68
Hayden White
by stać się przedmiotem rozważań poważnego historyka? Z pewnością nie, jeżeli wciąż będziemy utrzymywali w mocy mit, że historycy są zarówno artystami, jak i naukowcami. Ale zanim przejdziemy do zagadnienia, czy historia Browna stanowi „adekwatny” obraz przeszłości czy nie, musimy poruszyć zagadnienie stylu, jakim posługuje się on w swej książce.
Gdzie jednak można znaleźć kryterium określające, z jednej strony, który „opis” jest adekwatny względem „faktów”, a z drugiej - czy „styl” wybrany przez historyka jest odpowiedni czy nieodpowiedni dla tego „opisu”? Historycy, którzy są przekonani, że historia jest połączeniem sztuki i nauki, powinni odnieść się do innego „wewnętrznego” problemu związanego z tym równaniem, to znaczy do kwestii wyboru jednego artystycznego stylu spośród wielu oferowanych im pod rozwagę przez literackie dziedzictwo, w obrębie którego pracuje historyk. Ponadto używanie terminpw „artysta” i „opowiadacz historii” synonimicznie nie jest juz tak oczywiste. Jeżeli więc mamy zamiar podważyć prawo historyka do wykorzystywania XIX-wiecznej koncepcji nauk społecznych, musimy być także przygotowani do podważę-* nia wykorzystywanej przez niego XIX-wiecznej koncepcji sztuki.
V
Istnieje podejrzenie, że pogląd widzący w historii połączenie nauki i sztuki jest jedynie kolejnym dowodem na to, iż historycy rozumieją je w przestarzały sposób. Przez blisko trzy ostatnie dekady filozofowie nauki i estetycy pracowali nad bardziej adekwatnym ujęciem podobieństw między typami twierdzeń właściwych z jednej strony nauce z drugiej zaś sztuce. Badania nad logiką wyjaśniania naukowego i wpływu teorii prawdopodobieństwa na rozważania o istocie praw nauki, prowadzone przez takich badaczy jak
Karl Popper, podważyły naiwne, pozytywistyczne przeświadczenie o absolutnym charakterze twierdzeń naukowych. Filozofowie brytyjscy i amerykańscy złagodzili ostre rozróżnienie ustanowione przez pozytywistów między twierdzeniami naukowymi a metafizycznymi, uwalniając te ostatnie od styg-matu „bezsensowności”. W powstałej w ten sposób atmosferze wymiany między „dwoma kulturami” wypracowano lepsze ujęcie istoty sądów artystycznych, a tym samym lepszą możliwość rozwiązania starego problemu wzajemnego odniesienia naukowych i artystycznych składników wyjaśniania historycznego.
Można obecnie stwierdzić, że wyjaśnianie nie musi być jednoznacznie przypisane czy to—z jednej strony—temu, co prawdziwe w sensie dosłownym, czy—z drugiej strony-czystej imaginacji, lecz może być osądzane jedynie w kategoriach metaforycznego bogactwa, które wyznacza porządek artykulacji. Ujęta w ten sposób metafora rządząca relacją historyczną może być potraktowana jako reguła heurystyczna, która świadomie eliminuje z rozważań pewne rodzaje danych występujących w charakterze materiału dowodowego. Historyk, który pracuje w ramach takiej koncepcji, może być uważany za tego, kto podobnie jak współczesny artysta i naukowiec chce wykorzystać określoną perspektywę widzenia świata, nie pretendując do wyczerpującego opisu i analizy wszystkich danych z całego pola zjawisk, ale raczej oferując ową perspek-tywę jako jeden z wielu sposobów odkrywania pewnych aspektów owego pola. Jak zauważył w Sztuce i złudzeniu Gombrich, nie oczekujemy, by Constable i Cezanne poszukiwali w pejzażu tego samego, i kiedy zestawiamy ich przedstawienia poszczególnych pejzaży, nie liczymy się z koniecznością wyboru jednego z nich i określenia, który jest „bardziej poprawny”. Efektem takiego nastawienia nie jest relatywizm, ale uznanie, że styl, wybrany przez artystę do przedstawienia czy to wewnętrznych, czy też zewnętrznych