniu pokolenia decydującego ostatecznie o pojedynku jako przeżytku.
Z zadowoleniem witam § 17, liczący się z lekce-ważonem dotąd uczuciem religijnem w rozsądzeniu spraw honorowych.
Całość jest ujęta jasno i dobitnie, sprawa formalna przedstawiona zwięźle, co dotąd w żadnym kodeksie polskim nie było uwzględnione.
Chociaż nowy kodeks nie jest jeszcze idealnym przewodnikiem w sprawach honorowych dla przekonanego religijnie katolika, ufam, że będzie pożądanym etapem w rozwoju myśli obrony C2ci ludzkiej.
Tern samem należy się autorowi uznanie za jego pracę, którą społeczeństwo z ulgą powitać powinno.
b. Dyrektor Spraw Wewnętrznych przy Radzie Regencyjnej Królestwa Polskiego.
Warszawa Klub Myśliwski, dn. 30. I. 30 r. Przeczytałem z wielkiem zainteresowaniem i bardzo gruntownie Twoją pracę itd. Mam wrażenie, że cechuje ją przedewszystkiem wielka jasność i ścisłość prawnicza obok wyjątkowej zupełnie zwięzłości.
Tyle, jeśli chodzi o stronę formalną Twego kodeksu. Ale są w nim rzeczy dla mnie ważniejsze: jest artykuł 17, który uwzględnia przekonania katolickie, co w kodeksie honorowym jest — o ile wiem — nowością, i jest artykuł 18, o którym tak często nie chcą ludzie pamiętać, a który stwierdza tę zupełnie podstawową, a tyle zapoznawaną zasadę, że „stwierdzenie niesłusznie wyrządzonej komuś krzywdy i złożenie odnośnego oświadczenia nietylko nikomu nie ubliża, lecz jest nawet bezwględnem obowiązkiem honorowego człowieka".
Gdyby ta zasada, która jest w gruncie rzeczy podstawą etyki i honoru, a która w Twojej pracy jest tak silnie zaznaczona, że jest, można powiedzieć, jej nicią przewodnią, była w życiu stosowana bez fałszywej próżności, a z odwagą, której nieraz wymagać może, jakże inacrej, i o ile gruntowniej i rzetelniej byłyby sprawy honorowe załatwiane!
Jest zasługą Twojej pracy, że te dwa momenta (art. 17 i 18) uwzględnia i podkreśla. Zadaniem ludzi myślących i żyjących po katolicku, będzie i nadal, jak dotąd, wyelimowanie zupełne i stanowcze tego, co_ Twój kodeks pozostawia jeszcze jako malum necessarium, a co dla mnie osobiście jest już tylko malum tout court.
Za przysłanie mi Twojej pracy serdecznie Ci wdzięczny jestem itd,
(—) Wojciech Rostworowski.
B. Radca przy Radzie Portu w Gdańsku.
Poznań, dnia 7. IX. 1929 r.
Projekt jest w istocie bardzo wartościowy i cenny. Przyłączam się do opinij już wyrażonych. Wszystko jest precyzyjnie i ściśle obmyślane i logicznie prowadzone itp.
Profesor Uniwersytetu Poznańskiego.
Poznań, dnia 19. IX. 1929 r. Przeczytawszy nowy kodeks honorowy, mogę tylko przyłączyć się do opinij uznających go za wielki krok naprzód w kodyfikacji zwyczajów obowiązujących w sprawach honorowych itd.
(—) Dr. Bronisław Stelmachowski.
em. Generał Brygady Jazdy.
Piotrowo, dnia 22. IX. 1929 r.
Przestudjowałem dokładnie nowy kodeks honorowy i mogę Ci szczerze wyrazić moje pełne uznanie. Jest on opracowany bardzo rzeczowo i może oddać doskonałe usługi przy załatwianiu spraw honorowych i t. d.
(—) Antoni Unrug.
Prezes Sądu Apelacyjnego w Poznaniu.
Poznań, 30. I. 30 r. Przysłany mi projekt kodeksu honorowego uważam pod każdym względem za dobry.
Jasne i proste ujęcie sprawy może się przyczynić do racjonalnego i szybkiego likwidowania zatargów honorowych.
Stanowisko zajęte w sprawie pojedynku odpowiada zdaniem mojem mentalności społeczeństwa naszego i niewątpliwie spotka się z uznaniem.
Miałbym tylko pewne zastrzeżenia co do zapatrywania się na udział zawodowych prawników w sprawach honorowych itd.
(—) Jon Zakrzewski.
Poseł na Sejm.
Niechanowo, dnia 20. IX. 29 r.
Bardzo jestem zaszczycony położonem we mnie zaufaniem i t. d. Cieszy mnie bardzo umieszczenie § 17 w projekcie, gdyż takie ujęcie sprawy uważałem zawsze za konieczne.
Bardzo szczęśliwie też ujął Fan w kilku miejscach obowiązek świadków dołożenia wszelkich starań do pokojowego załatwienia zatargów honorowych, a obrażającego do usunięcia obrazy przez wytłumaczenie się czy przeproszenie tego, kogo skrzywdził.
