60
dbanie. Wczystko się ku starości znacznie pochyliło, zwłaszcza żelazno-szklana altana o bardzo zabrudzonych szybach.
Daleko lepiej na zewmąLz przedstawia się druga oficyina, nie wiedzieć tylko, w jakim stosun.cu pozostająca do pałacu. Jest zamieszkana, ale ci, którzy się uwijają w jej pobliżu, albo na ganku grają w karty, odznaczają się wybitnie semickiemi rysami, zarówno panowie, jak i pani';.
Bardzo ładnym z matury jest ogród wraz z parkiem pałacowym, zajiiiującym cały płaski szczyt góry o zalesionych zboczach, co ogranicza jego rozmiary. Niestety wszystko, z wyjątkiem trawników przed pałacem, jest dość zaniedbane, lak, że z pierwotnego rozplanowania według projektu Gucewicza zosiało niewiele.
W r. 1878, gdy tu bawił Tarnowski, ogród len inny przedstawiał widok. «Ogród, ograniczony na sam ‘.ylko płaski szczyt góry, choć mały, maleńki nawet, jest prześliczny. Istny kawałek Paryża, Pól Elizejskich, lub Parku Monceaux, przeniesiony na Litwę i postawiony na wysokiej górze, wśród wielkiego, czarnego, szpilkowego lasu. Trawniki strzyżone jakiemiś nożycami staranniej i równiej, niż czasem owce, gniecione wałkami, są gęste, równe i miękkie, jak aksamit, któryby rósł z pod ziemi, a kwiatów na nich i wszelkiego koloru rozłoży stych, jaSKrawy eh liści aż za wiele prawie. Co za kviaty i co za liście! Ogrodnik tutejszy, Francuz, jest w swoim rodzaju prawdziwym artystą, tak umie hodować, tak sławnie dobierać rośliny jedne do drugich kolorami i wzrostem. Ale wszystko to jest ni-czem w porównaniu z widokiem i z czarującym prawdziwie prze< iwieńslwem tego ogrodu z otaczającym go lasem. Ten wymuskany, wyczesany, przemywilizowany kawałek Paryża panuje nad stromą górą, tak, że szczyty sosen i świerków dochodzą właśnie do stóp tego, kto stoi na krawędzi ogrodu*. Dzisiaj z tego kawałka Paryża,