I płakał duch mój krwawym płaczem sromu, że cierpieć musi, jako zwierzęta, nędzę i poniżenie. Lecz nie płakał duch mój nędzą i poniżeniem, albowiem miał je w pogardzie.
Tarzałem się, Panie, na barłogu nędzy mojej, konałem z cierpienia, że ból nikczemny mnie toczy.
Wiłem się, Panie, w kłębach gadów, co mnie kąsały, lecz nie żądła ich wyrywały mi jęki: jeno to, że je na mnie zesłałeś.
1 bluźniłem Ci, Panie, na barłogu swoim, żeś tak pohańbił wcielenie swoje we mnie.
Żeś nie wysłuchał błagania o mękę wielką, o mękę godną Ciebie.
Nie zmusisz mnie, Panie, bym cierpiał jak drudzy; albowiem wywyższon jestem wcieleniem Twoim i równy Tobie.
Nie usłyszysz, Panie, z ust moich wołania o chleb powszedni, ni o sen spokojny, ni o odzież na ciało nagie, ni o bogactwo ziemskie, ni o szczęście ludzkie. Albowiem brzydzę się śmietniskiem nędz ziemskich.
Nie oddałeś mi, Panie, jakom prosił, ziemi. Przeto gardzę wszystkim, co z ziemi jest.
Jako Ty nie łaknę chleba ni odzieży, nie łaknę złota ni rozkoszy krótkotrwałej.
Nie łakniesz Ty chleba, bo karmią Cię wszystkie światy; ni odzieży, bo Cię okrywa chwała; ni złota, bo wszystkie gwiazdy Ci migocą; ni rozkoszy krótkotrwałej boś sam wieczystym upojeniem.
Jako Ty, nie pożąda wcielenie Twoje chleba ni odzieży, złota ni rozkoszy. Albowiem to wszystko nie jest Tobą.
Nie łaknę ja niczego co nie jest Tobą, Panie, albowiem Ty jesteś wszystkim.
Nie zmusisz mnie, Panie, bym cierpiał cierpieniem nikczemnym, albowiem wywyższon jestem pożądaniem bez granic — i równy Tobie.
Tobą jestem, Panie, albowiem stworzenie Twoje ukochałem bez granic.
Pożądałem, Panie, stworzenie Twoje. Pożądałem każde jestestwo jego.
Ukochałem cały świat żyjący i martwy — wszystko w nim było dla mnie pożądaniem i tęsknotą bez granic.
Ciałem i duszą pożądałem, Panie, stworzenie Twoje. I zazdrościłem mu. I życie każdego wabiło mnie rozkoszą nieznaną.
Zazdrościłem głazom, które mech opełza; zazdrościłem górom wydźwigniętym w niebo; zazdrościłem ziemi, którą źródła nurtują tajemnie.
Zazdrościłem rzekom, płynącym w migoceniu słonecznym, płynącym bezustannie ku morzu... 1 morzu zazdrościłem wiecznego spoczywania w łożu
125