Rozumiem, że pisząc „kodeks*, w obecnym stanie pojęć panujących i kodeksu karnego, nie można pominąć ewentualności pojedynku zbrojnego.
(—) Leon Żółtowski.
Prezydent Poznańskiego Ziemstwa Kredytowego.
Poznań, dnia 5. IX. 29 r.
Dziękuję Ci najuprzejmiej za dowód zaufania przez przesłanie mi Twej cennej pracy: statutu dla spraw honorowych, z prośbą o moją opinję. Stwierdzam z całą gotowością i przyjemnością, iż uważam pracę Twoją za bardzo potrzebną, bo brak takiego nowszego kodeksu ogólnie odczuwano, i za bardzo pożyteczną, bo ułatwi w wysokim stopniu załatwianie spraw honorowych, w szczególności trudnych i zawi-. kłanych.
Co do meritum sprawy nie mam nic do nadmienienia, pozwalam sobie zwrócić tylko uwagę na wyjątkową precyzyjność i wielkie opanowanie tematu.
Józef Żychliński.
Lwów, dnia 13/11. 30 r.
„Znam prawie wszystkie kodeksy honorowe w najróżniejszych językach, ponieważ bardzo poważnie interesowałem się sprawą zasad postępowania honorowego. To też z radością stwierdzam, że nie spotkałem dotąd tak jasnego, a przedewszystkiem zwięzłego jak obecny nowy nasz polski, Twego doskonałego pióra. Żadnej ważnej okoliczności nie opuściwszy, zdołałeś wprost znakomicie streścić się — na 40 tylko stronach niewielkiego formatu, gdyż właściwie cały ogrom subtelnej pracy opanowania wszystkich wymogów kodeksowych, zestawiono od strony 14 do 54, z doliczeniem 2 szematów protokółów pojedynku dotyczących.
Przyłączając się w całej pełni do nad wszelki wyraz trafnych opinji n. p. pp. Ambasadora Chłapowskiego, Prezesa Kierskiego, p. Niemojowskiego, p. pułk. Osmolskiego i hr. Rostworowskiego, nie będę wchodził w meritum oceny Twojej pracy bez zarzutu. Dodam tylko prawdziwe ubolewanie, że tak późno światło dzienne ujrzała!
Uważam za bardzo ważne ogólne uwagi do kodeksu. Przedewszystkiem dla tego, że jasno z nich wynika, iż jedyna droga do uporządkowania anarchji pojęć, prowadzi w pierwszym rzędzie przez rozpowszechnianie właściwych zasad postępowania honorowego takim kodeksem (ze słusznemi cytatami jak Li-vingstone’a na str. 55, Królowej Wiktorji na str. 38 itd.), a przygotowawszy w ten sposób opinję publiczną, zderutowaną u nas mylnem interpretowaniem niewyraźnego kodeksu „Boziewicza”, należy w drugiej linji oczekiwać zmiany ustawodawstwa. Ta jednak winna wpierw pójść w kierunku ustalania dotkliwych kar za obrazę, z pełnem uwzględnianiem indywidualności różnorodnego jej odczuwania. Dopiero w trzecim i ostatnim rzędzie będzie nam wolno zastanawiać się nad ewentualnem podwyższaniem kary za pojedynek.
Wyłącznie tą drogą a nie inną w Anglji z biegiem czasu zaniechano ostatecznie starcia na mecie. Przecież pamiętną sensacją dnia w „kraju gentleman’ów” był pojedynek najzagorzalszego antyduellanta Both-wella z Jamesem Stuardem, a sławne w całej Europie pojedynki Lordów Buckingham — Shrewsbury, Lord Byron — Mr Chavort, Cilley — Mr. Graves, Disraeli — Mr. Morgan o Connel, Malborough — Lord Panlett, kapt. Tucket — hr. Cardigan, Lord Wellington — Lord Winchelsea, następnie Lorda Bruce, Sackwilla’a (późniejszego Lorda Dorset) Sheriden’a, Pitt a Richmond’a, Gretlan’a, Carran’a, Burrows’a i bardzo wielu wybitnych anglików. To też tylko zgubne dla sprawy było bezmyślne powoływanie się u nas na przykład Anglji, z nawoływaniem remedury rozpoczynanej „od końca”.
We Francji nigdy nie było tyle pojedynków, co w 1547/48 r., gdy Henryk II, w dniu 10/VII. 47 r. asystując ze suitą starciu, w którem Guy Baron Chabot de Jarnac zabił byłego przyjaciela i przeciwnika Seigneur de la Chateignerie, ustalił karę śmierci za pojedynek, co nie zdołało w niczem powstrzymać wiekowego zwyczaju. Zresztą zaledwie w 12 lat później, tenże sam król zginął w nim od miecza br. Montgommery dnia 31/VII. 59 r.
