192
Krakowskie inscenizacje
Ciężkim, lekkim i pośrednim. W takim samym, niczym nie złagodzonym natężeniu, doprowadzonym do skrajności fizycznego bólu i w nim unaocznionym.!Cierpią nawet najlżejsze duszyczki Józia, i Kózi — ich ból odbija się w rozpaczy kobiety, matki może, która udręczona nim, usiłuje, mimo sprzeciwu.gromady, przynieść im ulgę misą ziarna^ Gromada sprzeciwia się gestowi kobiety, gromada wstrzymuje Młodzieńców gotowych ulec wezwaniu Dziew-czynyAKażdy z obrzędowników inaczej reaguje na zdarzę-} nia. Zjawy dzieci budzą współczucie kobiet, rozpacz Matki/ niewiele obchodzą Młodzieńców. Zjawa Dziewczyny u niej których kobiet wzbudza oburzenie, gotowe są ją pobia. inne znajdują dla niej współczucie, Młodzieńców podniecaj ^Jfióromada jednoczy się najściślej w nienawiści do Widma Złego Pana) Sam widok straszliwego Widma doprowadza gromadę do stanu nieopanowanej furii.j To oni — obrzę-downicy —- zmieniają się w skrzeczące stado żarłocznego ptaćtwa\ Okrutni i mściwi, gotowi są gołymi rękami „szarpać na sztuki”. Wygrażają, złorzeczą, bezlitośnie oskarżają. Wszyscy razem. A potem kolejno — stary skrzywdzony chłop, Kruk i Sowa, kobieta z tłumoczkiem przy piersi. Sowa dotąd kryła się po kątach. Teraz drapie się na stół i na oczach żebrzącego o pokarm Widma żre kaszę, zapycha nią usta, dławi się. Nieprzytomna z boleści silniejszej niż męki Widma. Oszalała wyrzuca iz siebie swoją wielką t krzywdę. Oskarża bezlitośnie — „Nie znałeś litości Panie.”
' W końcu rozwija swój tłumoczek, pusty zwitek szmat) w niemym już oskarżeniu. I zastyga w tym geście wiejskiej Niobe. Aż ukoi ją Guślarz, uspokoją kobiety.
Guślarz czuwa nad gromady, podsyca i lięisza jej emocje! Ma tyle samo współczucia dla mąk czyśćcowych dusz i ludzkiego cierpienia. I tyleż zrozumienia. Mądry i doświadczony przewodzi obrzędowi, świadomy powagi swojej misji i nią przejęty. Gromadę rozwścieczonego „ptactwa” udaje mu się opanować z najwyższym trudem za pomocą rytualnej formuły. „Nie chciałeś jadła, napoju? Zostawże nas w spokoju. A kysz. A kysz.” Po wybuchach nieposkromionych emocji następują chwile uspokojenia. Gromada w skupieniu wysłuchuje przestróg widm, potem . znowu w narastającym niepokoju oczekuje kolejnych zjaw. / }Tak w rytmie narastających i opadających napięć toczy ( się obrzęd DziadóW. Nakładają się jednak na nie linie napięć całkowicie niewspółbieżne z obrzędem, wyznaczają je relacje pomiędzy poszczególnymi osobami wiejskiej spo-37. SEN NOCY LETNIEJ SHAKESPEARFA. KRAKÓW, STARY TEATR, 1970. OD LEWEJ: ANNA POLONY (HERMIA), ALEKSANDER FABISIAK (DEMETRIUSZ), JERZY ZELNIK (LIZANDER). U GÓRY WOJCIECH PSZONIAK (PUK)