76
j kwitnąc) oddnił siiicydologicrny w sławnej szkole medycznej przy tlniweny-fr»'ir lohnaTTopłcinsa w BalHmore; amerykański Departament Zdrowia. Fduka ęji i Sprnw Socjalnych sponson^je pismo pod tytułem „Rulletin of Stiicidołogy". Opróct tvch badań rodnie tez powszechne zainteresowanie. „Samarytanie1 — Ictórry na swój praktyczny sposób robią chyba więcej dla zapobiegania samobój stwom w ciągu miesiąca niż naukowcy w ciągu dziesięciolecia założyli \x |Q52 roku w Londynie swoje pierwsze pogotowie. Chociaż z początku spoty kali sic z niechęcią i niejaką pogardą, podobnie jak kliniki Marie Sfopes, obecnie mają około stu oddziałów w samej Anglii, działają leż. w pozostałych czę Sciach Wspólnoty i w większości krajów północnej Europy. Stany Zjednoczone mają swoje Centra Zapobiegania Samobójstwom, kierowane z Los Angeles. Co
tok odbywa się tam jakaś konferencja, po części na tematy naukowe, a po części praktyczne.
Nie jest oczywiste, w jakim stopniu cała ta działalność pomaga potencjalnym samobójcom Ale przynajmniej udało się obalić większość starych przesądów. Kiedyś na przykład uważano problem samobójstwa za ściśle związany z młodzieńczą miłością Był to paradygmat Romea i Julii — młodzieńczy, namiętny 1 idealistyczny. A jednak, statystycznie rzecz biorąc, dużo większe szanse na uda-ne samobójstwo ma król Lear. który umarł śmiercią naturalną, lub Gloucester, który tylko zamierzał się zabić. Najwiecej skutecznych samobójstw popełniają ludzie między pięćdziesiątym piątym a sześćdziesiątym t^iemlyćii/rJatomiaśT
\
młodzi podejmują najwięcej proty te bowiem najczęściejlrafiają się między rokiem dwudziestym piątym a Czterdziestym piątym. Być może ludziom starszym udaje się dlatego, że więcej wiedzą i są bardziej skrupulatni, podczas gdy młodzi działają w porywach, powodowani uczuciem. Ale podejrzewam, że chodzi tu o coś bardziej radykalnego: jeżelinróba samobójstwa jest, tak jak twierdzi profesor Erwin Stengel. wołaniem offmoc, to młodzi ludzie, nawet dokonując samozniszczenia. pozostają optymistami. Chociaż są może mniej odporni niż starsi, to jednak wierzą, jak pan Micawber, że ktoś lub coś przyjdzie im na pomoc. W swej intrydze Romeo i Julia to niedoszła komedia, podobnie jak Opowieść zimowa jest niedoszłą tragedią. Ludzie starsi, którzy tak jak Lear często nie mają przyjaciół, rodziny ani pracy, być może w dodatku nieuleczalnie chorzy, nie miewają podobnych złudzeń 42 Krótko mówiąc, prawdziwy fałsz, którego nauka najpewniej nie zdoła zdemaskować, to pogodny spokój wieku podeszłego.
Romeo i Julia uosabiają jesre/e jeden powszechny, a fałszywy pogląd ta tw mohójstwo wiąZe się 7 wielkim uczuciem. Wydaja się, Ze wiąktfoa£ tych, którry giną 7. miłości, ginie przez pomyłkę lub na skutek pecha. Podobno łoodydska policja potrafi zawsze rozróżnić pośród wyławianych z Tamizy trupów ciała tych, którzy utopili się przez nieszczęśliwą miłość, od tych, którzy uczynili to z powodu długów. Kochankowie niemal zawsze mają pokaleczone pałce od rozpaczliwego czepiania się filarów mostu. Za to dłużnicy idą na dno jak betonowe kio ce, nie stawiając oporu i nie zmieniając w ostąmjaj-ełnadli zdania.