Otóż gdyby swego czasu — przed przystąpieniem do tak nagłego i drakonicznego zabronienia pojedynków pod grozą klątwy i kary śmierci, w epoce rozkwitu sądów Bożych i turnieji, — trzymano się wyżej podanej kolejności, tedy pojedynki byłyby od dawna zapomniane. Należało zatem 1. rozpowszechnić zasady honorowego postępowania, w rodzaju obecnego kodeksu, 2. zmienić wpierw ustawodawstwo w rodzaju procedury angielskiej, a 3. dopiero wtedy, i to po pewnym czasie, wspólnem dążeniem kościoła i monarchów, obrzucać klątwą skazanych na śmierć poje-dynkowiczów, a rezultat byłby niezawodny.
Nareszcie jesteśmy na dobrej drodze, „vaut mieux tard que jamais”!
Ponieważ sam użyłeś „pseudonimu”, przeto zechcesz wybaczyć mi prośbę pozostania również „in co-gnito" tym razem.”
L. 2e491/B. P. I. 29 R 39
Warszawa, dn. 8 listopada 1929 r.
Szef Gabinetu Ministra Spr. Wewn.
Na L. 14645/G. M. II z dn. 18. IX. br.
Dołączony projekt kodeksu honorowego zasługuje na sympatyczną uwagę ze względu na ogólnie przebijającą się dążność do uproszczenia zawiłych, a częstokroć niezrozumiałych formuł, spotykanych w innych kodeksach.
Na pierwszy plan w tym kierunku wysuwają się: słuszna koncepcja autora na ograniczenie do minimum wypadków, nakazujących spisywanie jednostronnego protokółu, oraz wprowadzenie osoby medjatora przy błahych nieporozumieniach i t. d.
Szef Biura Person. (—) Hulewicz płk.
Warszawa, dnia 10 grudnia 29 r.
Projekt uważam za dobry i znajduję, że z wielkim pożytkiem może zastępie powszechnie przyjęty dziś kodeks Boziewicza.
Aczkolwiek jest w tym kodeksie szereg myśli nie należących formalnie do kodeksu (np. do rozdz. Ili), to jednakże zachowanie ich uważam za celowe, bowiem dają teoretyczne oświetlenie zagadnień, oświetlenie bardzo pożyteczne i ze względów praktycznych i t. d.
(—) Petrażycki ppłk.
Str.
Słowo wstępne.......... ......9
Rozdział 1. Postępowanie honorowe (§§1—18).....14
§ 5. Obraza drukiem...........18
§ 6. Zniewaga czynna...........19
§ 7. Trzy stopnie obrazy..........19
§ 8. Obraza zbiorowa...........20
§ 9. Obrazy wzajemne...........21
§ 10. Strony w postępowaniu honorowem .... 22 § 11. Zastępcy w postępowaniu honorowem ... 23
§ 12. Ogólne wskazówki dla zastępów.....25
§ 12 a. Spotkanie się zastępców........29
§ 13. Okoliczności wyjątkowe.........29
§ 14. Dalsze wskazówki dla zastępców.....30
§ 15. Przerywanie toku postępowania jednostronnym
§ 16. Nieaktualność satysfakcji honorowej .... 74
§ 17. Odmówienie pojedynku ze względów ideowych 37 § 18. Zadośćuczynienie...........38
Rozdział II. Sądy honorowe, Rozjemstwo, Sądy obywatelskie (§§ 19—23)..............43
§ 19. Sąd honorowy............43
§ 20. Atrybucje sędziów honorowych ... . . 46
§ 21. Rozjemstwo.............50
§ 22. Jednostronny sąd honorowy.......51
§ 23. Polubowne sądy obywatelskie......52
Rozdział III. Zadośćuczynienie z bronią w ręku (§§ 24—26) 55
§ 24. Pojedynek..............59
§ 25. Przykład 1. Protokół końcowy nr. 3. ... 66
Zakończenie..................69
Spis treści..................93
94
) „A chcę abyście wiedzieli, iż każdego mężczyzny głową jest Chrystus, a głową niewiasty mąż, a głową Chrystusa Bóg".
I. Kor. 11. 3.
J Bez względu na znane objawy, np. w czasie ciąży itp.
a) Naturalnie, decydującą jest wyłącznie chwila powzięcia do wiadomości faktu obrazy, a nigdy np. data pisma obrażającego lub jego pocztowe doręczenie w mieszkaniu.
) Jako „zgłoszenie się* należy także uważać telegraficzne (lub expresem) zapowiedzenie swej wizyty10).
) Zasadniczo przysługi te oddaje się za wzajemnem
odwdzięczeniem się („a titre de revanche”). Delikatność uczuć
mandata wymaga jednak, aby jaknajbardziej ułatwić czynności
sekundantów, którzy i tak poświęcają mu swój czas, zabiegi
i dobre chęci.
Możliwie nie narażając ich na koszta własne, powinien w stałym z nimi kontakcie trzymać się do ich dyspozycji na zawołanie, w danym razie oddać im swój automobil do dyspozycji, dostarczyć im na czas ewent. potrzebnych do podróży biletów i t. d. i t. d.