foku przebudowuje mularz Schildener bastion przy ulicy Wrocławskiej i przerabia na cukiernie w murach dawnej fortyfikacji. Wdowa Dą-browiczowa również w ruderze starej baszty źa wrocławską bramą urządza kawiarnie i hotel „gdzie gość obcy i tutejszy może znaleźć towarzyską przyjemność i przyzwoitą rozrywkę" — jak zapewnia.
Szumną reklamę urządza cukiernik Couriol, Francuz, w gazetach miejscowych. Terenem jest . plac Dobrzyckich, później Wilhelma, potem Napoleona (dziś plac Wolności). Couriol urządził tam letni dwór z kawiarnią i restauracją. W maju 1804 roku ma nastąpić otwarcie lokalu z muzyką i oświetleniem. Kto tęgo wieczoru zje kolacje zapłaci tylko — 16 groszy!
Zresztą w ówczesnych restauracjach nie brak delikatesów — począwszy od sterletów, ostryg, kawioru — do najlepszych win węgierskich i francuskich. Kawiarń i gościńców było około 120 w Poznaniu, nie licząc „tabagii" i winiarni.
Wykwintną kuchnią zachwala sie restauracja kapitana Steglina. Do emigranta rosyjskiego schodzą sie honoracje miasta na pikniki i maskarady. Są tam salony dla dam, gry w karty, dla palaczy. U Steglina obchodzono uroczyście Nowy Kok 1800. Tamże zachwyca Poznańczyków „diabelski Hoffman" anielską muzyką swej kantaty, do której przyjaciel jego Schwartz układa hymn. Początek XIX wieku obchodzono szumnie w Poznaniu wśród bicia dzwonów, muzyki i festynów. Bawi sie specjalnie świat urzędniczy i wojskowy Prus - Południowych. Apatie i melancholie obudzi dopiero rytm Marsylianki, wejście wojsk francuskich z cesarzem Napoleonem.
Wraz z ruchem wolności i przemarszami wojsk wzmacnia sie frekwencja kawiarni. Przez ciemne, zadymione, gwarne mury kawiarni przesuwa sie w ciągu wieków korowód publiczności.
6