l$4 .IJjIKYK 1 MKTODA «•I, R. ifc
xwiąxek lub piwoiwiofist\vo. Dzięki tej sztuce oaJa siła ziia-iiM skupia Się często w koiiczącym ją słowie. Na przykład:
... Nec quioquam tibi prodesfc AĆriaa tentasso domos animoąue rotundum Perourriese poJum, morituro 1 2.
3V> ostu tnie słowo morituro zamyka [frazę] akcentem, ponieważ umysł nie może go zbliżyć do tibi, do którego się odnosi, nie odmalowując sobie w naturalny sposób tego wszystkiego, co go od niego dzieli. Przestawcie morituro zgodnie z wiązaniem się idej i powiedzcie: ATec quicquam tibi morituro itd., a efekt nie będzie już ten sam, ponieważ wyobraźnia nie pracuje wówczas tak samo. Tego rodzaju przekładnie mają coś wspólnego z charakterem mowy mimicznej, w której jeden jedyny znak miał często wartość całego zdania.
§ 122. Z tej drugiej korzyści przekładni rodzi się trzecia, ta mianowicie, że tworzą one obraz; przez to rozumiem, że skupiają w jednym słowie okoliczności jakiegoś działania, w podobny mniej więcej sposób, jak malarz skupia je na płótnie. Gdyby owe [zdania] pokazywały je nam jedne po drugich, byłoby to tylko proste opowiadanie. Przykład wyjaśni w pełni moją myśl.
Nymphae flebant Daphnim extinctum funere crudeli — jest prostym opowiadaniem. Dowiaduję się, że nimfy płakały, że opłakiwały Dafnisa, że Dafnis umarł itd. W ten sposób oko-liczności, następując jedne po drugich, robią na mnie słabe tylko wrażenie. Ale zmieńmy tylko porządek słów i powiedzmy:
Extinctum Nymphae crudeli funere Daphnim Flebant 2.
wówczas efekt jest całkiem odmienny, ponieważ przeczytawszy eartinctum Nymphae crudeli funere i nie dowiedziawszy się jeszcze niczego, przy Daphnim widzę pierwsze pociągnięcie pędzla, przy flebant drugie i obraz jest gotów. Płaczące nimfy, umierający Dafnis, śmierć, której towarzyszy wszystko, co może dolę uczynić nieszczęsną, to wszystko uderza we mnie od razu. Taka jest siła przekładni [w swym działaniu] na wyobraźnię.
§ 123. Oni łit/iirj kl/jtą wiij/
kacli, jest to, że czynią one styl ^
czajając umysł do odnoszenia jednego * &
*Ufyhu i
J% ; f7 0 tyle
w tym samym zdaniu są od niego oddai/,^'1 <l<‘ i zwyczajają go do unikania powtarza/). ^ °4jb»rS nadaje się do wyrobienia w nas tego zw ^ f ' powiedzieć, iż dostrzegamy związek dw.. ^
o ile następują bezpośrednio po sobie § 124. Porównując język francuski z się zalet i wad po obu stronach. Z dwu iw, ,^ro w,
*0^ j. L,
naturalnych język nasz dopuszcza zwykle tyj^ ^ idej , pod tym względem mniej urozmaicony j mr
[wydobywania z niego] harmonii. Rzadko t, „ J ^
charakter prostoty i jasności, dzięki któremu i*,
J P v r.,
taką wyższość w wielu rodzajach literackich ■, L P°®ż<U innym miejscu 3, jak bardzo zalety te przy^..^ ^z} my stępów ducha filozoficznego i jak szczodrze j^^J do po-dzeni za utratę pewnych piękności właściwy^ ^ v^m?r°-żytnym. Ażeby nie myślano, że zapowiadam paradrk* uwagę na naturalność przyzwyczajenia do wiazAni, f<**
kładnie, gdzie narusza się zasadę wiązania ”J(j ; |$0$ i> ■ ł turalnie mniej żywy. Natomiast wynagradza j®# ww, ***" i jasnością swoich zwrotów. Lubi stosowa/- ! Prośtof" wyrazów do [zasady] bliższego związku idej£* **ój ^ zwyczaja wcześnie umysł do chwytania tego L-^ przy. w sposób naturalny dokładniejszym i nadaje r , ^ %flj go
idei zgodnie z duchem języka, w którym się wrębowi oraz na możność nabywania [zmysłu] tym większej trału,!, im więcej ma jej w sobie nasz język.
§ 125. Im prostsza jest budowa naszych zdań, ty® tru. dniej jest uchwycić ich charakter. Zdaje mi się, że byk łatwiej pisać po łacinie. Łacińskie koniugacje i deklinacje zapobiegały z natury wielu niedogodnościom, od któryeh my om. żerny się uchronić tylko z dużym trudem. Zbierano bez pomieszania w jednym okresie wielką ilość idej; często było to nawet piękne. W języku francuskim, przeciwnie, musi Hf nadzwyczaj-nie uważać, aby wprowadzać do zdania tylko te idee, ktfe*
1 Horacy, ks. I, oda 28.
Wergiliuez, Eldogi V, w. 20.
Ostatni rozdział tej księgi.