naukowych. W tej sytuacji Freud wysunął Junga na czoło ruchu psychoanalitycznego, najpierw ofiarowując mu kierownictwo redakcji Jahrbuch fur Psychoanalytische und Psy-chopathologische Forschungen (1909—13), a następnie torując mu drogę do objęcia prezydentury Międzynarodowego Towarzystwa Psychoanalitycznego (1910—14). Mimo związku z psychoanalizą Jung nigdy nie uznał doktryny Freuda w całości. Zastrzeżeniom wobec zarówno teoretycznego, jak terapeutycznego jej aspektu dał wyraz wr swych pracach z lat 1912—18 (przede wszystkim w Wandlungen und Symbole der Libido, Leipzig—Wien 1912 i Versuch einer Darstellung derpsychoanalytischen Theorie, Leipzig—Wien 1913). W pierwszej z nich dał podstawy własnej koncepcji myślenia symbolicznego i przeprowadził paralelę między fantazjami współczesnych nam psychotyków a mitami ludów pierwotnych.10 W innych pracach rozszerzył zakres pojęcia libido (miało odtąd oznaczać „ogólną energię psychiczną”) i odrzucił psychoanalityczną teorię seksualności dziecięcej, osłabił nacisk, jaki Freud kładł na znaczenie kompleksu Edypa, stłumienia i tabu kazirodztwa w etiologii zaburzeń psychicznych, skry-tykował wyłączne doszukiwanie się ich genezy w dzieciństwie, podkreślając jednocześnie wragę aktualnej sytuacji chorego i potrzebę znalezienia przezeń drogi rozwoju w przyszłości, sformułował myśl o prospektywnym i kompensacyjnym charakterze nieświadomości, wyraził przekonanie o wrodzonym charakterze społecznych impulsów człowieka, jak również o istotnej roli doświadczeń religijnych w jego życiu, i na koniec wysunął postulat humanizacji stosunków między lekarzem a pacjeró6Birprzypisuj4c osobowości lekarza i jego poziomowi moralnemu decydującą rolę w powodzeniu procesu terapii.11
Jak już powiedzieliśmy, lata 1912—18 stanowią przełomowy okres w życiu Junga, okres przemiany jego osobowości jako człowieka i myśliciela-twórcy. Proces tej przemiany, który później sam określi terminem procesu indywiduacji, wychodził od dezintegracji jego aktualnego, ukształtowanego przez dany kontekst biosocjokulturowy, świadomego „ja” i — w dramatycznej a zarazem żmudnej konfrontacji z coraz to głębszymi i szerszymi warstwami psychiki — zmierzał do reintegracji na nowym i wyższym poziomie świadomości (Bewussiwerdung).
Ta dramatyczna konfrontacja była wieloletnim intensywnym dialogiem między „ja” aktualnym a „ja” potencjalnym i do aktualizacji dążącym, dialogiem mającym na celu asymilację i integrację dotychczas nieświadomych, głębszych treści własnej psychiki, manifestujących się w formie fantazji, snów, wizji (niekiedy o charakterze profetycznym: niektóre z nich odnosiły się do I wojny światowej), wydarzeń syn-chroniczno-akauzalnych, a nawet zjawisk parapsychicznych.
W swej autobiografii Jung tak pisał o tym procesie: „Był to nieprzerwany strumień fantazji... i robiłem co mogłem, by nic stracić orientacji i znaleźć swą drogę. Znajdowałem się, bezradny, w obcym mi święcie, toteż wszystko wydawało mi się trudne i niezrozumiałe. Nieustannie żyłem w intensywnym napięciu... Przetrwanie zawdzięczałem po ' prostu brutalnej sile. Innych — Nietzschego, Hólderlina \ i wielu im podobnych — napięcie to złamało. Ale ja czułem w sobie demoniczną siłę i od samego początku było dla mnie oczywiste, że muszę znaleźć sens przerwanych fantazji”.12
O metodzie tego,wewnętrznego dialogit&raz o trudnościach i niebezpieczeństwach z nim związanych Jung pisał, co następuje: „W tym stopniu, w jakim udawało mi się przekładać swe emocje na obrazy, tj. odkrywać obrazy ukryte w emocjach, wracał mi wewnętrzny spokój... Notowałem przeżywane fantazje tak dokładnie, jak tylko mogłem...”13 (W tym samym celu Jung zaczął także malować, rzeźbić itp). „Gdybym zatrzymał się przy tych emocjach, to treści nieświadomości rozerwałyby mnie na strzępy... Być może potrafiłbym je stłumić, ale wtedy nieuchronnie popadłbym w nerwicę... Bałem się, że utracę samokontrolę i padnę ofiarą nieświadomości, a jako psychiatra dobrze wiedziałem, czym to grozi. Musiałem zdobyć się na odwagę i zasymilować narzucające mi się obrazy. Gdybym się na to nie zdobył, sam mógłbym paść ich ofiarą... Tylko z najwyższym wysiłkiem potrafiłem znaleźć wyjście z tego labiryntu”.11
Najważniejszym — choć nic jedynym — czynnikiem gwarantującym powodzenie tego rodzaju procesu przemiany, tj. uniknięcie Scylli skostnienia ego (brak przemiany wywołujący nerwicę) i Charybdy zniszczenia „ja” (psychoza), jest paradoksalne zachowanie ego z jednoczesnym pogłębieniem go i rozszerzeniem w dialogu z „psychiką potencjalną”, czyli zachowanie świadomości przy jednoczesnym zasymilowa-