(irzeci popularny fałsz, to przekonanie, >.c(£łapqgodaJvywołuje samobójstwa Pewna osiemnastowieczna powieść francuska zaczyna się od słów ..W Ustnpr dzie, owym ponurym miesiącu, kiedy to w Anglii ludzie zwykli wieszać się i topić..." Przekonanie o związkach samobójstwa z zimą to zapewne pozostałość naszego zabobonnego lęku przed samobójstwem jako czymś mrocznym — a także owej dziecinnej próżności, co każe nam wierzyć, że pogoda duszy odzwier ciedla się w niebiosach.^ rzeczywistości listopad, ów ponury miesiąc, przynosi prawie najniższą statystyczną liczbę samobójstw. Samobójczy cykl pokrywa się dokładnie z cyklem przyrody: jesienią obniża się, by w środku zimy osiągnąć dno, po czym stopniowo podnosi się, razem z sokami drzew; szczyt następuje z początkiem lata, w maju i czerwcu, a w lipcu zaczyna się ponowny spadek. Nawet profesor Stengel, człowiek wrażliwy, rozumiejący i ze wszech miar kompetentny, nie potrafi wyjaśnić tego zjawiska. Przypuszcza, że może ono mieć związek z „rytmem przemian biologicznych, które odgrywają ważną rolę w życiu zwierząt, choć u człowieka ich wpływ jest dużo słabiej widoczny’*43. Ja sądził-
Pierwszy z nich dotyczy dziewięćdzietięciopięcioletniego byłego oficera, który przez długie lata mieszkał w hotelu utrzymując tię z niewielkiej remy. W końcu hotel zmienił właścicieli, a nowy zarząd podniósł cenę wynajmowanego pokoju do sumy, na jaką ów oficer nie mógł już sobie pozwolić. Wiedział, że musi się wyprowadzić. zakłócając cały porządek twego Życia. Już jakiś czas przedtem skarżył się swemu lekarzowi na bóle żołądka i pytał, czy przypadkiem nie ma tam .jakiejś narośli". Lekarz zbadał go i zlekceważył jego niepokój traktując to jako objaw hipochondm Sekcja zwłok wykazała, że ów człowiek miał zaawansowanego raka żołądka Być może mimo twych dziewięćdzienięciu pięciu lat przejawiał wciąż na tyle tilne wyczucie życia, że
był w stanie rozpoznać zbliżającą się śmierć — wbrew temu. co mówił lekarz. Ib złe samopoczucie zbiegło się z groźbą przeprowadzki: wtedy włożył sobie plastikową torebką na głowę i udusił się.
Drugi przypadek to staruszka z tych samych okolic, która odebrała sobie życie w ten sam sposób. Miała osiemdziesiąt pięć lat. była zdrowa, pełna życia 1 wyglądała pogodnie. Ale jej mąż me żył. a dzieci ją opuści-ły. Pewnego ranka wzięła dużą plastikową torbę brukselek, ułożyła je na stole w schludny stosik — zapewne całe życie była staranną gospodynią — po czym włożyła torbę na głowę i udusiła się. Kiedy ją znaleziono, miała na jednym i drugim oku liść brukselki.
Opisując podobny przypadek. K. R. Eissler napisał: ..Zauważyłem, że samobójstwo starego człowieka, od dawna już chorego, którego naturalną śmierć uznano by za rzecz oczywistą, wywołało bardzo silne emocje. Niektórzy mówili o nim, jakby dokonał jakiegoś wielkiego czynu, inni z niechęcią wyrażali się o jtgo ekshibicjonizmie. Panowała jednak powszechna zgoda, że jego cierpienie musiało być nader dotkliwe, i wszyscy współczuli mu o wiele bardziej, niż gdyby przyczyną jego śmierci była tamta choroba. Ib historia debrze przedstawia dwoiste podejście społeczeństwa.£złowiek, który popełnił samobójstwo, staje się bohaterem 1 tymsa-mym wywołuje dwojakiego rodzaju reakcje: szacunek 1 gniew romewaz ntc tęfad aęinuerci, jest c zezów niczym Empedofctes.ali pótępia się go za to. że wybrał ucieczkę" |K R Eissler. 7\e Fsychiairist and the Dyrng Patiem. New YorkFolkestone 1955. str. 67). Co do współczucia, nie ma sporu: jeśli jednak idzie o podziw, to sądzę, że ma on niewiele wspólnego z odwagą wobec śmierci. Chodzi raczej o wyjątkowy wprost realizm tych starców, którzy gotowi byli dostrzec i osądzić owe niemożliwe do przyjęcia warunki ich wlmaago życia, nie uciekając się do złudzeń, litowania się nad sobą i kapryśnego egoizmu wieku starczego.
43 E. Stengel. Suicide and Attempted Suicide, wydanie poprawione. Harmondswonh 1969, str. 37.
Dwa •krajne przykłady; oba z Wielkiej Brytanii, oba niedawne.